Reklama

"Pięćdziesiąt twarzy Greya": Baśń dla dorosłych

Jeśli jakąkolwiek powieść można by określić mianem "recenzjoodpornej", to z całą pewnością jest nią "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Książka E. L. James i jej dwie kolejne części rozeszły się na całym świecie w nakładzie ponad 100 milionów egzemplarzy, mimo iż cały cykl został bezlitośnie wyśmiany przez każdego krytyka, który miał (nie)przyjemność go przeczytać. Przykładowo - Salman Rushdie stwierdził, że Saga "Zmierzch" przy perypetiach Greya jest jak "Wojna i pokój".

Długo wyczekiwana ekranizacja tej historii - która przybrała kształt współczesnego romansu obfitującego w pikantne sceny seksu, w sam raz na walentynki - na etapie planowania jawiła się jako karkołomne przedsięwzięcie. Sprawę dodatkowo komplikowało brzemię oczekiwań rzeszy ortodoksyjnych fanek Christiana Greya. Filmowa adaptacja czegoś tak popularnego i tak pogardzanego zarazem, obarczona uprzedzeniami i widmem łatki "filmu wyłącznie dla widzów dorosłych", nie mogła być prosta.

- Owszem, było ciężko - przyznaje Sam Taylor-Johnson, Brytyjka odpowiedzialna za przeniesienie "Pięćdziesięciu twarzy Greya" na duży ekran. Zanim powierzono jej to zadanie, miała w dorobku zaledwie jeden film fabularny ("John Lennon. Chłopak znikąd", 2009) i jeden krótkometrażowy ("Love You More", 2008). - Od początku zapowiadało się, że czeka mnie ciężka praca, a złożyło się na to wiele czynników.

Reklama

Główne role w filmie zagrali Dakota Johnson, która wcieliła się w Anastasię Steele, studentkę o znikomym doświadczeniu życiowym, i Jamie Dornan, któremu przypadł niewątpliwy zaszczyt sportretowania 27-letniego, demonicznego Christiana Greya, miliardera i amatora dominacji w sypialni, którego erotyczne upodobania obejmują takie akcesoria, jak pejcze, kable i inne niegrzeczne rekwizyty rzadko widywane w multipleksach...

Taylor-Johnson, z którą rozmawiałam w barze nowojorskiego hotelu Mandarin Oriental, jawiła się jako oaza spokoju na tle medialnego szaleństwa, które tego dnia rozpętało się wokół jej osoby. Spokojnie popijała wodę, podczas gdy dookoła niej dziennikarze różnej maści wymachiwali podkładkami do pisania i krzyczeli coś do swoich telefonów, hotelowa obsługa roznosiła przekąski dla zmęczonych gwiazd i osób z produkcji, a ona sama dosłownie co dziesięć minut proszona była o rozmowę.

- Każda jedna rzecz była tutaj wyzwaniem: przełożenie na język filmu powieści uwielbianej przez miliony czytelników; decydowanie, które wątki należy zachować, a które wyciąć; intensywna współpraca z autorką książkowego pierwowzoru; radzenie sobie z presją oczekiwań fanów... - wylicza Sam.

A do tego plotki, które mnożyły się w szalonym tempie: Johnson i Dornan prywatnie się nie znoszą. Taylor-Johnson bez przerwy kłóci się z E. L. James. Sceny seksu w filmie są zbyt ostre. Sceny seksu w filmie nie są dość ostre. Sceny seksu w filmie nie są wcale ostre! No i koronny zarzut - film poniża kobiety... Mimo to już wiadomo, że wpływy z przedsprzedaży biletów na premierowe seanse "Pięćdziesiąt twarzy Greya" były rekordowe: jak poinformował internetowy serwis Fandango, prowadzący sprzedaż biletów kinowych na terenie USA, żaden inny film spod znaku "18+" nie zanotował takich wyników od początku działalności tej strony.

Jak "ugryźć" seks, który wypełnia tyle stron w książce - to był w istocie twardy orzech do zgryzienia. Pominąć większość scen? Nie da rady, frustracja fanek sięgnie zenitu. Pokazać zbyt wiele? Cenzorom zabraknie skali, a co bardziej konserwatywni widzowie zrezygnują z wyprawy do kina. Amerykańskie Stowarzyszenie Filmowe przyznało "Greyowi" oznaczenie "R" ("Restricted"), co oznacza, że osoby poniżej 17. roku życia mogą oglądać ten film jedynie z rodzicem lub pełnoletnim opiekunem. Z kolei w Wielkiej Brytanii nie obejrzy go w kinie nikt, kto nie ukończył 18 lat.

Na ekranie wiele razy oglądamy piersi Dakoty Johnson w różnych ujęciach; Jamie Dornan raz czy dwa pokazuje nam swoje pośladki. Bohaterka grana przez Johnson została też ukazana w różnych "opresyjnych" sytuacjach - z zawiązanymi oczami, skrępowana, bita szpicrutą... W jednym z dialogów pojawia się też "zatyczka analna".

Jamie Dornan ujawnił, że na planie Taylor-Johnson konsultowała się z osobą, która prywatnie lubi dominować nad parterem podczas seksu poprzez zachowania podobne do tych praktykowanych przez Greya. A co na to sama zainteresowana? - Patrzę na to w ten sposób: w tym świecie bardzo ważna jest zmysłowość i zabawa ze zmysłami. Jeśli pewne rzeczy zostaną pokazane zbyt dosłownie, to rzeczywiście posuniemy się za daleko - mówi Taylor-Johnson. (...)

Chociaż 47-letnia artystka nie jest zbyt znana w Hollywood, producent Michael De Luca bez obaw powierzył jej wyreżyserowanie "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Jak mówi, był to naturalny wybór, bo erotyzm we wcześniejszych filmowych dokonaniach Taylor-Johnson był pociągający, nie będąc jednocześnie nieuzasadnionym. "Od początku szukałem kogoś, kto rozumiałby, że - mimo całego tego szaleństwa wokół wątków sado-maso - mamy tutaj do czynienia z archetypiczną historią miłosną" - mówił De Luca w jednym z wywiadów.

Taylor-Johnson przyznaje, że kiedy po raz pierwszy czytała powieść E. L. James, nie odbierała jej bynajmniej jako "porno dla mamusiek" (jak określają ją niektórzy), ani też jako nieprawdopodobnej historii opowiedzianej byle jaką prozą, którą dodatkowo pogrąża paplanina dziwnie pobudzonej narratorki, nazbyt często wspominającej o swojej "wewnętrznej bogini" (na co mocno narzekała część krytyków). Zamiast tego - twierdzi - odnalazła w niej "głęboką, mroczną i romantyczną baśń dla dorosłych". (...)

Tak czy inaczej, dostała tę pracę. I wtedy zaczęły się schody: męczarnie ze scenariuszem, z wyborem aktorów, z selekcją scen... E. L. James, autorka trylogii, której czytelniczy sukces przyniósł współmierną do niego fortunę i decyzyjność, była współproducentką filmu - i z tego też powodu pilnie czuwała nad każdym etapem jego powstawania. Między nią i Taylor-Johnson często dochodziło do spięć.

- Praktycznie każda rzecz była przedmiotem dyskusji - zdradza moja rozmówczyni. - Kiedy masz do czynienia z kimś, kto z niewiarygodną pasją podchodzi do materii, na której pracujesz, a dodatkowo ma na jej temat ogromną wiedzę, przekazanie steru staje się niezwykle trudne. Rozumiem to jednak i cenię to, bo jestem taka sama.

James nalegała na to, by pewne książkowe detale, uwielbiane przez fanów, znalazły się w filmie - jak na przykład zwyczaj zagryzania warg przez Anastasię czy specyficznej formułki, którą Christian zawsze żegnał się z kochanką przed opuszczeniem pokoju. Tylko przy jednym wątku nikt się nie upierał - a mianowicie, przy mocno dyskusyjnej i budzącej kontrowersje scenie z tamponem...

Wybierając odtwórców głównych ról, twórcy filmu przesłuchali dziesiątki aktorów. Taylor-Johnson prosiła kandydatki do roli Anastasii o nauczenie się na pamięć czterostronicowego monologu z "Persony" Bergmana, a potencjalnych "Greyów" o zaprezentowanie wybranych kwestii z "Prawdziwego romansu". Dornan - najbardziej znany chyba dzięki roli seksownego seryjnego mordercy w serialu "Upadek" - wkroczył do akcji dość późno, zastępując Charliego Hunnama, który miał już zakontraktowaną rolę Christiana, ale wycofał się przed rozpoczęciem zdjęć.

- Każdy ma jakąś opinię na temat tego filmu; nieważne, czy odbiera go w sposób pozytywny, absolutnie negatywny, z nadmiernym entuzjazmem, szałem czy zaciekłością - powiedział mi Dornan, z którym rozmawiałam chwilę później. Z twarzą porośniętą gęstym zarostem - jakże mocno kontrastującym z gładko wygolonym obliczem Christiana Greya - wyglądał na nieco zdezorientowanego całym tym zamieszaniem, jakie mimowolnie rozpętał. - Na szczęście Sam potrafiła odciąć nas od tego wszystkiego i sprawić, że skoncentrowaliśmy się po prostu na tym, żeby zrobić dobry film - dodał.

To oczywiście prawda, ale tylko do pewnego stopnia - uściśla Taylor-Johnson. - Rozmiar oczekiwań jest w tym wypadku ogromny. Czasami myślę: "To chyba naprawdę zbyt wiele". W pewnych sytuacjach muszę jednak brać to wszystko na swoje barki i jakoś sobie z tym radzić. Gdybym nie czuła presji związanej z wydarzeniem, jakim jest ta premiera, byłabym chyba cyborgiem.

Sarah Lyall

© 2015 The New York Times

Tłum. Katarzyna Kasińska

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Pięćdziesiąt twarzy Greya | twarzy | greya
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy