Reklama

Obsada kultowego horroru ma dość wyzysku. Oto ich żądania

"Blair Witch Project" (Daniel Myrick, Eduardo Sánchez, 1999) to film legenda pod wieloma względami. Do rangi mitu obrastają historie związane z nietuzinkową kampanią marketingową. Fenomenem stał się również budżet, jaki wykorzystano do nakręcenia materiału. Nic więc dziwnego, że aktorzy, którzy w oryginale wcielili się w samych siebie, w obliczu doniesień o powstawaniu nowych części, chcieliby uszczknąć z pańskiego stołu coś do własnej kieszeni. Nie pozostają przy tym odosobnieni, gdyż reżyserzy i producenci popierają ich postulaty.

Retroaktywne i przyszłe płatności, konsultacje oraz grant

To najważniejsze rzeczy wynikające z obwieszczenia, które stworzyli w sobotę Heather Donahue, Joshua Leonard i Michael Williams. Ich postulaty zostały sformułowane niedługo po tym, kiedy Lionsgate ogłosiło swoje partnerstwo z Blumhouse, mające na celu - między innymi - kolejną reaktywację serii "Blair Witch". 

Po pierwsze wymieniona wyżej trójka chciałaby otrzymać "retroaktywne oraz przyszłe płatności rezydualne (...) za usługi aktorskie świadczone w oryginalnym BWP, równoważne sumie, która zostałaby przyznana przez SAG-AFTRA (...)". 

Reklama

Po drugie aktorzy chcieliby być brani pod uwagę przy "konsultacjach w sprawie każdego przyszłego rebootu Blair Witch, sequela, prequela, zabawki, gry, escape roomu itp., w których można założyć, że imiona i/lub podobizny Heather, Michaela i Josha będą wykorzystywane w celach promocyjnych w sferze publicznej". 

Po trzecie odtwórcy głównych ról chcieliby, aby powstał "The Blair Witch Grant: Byłaby to dotacja w wysokości 60 tysięcy dolarów (budżet naszego oryginalnego filmu), wypłacana corocznie przez Lionsgate, dla nieznanego/początkującego twórcy filmów gatunkowych, aby pomóc mu w nakręceniu pierwszego dzieła pełnometrażowego". 

Ten ostatni postulat brzmi najbardziej wspaniałomyślnie i w swoim zamierzeniu, nie byłby pożyczką, ani jakąś formą zakupu praw autorskich, dlatego reżyser lub producent pozostawałby właścicielem nakręconego materiału.  

Rozgoryczenie i wsparcie ze strony reżyserów i producentów

Aktorzy otrzymali również wsparcie od pozostałych twórców: Eduardo Sáncheza, Dana Myricka, Gregga Hole’a, Robina Cowie i Michaela Monello, którzy w osobnym ogłoszeniu piszą: "jako literalne twarze tego, co w przyszłości stało się franczyzą, ich podobizny, głosy i prawdziwe imiona są nierozerwalnie związane z The Blair Witch Project. Ich wyjątkowy wkład nie tylko zdefiniował autentyczność filmu, ale nadal rezonuje z widzami na całym świecie. Celebrujemy dziedzictwo naszego filmu i uważamy, że aktorzy zasługują na uznanie za ich długotrwały związek z serią". 

Zanim ogłoszenie aktorów zostało upublicznione jeden z nich - Joshua Leonard - dał wyraz swojej frustracji, stwierdzając na Instagramie: "w tym momencie to 25 lat braku szacunku ze strony ludzi, którzy zgarnęli lwią część (gra słów zamierzona) [uszczypliwość została wymierzona w firmę Lionsgate, której część nazwy - lion - oznacza lwa - przyp. red.] zysków z NASZEJ pracy, a to jest zarówno obrzydliwe, jak i pozbawione klasy".  

Jak na razie przedstawiciele Lionsgate w żaden sposób nie odnieśli się do sprawy.

Zobacz również: Wojna domowa w USA? Ten film wciąż najlepszy za oceanem!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Blair Witch Project
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy