Reklama

"Nie martw się, kochanie": Harry Styles napluł na Chrisa Pine'a na premierze?

Premiera najnowszego filmu Olivii Wilde zatytułowanego "Nie martw się, kochanie" podczas trwającego festiwalu filmowego w Wenecji wzbudziła o wiele więcej emocji niż sam film. Jedną z sensacyjnych informacji, jakie przyniosła, była ta o napluciu przez Harry'ego Stylesa na Chrisa Pine'a. W sieci zaczął krążyć filmik rzekomo pokazujący takie właśnie wydarzenie. Rzecznik tego drugiego aktora twierdzi, że do niczego takiego nie doszło, a plotki na ten temat nazywa "absurdalną historią".

Premiera najnowszego filmu Olivii Wilde zatytułowanego "Nie martw się, kochanie" podczas trwającego festiwalu filmowego w Wenecji wzbudziła o wiele więcej emocji niż sam film. Jedną z sensacyjnych informacji, jakie przyniosła, była ta o napluciu przez Harry'ego Stylesa na Chrisa Pine'a. W sieci zaczął krążyć filmik rzekomo pokazujący takie właśnie wydarzenie. Rzecznik tego drugiego aktora twierdzi, że do niczego takiego nie doszło, a plotki na ten temat nazywa "absurdalną historią".
Chris Pine i Harry Styles tuż po rzekomym zdarzeniu /Vittorio Zunino Celotto /Getty Images

Wideo, które zaczęło krążyć w Internecie tuż po premierze filmu "Nie martw się, kochanie", cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Obejrzało je blisko półtora miliona widzów. Widać na nim Chrisa Pine'a siedzącego na widowni, do którego podchodzi Harry Styles. Ten ostatni siadając, wykonuje ruch, który rzeczywiście mógłby wskazywać na oplucie kolegi z planu. Zachowanie Pine'a również mogłoby to sugerować, jednak nagranie w 100 proc. nie potwierdza ani nie zaprzecza takiemu przebiegowi wydarzeń.

Reklama

"To absurdalna historia. Kompletny wymysł będący efektem dziwnej internetowej iluzji, która jest wyraźnie zwodnicza i pozwala na głupie spekulacje. Żeby wszystko było jasne: Harry Styles nie napluł na Chrisa Pine'a. Obydwu tych mężczyzn łączy szacunek i każde inne sugestie są topornymi próbami stworzenia dramatu, który zwyczajnie nie miał miejsca" - oświadczył rzecznik Pine'a w oświadczeniu przesłanym redakcji portalu "Variety".

Powyższą interpretację wydarzeń sugeruje też źródło zbliżone do festiwalu filmowego w Wenecji, na które powołuje się "Variety". Według tej relacji, między Pinem i Stylesem nie było w trakcie premiery żadnych napięć, a rzekome oplucie nie było zauważone przez nikogo z obecnych podczas premiery gości.

"Nie martw się, kochanie": Kontrowersje wokół produkcji

Dementowany teraz incydent to jedna z wielu sytuacji podczas promocji filmu "Nie martw się, kochanie", które sugerowałyby, że za kulisami produkcji Olivii Wilde działo się źle. Wszystko zaczęło się od usunięcia z planu Shii LaBeoufa i zastąpienia go Stylesem. Już wokół tej roszady narosło wiele niedopowiedzeń. Teraz w trakcie festiwalu w Wenecji dużo zaczęto mówić o konflikcie Wilde z gwiazdą jej filmu, Florence Pugh. Obie panie nie pozowały razem na czerwonym dywanie, a po skończonym seansie filmu nawet na siebie nie spojrzały.

Tuż przed premierą filmu wyszło też na jaw, że Pugh była zażenowana romansem jej ekranowego partnera Harry'ego Stylesa z reżyserką Olivią Wilde. Ta ostatnia w trakcie zdjęć była bowiem wciąż oficjalnie związana z ojcem swoich dzieci - Jasonem Sudeikisem.

Jednocześnie pojawiły się pogłoski, że Florence Pugh zarobiła jedną trzecią tego, co jej ekranowy partner Harry Styles (700 000 dolarów i 2.5 mln dolarów). 

"Nie martw się, kochanie": Odważny obyczajowo thriller

Alice (Florence Pugh) i Jack (Harry Styles) mają szczęście mieszkać w wyidealizowanej społeczności Victory. Jest to eksperymentalne miasteczko pracownicze dla zatrudnionych przy ściśle tajnym Projekcie Victory oraz ich rodzin. Optymizm społeczny lat 50. XX wieku, uosabiany przez szefa, Franka (Chris Pine) - korporacyjnego wizjonera i trenera motywacyjnego - przenika każdy aspekt codziennego życia w tej zintegrowanej pustynnej utopii.

Mężczyźni spędzają każdy dzień w siedzibie Projektu Victory, pracując nad "rozwojem nowoczesnych materiałów". Ich żony zaś - w tym elegancka partnerka Franka, Shelley (Gemma Chan) - cieszą się pięknem, luksusami i rozpasaniem swojego osiedla. Życie w nim jest doskonałe, a potrzeby każdego mieszkańca są zaspokajane przez pracodawców. W zamian proszą oni tylko o dyskrecję i niekwestionowane oddanie sprawie Victory. 

Na powierzchni idyllicznego życia pojawiają się jednak pęknięcia, a spod atrakcyjnej fasady wyzierają przebłyski czegoś strasznego. Alice czuje się w obowiązku sprawdzić, czym i dlaczego zajmują się pracownicy Victory. Jak dużo będzie gotowa poświęcić dla ujawnienia tego, co naprawdę dzieje się w tym raju?

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nie martw się kochanie | Harry Styles | Chris Pine
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy