Reklama

Pattinson jako James Bond?

Robert Pattinson przyznał ostatnio, że jego wielkim marzeniem jest zagranie kultowego agenta 007. Gwiazdor znany głównie z sagi "Zmierzch" sądzi, że za dwadzieścia lat będzie idealnym kandydatem do roli Jamesa Bonda.

Pattinson jest przekonany, że za dwie dekady będzie na tyle doświadczonym aktorem, by dołączyć do takiej plejady gwiazd, jak: Sean Connery, Roger Moore, Pierce Brosnan i Daniel Craig. Jako Brytyjczyk, aktor byłby zaszczycony mogąc wcielić się w postać agenta Jej Królewskiej Mości.

"Zdecydowanie chciałbym zagrać Bonda, ale myślę, że będę na to gotowy dopiero za dwadzieścia lat. Nie byłoby nic gorszego niż James Bond o twarzy 'dzieciaka'. To najgorszy pomysł na świecie" - powiedział Pattinson.

"Ale zagrać Bonda po Danielu Craigu to ogromne wyzwanie. Żeby mu dorównać, musiałbym być torturowany w kilku pierwszych scenach, albo zagrać w pierwszym filmie z jedną ręką" - zażartował aktor.

Reklama

Ostatnio zresztą gwiazdor zaczął wybierać role zupełnie odmienne od Edwarda Cullena, którego gra w trylogii "Zmierzch". Pattinson chce udowodnić, że nie jest aktorem tylko jednej postaci i ma wiele do pokazania.

Pokazał to m.in. w filmie "Uwodziciel", w którym zagrał młodego, ubogiego i niezwykle przystojnego George'a, który wodzi za nos m.in. Umę Thurman i Christine Ricci oraz w "Cosmopolis"Davida Cronenberga, gdzie wcielił się w bezwzględnego miliardera.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Robert Pattinson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy