"Niebezpieczni dżentelmeni" znów narozrabiali w Zakopanem
Pokaz specjalny filmu Macieja Kawalskiego pt. "Niebezpieczni dżentelmeni" w Zakopanem był momentem szczególnym tak dla twórców obrazu, jak i lokalnej społeczności, trudno bowiem o bardziej zakopiańską produkcję. Członkowie obsady powrócili w miejsce dobrze im już znane, a mieszkańcy zimowej stolicy Polski mogli zobaczyć na ekranach swoje miasto w anturażu rodem z początku XX wieku. Salwy śmiechu w czasie projekcji to dobry znak, podobnie jak pierwszy sukces frekwencyjny filmu.
Zakopiański pokaz specjalny "Niebezpiecznych dżentelmenów" z założenia miał być spotkaniem kameralnym, ostatecznie w sali konferencyjnej hotelu Nosalowy Dwór Resort & SPA zgromadziło się około 300 osób. Na tę okazję do Zakopanego przyjechali m.in. reżyser Maciej Kawalski, występujący w rolach głównych Tomasz Kot i Wojciech Mecwaldowski oraz producentka obrazu Agnieszka Dziedzic.
Publika była wymagająca, ale regularnie wybrzmiewające wybuchy śmiechu potwierdziły, że ten wypełniony akcją komediowy kryminał przypadł zakopiańczykom do gustu.
Film "Niebezpieczni dżentelmeni" trafił na ekrany 20 stycznia i już po pierwszym tygodniu wyświetlania mógł pochwalić się wynikiem przeszło 100 tys. widzów w kinach.
Okoliczności powstania tej produkcji były dość niezwykłe, pandemia z jednej strony utrudniała pracę, z drugiej jednak umożliwiła realizacyjny rozmach, który w innej sytuacji byłby nieosiągalny. Tuż przed pokazem porozmawialiśmy na ten temat z producentką filmu Agnieszką Dziedzic.
- Teraz już trochę o tym zapomnieliśmy, ale kiedy powrócimy myślą do pandemii, to sam fakt możliwości przyjazdu do Zakopanego wtedy, to było już coś. Mieliśmy specjalne pozwolenia, które musieliśmy uzyskać na podstawie podań, żeby w ogóle móc przywieźć ludzi do Zakopanego - wspomina Agnieszka Dziedzic.
- Co więcej, otworzyliśmy naprawdę duży plac budowy na środku Krupówek, gdzie przebudowywaliśmy nasze lokacje i tam jest kilka takich miejsc, które w sezonie są niezwykle obłożone, a na co dzień tętnią życiem. Jestem głęboko przekonana, że nie moglibyśmy wybudować Krupówek takich, jakimi widzimy je w filmie, gdyby nie to, że te miejsca były po prostu zamknięte - podkreśla.
W filmie nie brakuje spektakularnych plenerów. Jednym z najciekawszych jest scena rozgrywająca się na Kasprowym Wierchu.
- To są miejsca, w których na co dzień są tłumy turystów. Dużo łatwiej było nam otrzymać zgody, bo jednak wiadomo, dla Tatrzańskiego Parku Narodowego priorytetem są turyści, a nie filmowcy - wyjaśnia producentka.
- Wiele rzeczy udało się w Zakopanem dlatego, że współpracowali z nami sami mieszkańcy, przecierali nam szlaki - podkreśla Agnieszka Dziedzic.
Producentka zapytana o to, czy wywiezienie całej ekipy na górski szczyt jest wyzwaniem logistycznym, przyznała, że faktycznie był to dzień zdjęciowy inny niż wszystkie.
- Wjechaliśmy na szczyt Kasprowego, w stacji kolejki mieliśmy małe pomieszczenie, w którym mogliśmy zostawić najbardziej potrzebne rzeczy. Toprowcy wciągali na saniach sprzęt, który ze stacji kolejki kawałek trzeba było przeciągnąć granią. To było 20 maja, mnóstwo śniegu, piękna pogoda, co było dla nas wielkim szczęściem. Ekipa wchodziła w rakach, mamy zresztą zdjęcia, gdzie ekipa w kostiumach z epoki i w rakach na nogach przechodzi granią aż do miejsca wyznaczonego na zdjęcia - wspomina.
- Było bardzo zimno, ogrzewaliśmy się foliami NRC. Natomiast w drugiej połowie dnia było wietrznie, naprawdę urywało głowę. Mamy nagrania, gdzie oświetleniowcy usiłują utrzymać blendę i po prostu literalnie zwiewa ich z grani. To był intensywny dzień, ale byliśmy niezwykle szczęśliwi, że udało nam się zrealizować te zdjęcia. Przekładaliśmy te nagrania kilkukrotnie z uwagi na pogodę. Cały czas Kasprowy był w chmurach, padał deszcz. Przełożyliśmy zdjęcia na ostatni możliwy termin, a była to scena z wieloma aktorami, którzy mają bardzo napięte grafiki... Udało się naprawdę w ostatnim możliwym momencie - podkreśla producentka Agnieszka Dziedzic.
Plejada wybitnych polskich aktorów odsłaniająca nieznane oblicze słynnych i kultowych postaci oraz piętrowa zagadka kryminalna i niepowtarzalna atmosfera Zakopanego - wszystko to znajdziecie w reżyserskim debiucie fabularnym Macieja Kawalskiego, wyprodukowanym przez Agnieszkę Dziedzic z Koi Studio ("Tarapaty") we współpracy z Leszkiem Bodzakiem i Anetą Hickinbotham z Aurum Film ("Boże Ciało").
Tadeusz Boy-Żeleński (T. Kot), Witkacy (M. Dorociński), Joseph Conrad (A. Seweryn) i Bronisław Malinowski (W. Mecwaldowski), cztery znakomitości zakopiańskiej bohemy budzą się po mocno zakrapianej, całonocnej imprezie. Głowy pękają im od kaca, nikt nic nie pamięta, a sytuacji nie poprawiają znalezione na podłodze zwłoki nieznanego mężczyzny. Dodatkowo do drzwi domu dobijają się właśnie stróże prawa, a to dopiero początek kłopotów. Rozpoczyna się wyścig z czasem, w którym bohaterowie muszą uwolnić się nie tylko od podejrzeń, ale także od równie niebezpiecznych środowiskowych plotek i jak najszybciej wyjaśnić zagadkę tajemniczej śmierci.
Wkrótce za sprawą tych błyskotliwych i uwielbiających ryzyko dżentelmenów tętniące kulturalnym życiem Zakopane stanie się przestrzenią wielkiej intrygi, w którą zamieszani będą gangsterzy, artyści i politycy, w tym Zofia Nałkowska czy Józef Piłsudski. Na drodze bohaterów stanie również Lenin we własnej osobie, który akurat... zawitał do Poronina.
Autorem scenariusza i reżyserem filmu jest Maciej Kawalski (serial "Mały zgon"). W filmie występują również: Michał Czernecki ("Miasto 44", "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy"), Łukasz Simlat ("Furioza", "Boże Ciało"), Sebastian Stankiewicz ("Gierek", "Pan T.") , Jacek Koman ("Moulin Rouge", "Wielki Gatsby"), Anna Smołowik ("Dawid i Elfy", "To musi być miłość"), Wiktoria Gorodeckaja ("Krew Boga", "Ikar. Legenda Mietka Kosza").
Film "Niebezpieczni dżentelmeni" otrzymał Nagrodą Publiczności 38. Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego.
Zakopiańskim partnerem produkcji był Nosalowy Park Hotel & Spa.