"Pasja" zatrzymała karierę Jima Caviezela. Mel Gibson zaangażował go do kontynuacji
Żadna produkcja kinowa nie wzbudziła wówczas takich kontrowersji. "Pasja" w reżyserii Mela Gibsona z 2004 roku podzieliła krytyków. Film cieszył się jednak ogromną popularnością wśród widzów. W rolę główną wcielił się Jim Caviezel, dla którego praca na planie była niesamowicie wyczerpująca.
"Pasja" ukazywała ostatnie dwanaście godzin życia Jezusa Chrystusa (Jim Caviezel). W filmie znalazły się sceny przedstawiające modlitwę w Ogrodzie Oliwnym po zakończeniu Ostatniej Wieczerzy, proces przed obliczem Poncjusza Piłata, drogę krzyżową, ukrzyżowanie i zmartwychwstanie.
Melowi Gibsonowi zależało na zachowaniu jak największego autentyzmu. Dlatego aktorzy wypowiadali swe kwestie po aramejsku, hebrajsku i łacinie. Reżyser utrzymywał, że jest to film o miłości, nadziei, wierze i przebaczeniu.
Jim Caviezel aktorską karierę rozpoczynał od drobnych ról w serialach telewizyjnych, między innymi w "Cudownych latach" i "Murder, She Wrote". W kinie zadebiutował w epizodycznej roli w niezależnym filmie Gusa Van Santa "Moje własne Idaho" z Riverem Phoenixem i Keanu Reevesem.
Zanim otrzymał rolę w "Pasji" można go było oglądać m.in. w "G.I. Jane". "Cienka czerwona linia", "Oczy anioła" czy "Hrabia Monte Christo".
Rolą życia okazał się dla Caviezela występ w głośnej "Pasji" Mela Gibsona. Przed rozpoczęciem zdjęć aktor przez kilka miesięcy przygotowywał się fizycznie, duchowo i emocjonalnie do tego nadzwyczaj wymagającego zadania. Uczył się aramejskiego, języka w którym mówił Jezus, a w trakcie zdjęć codziennie całe jego ciało poddawane było charakteryzacji, która trwała 7-10 godzin.
Ponad 2 tygodnie trwało kręcenie scen ukrzyżowania, podczas których musiał wnosić ponad pięćdziesięciokilogramowy krzyż (co i tak jest tylko połową ciężaru prawdziwego krzyża) na Golgotę, a potem wisieć na nim.
Caviezel stosował specjalny trening przygotowujący, polegający na wytrzymywaniu 10 minut w przysiadzie przy ścianie i podnoszeniu ciężarów, by wzmocnić plecy. Na planie filmowym w środku włoskiej zimy występował jedynie w przepasce na biodra, często był tak zziębnięty, że nie mógł mówić. Niejednokrotnie trzeba było ogrzewać mu twarz i usta, by mógł nimi poruszać.
Psychiczne i fizyczne napięcie rosło w miarę upływu dni. Aktor przeszedł zapalenie płuc, wypadnięcie barku, nie mówiąc już o licznych zranieniach i stłuczeniach.
Film stanowił dla Jima Caviezela psychologiczne i duchowe wyzwanie. "To było bardzo dziwne - przyznaje Caviezel. "Myślałem, że jestem tylko aktorem grającym swoją rolę, ale potem zdałem sobie sprawę, że to nie może być po prostu kolejna rola. Nie sądziłem, że tyle będę musiał się modlić, by utrzymać właściwą perspektywę".
Ostatecznie, Caviezel uważa, że dostał wiele ważnych lekcji. "Rola zmieniła moje życie w takim sensie, że już nie boję się robić tego, co właściwe. Teraz bardziej boję się, że mogę nie zrobić tego, co właściwe".
Zagranie Jezusa w "Pasji" w konsekwencji zatrzymało karierę aktorską Caviezela. "Jak tylko zrobiłem "Pasję", inne propozycje przestały przychodzić" - mówił w magazynie "People".
Prywatnie Jim Caviezel jest gorliwie wierzący. Twierdzi, że aktorstwo jest powołaniem od Boga.
"Trzeba było Jego, aby zaprowadził mnie do odpowiednich nauczycieli, odpowiednich filmów, w których mógłbym wystąpić" - powiedział w jednym z wywiadów.
Ponadto w innej rozmowie aktor wyznał, że jest przeciwnikiem aborcji.
"Patrzyłem na barbarzyństwo aborcji. Byłem świadkiem jednej z nich. I nawet jeśli tak naprawdę nie wiem, kim jest Jezus (...) coś we mnie, moje własne sumienie przypomina mi: 'To niemoralne. To jest złe. Dlaczego to robimy?'. (...) Jestem za pomaganiem kobietom. Po prostu nie postrzegam aborcji w ten sposób i nie kocham swojej kariery tak bardzo, by powiedzieć: 'Zamierzam milczeć w tej sprawie'" - powiedział.
Sam wspólnie z żoną zaadoptował trójkę ciężko chorych dzieci z Chin.
Jim Caviezel wkrótce ponownie pojawi się na wielkim ekranie. Z Melem Gibsonem pracuje nad kontynuacją "Pasji", która ukaże się w 2024 roku.