Reklama

"Nie martw się, kochanie": Wyrzuciła Shię LaBeoufa, by bronić Florence Pugh

Już niebawem do kin trafi nowy film Olivii Wilde. Gdy tylko ujawniono plany nakręcenia produkcji, media donosiły, że główną rolę męską w "Nie martw się, kochanie" zagra Shia LaBeouf. Został on jednak szybko wyrzucony z obsady, a zastąpił go Harry Styles. Wilde w najnowszym wywiadzie ujawniła powody tej decyzji. Wyznała, że LaBeouf stracił pracę przez swoje "bojowe nastawienie".

Już niebawem do kin trafi nowy film Olivii Wilde. Gdy tylko ujawniono plany nakręcenia produkcji, media donosiły, że główną rolę męską w "Nie martw się, kochanie" zagra Shia LaBeouf. Został on jednak szybko wyrzucony z obsady, a zastąpił go Harry Styles. Wilde w najnowszym wywiadzie ujawniła powody tej decyzji. Wyznała, że LaBeouf stracił pracę przez swoje "bojowe nastawienie".
Olivia Wilde /Greg Doherty /Getty Images

Gwiazda "Dr House'a" kilka lat temu postanowiła sprawdzić się w roli reżyserki. W 2019 roku Olivia Wilde nakręciła ciepło przyjętą komedię "Szkoła melanżu", za którą dostała nagrodę Independent Spirit i statuetkę Internetowego Towarzystwa Krytyków Filmowych.

Już za niespełna miesiąc na dużym ekranie zadebiutuje jej kolejny obraz - thriller "Nie martw się, kochanie", w którym główne role zagrali Harry Styles i Florence Pugh. Twórczyni obrazu ujawniła w najnowszym wywiadzie, że tak naprawdę od początku chciała obsadzić swojego obecnego chłopaka, jednak nie był on wówczas dostępny z uwagi na trwającą trasę koncertową. Dlatego angaż otrzymał Shia LaBeouf.

Reklama

"Nie martw się, kochanie": Dlaczego wyrzucono Shię LaBeoufa?

Gwiazdor "Transformersów" został jednak usunięty z obsady. Choć oficjalnym powodem odejścia LaBeoufa miały być inne zobowiązania zawodowe, kilka miesięcy później Wilde zdradziła w jednym z wywiadów, że zmiany castingowe były wynikiem wprowadzonej przez nią polityki "zero dupków".

Rozmawiając z "Variety", reżyserka wyjawiła, że już na wczesnym etapie produkcji zdała sobie sprawę z tego, że LaBeouf nie potrafi dostosować się do jej zasad.

"Mówię to, jako ktoś, kto jest wielkim fanem jego dokonań. Niestety, jego proces twórczy nie sprzyja wymaganemu przeze mnie etosowi pracy. Pod wieloma względami miał bojowe nastawienie, co moim zdaniem nie pomaga w tworzeniu świetnych kreacji" - zdradziła gwiazda.

Wilde podkreśliła, że zwolniła LaBeoufa, by chronić jego ekranową partnerkę Florence Pugh. "Wiedziałam, że poproszę ją o zagranie w bardzo intymnych scenach, a moim priorytetem było zapewnienie jej bezpieczeństwa i wsparcia" - przyznała.

Wkrótce potem na jaw wyszły zarzuty wysunięte pod adresem aktora przez jego byłą dziewczynę, wokalistkę FKA twigs. Oskarżyła ona LaBeoufa o przemoc fizyczną, seksualną i psychiczną. "Gdy dowiedziałam się o tych zarzutach, bardzo mnie to zaniepokoiło. W naszym filmie potrzebowaliśmy całkiem innej energii. Wierzę, że stworzenie bezpiecznego, pełnego zaufania środowiska to najskuteczniejszy sposób na to, by ludzie wykonywali swoją pracę jak najlepiej. Ostatecznie moim obowiązkiem jest ochrona produkcji i obsady. To moja praca" - stwierdziła Wilde.

Wilde zapewniła też, że ma nadzieję na to, iż LaBeouf pokona swoje demony. "Życzę mu zdrowia i tego, by wyewoluował jako człowiek" - skwitowała. Premiera filmu "Nie martw się, kochanie" zaplanowana jest na 23 września.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Olivia Wilde | Shia LaBeouf | Nie martw się kochanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy