Reklama

Nie zagra już Terminatora. Chce jednak wrócić do innej kultowej postaci

Rola Terminatora, w którą po raz pierwszy wcielił się w "Elektronicznym mordercy" z 1984 roku, przyniosła Arnoldowi Schwarzeneggerowi międzynarodową sławę. Później wracał do niej kilkukrotnie, po raz ostatni w filmie "Terminator: Mroczne przeznaczenie" z 2019 roku. Teraz w wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" popularny Arnie stwierdził, że nigdy więcej nie zagra tej postaci. Planuje jednak powrót do roli Conana.

"To 'Terminator' w głównej mierze był odpowiedzialny za mój sukces, dlatego zawsze będę traktował go bardzo czule. Pierwsze trzy filmy były świetne. W czwartym osobiście się nie pojawiłem, bo byłem gubernatorem Kalifornii. Potem były części piąta i szósta, które wypadły słabo. Spodziewaliśmy się tego wcześniej, bo nie były dobrze napisane" - powiedział Arnold Schwarzenegger o kultowej serii. Pytany o przyszłość cyklu o Terminatorze nie pozostawił jednak złudzeń. "Franczyza się nie zakończyła, ale zakończył się mój w niej udział" - zapewnił w rozmowie z "The Hollywood Reporter".

Reklama

Arnold Schwarzenegger narzeka na Jamesa Camerona

Wracając pamięcią do pierwszego filmu, Schwarzenegger wspomniał też swoje najsłynniejsze powiedzonko filmowe, czyli "I’ll be back". Jak się okazuje, nie był co do niego przekonany, bo według niego brzmiało głupio. "Debatowaliśmy z Cameronem, jak to powiedzieć, bo bardziej pasowało mi 'I will be back'. Wtedy on mi dogadał: 'A ty co, nagle jesteś scenarzystą? To tylko jedno słowo. Nie mów mi, jak mam pisać, a ja ci nie będę mówił, jak masz grać'. Odpowiedziałem: 'Co ty gadasz, co minutę mówisz mi, jak mam grać!'. On jednak kazał mi powtarzać to 'I’ll be back' do skutku, a on nagrywał każdą próbę. Brzmiałem głupio. Ale do dziś ludzie zagadują mnie, żebym powiedział tę kwestię" - wspomina Arnie.

Arnold Schwarzenegger: Wróci do roli Conana?

W wywiadzie dla "The Hollywood Reporter" poruszony został również temat kontynuacji dwóch innych hitów z przeszłości Schwarzeneggera - serii o Conanie Barbarzyńcy oraz komedii "Bliźniacy". Jeśli chodzi o ten drugi tytuł, to od lat mówiło się o powstaniu "Trojaczków", w których Schwarzeneggerowi i Danny’emu DeVito miałby partnerować Eddie Murphy, a potem Tracy Morgan. Wiele wskazuje jednak na to, że film nie powstanie, a Schwarzenegger obwinia o to Jasona Reitmana, syna twórcy "Bliźniaków" Ivana Reitmana. "Jason Reitman wstrzymał ten projekt zaraz po śmierci ojca. Ivan bardzo chciał to nakręcić. Ja też, Danny też. Mieliśmy fundusze. A kiedy zmarł Ivan, Jason orzekł, że nigdy nie lubił tego projektu i zrezygnował z niego" - wyznał Schwarzenegger i dodał, że pracuje teraz z DeVito nad innym projektem.

We wspomnianej rozmowie Schwarzenegger wyznał, że o ile skończył z Terminatorem, to stara się o to, by znów zagrać Conana. Na przeszkodzie stoi jednak skomplikowana sytuacja związana z prawami do tej postaci. "Sprawa ciągnie się od dziesięciu lat. Prawa posiada Frederic Malmberg. Powiedział mi, że ma umowę z Netfliksem, ale Netflix nic o tym nie wie. To jedna z tych zwariowanych spraw, nad którym, mam nadzieję, ktoś w końcu zapanuje. Zrobiłbym ten film w stylu 'Bez przebaczenia' z Eastwoodem, zagrać Conana w starszym wieku. Jest scenariusz napisany przez Johna Miliusa, są inne. Historia jest, są reżyserzy. Ale póki nie rozwiąże się sprawa praw autorskich, nic z tego nie będzie" - wyjaśnił Arnie. 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Arnolda Schwarzenegger | Terminator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy