"Wiele można powiedzieć o Joaquinie, ale nie to, że jest konwencjonalny. Nie robi tego celowo, ale wynika to z jego intuicji. To sprawia, że działa. Jeśli coś mu przeszkadza, na pewno da ci o tym znać. Dzięki niemu postać Napoleona stała się wyjątkowa, bo zadawał wiele pytań na jego temat" - przyznał Ridley Scott w rozmowie z magazynem "Empire".
A potem dodał, że z tego powodu praca z Phoeniksem nie jest łatwa. "Mając w obsadzie Joaquina, musimy być gotowi na przepisanie całego filmu, bo on czuje się niekomfortowo. I właśnie coś takiego miało miejsce na planie 'Napoleona'. Przerobiliśmy film, by pomóc skupić się Joaquinowi na tym, kim był Bonaparte. Musiałem uszanować jego uwagi, bo były niewiarygodnie konstruktywne. Dzięki temu wszystko się rozrosło i stało się lepsze" - powiedział reżyser.
Autorem scenariusza filmu "Napoleon" jest David Scarpa, który pracował już ze Scottem przy okazji "Wszystkich pieniędzy świata". Historia Napoleona Bonapartego opowiedziana została tu oczami jego pierwszej żony Józefiny, w której rolę wciela się Vanessa Kirby ("Cząstki kobiety"). Początkowo rolę Józefiny miała zagrać Jodie Comer ("Obsesja Eve"), ale musiała z niej zrezygnować.
"Postać Napoleona zawsze mnie fascynowała. Pojawił się znikąd i zaczął rządzić wszystkim. A wszystko to w trakcie romantycznej wojny ze swoją niewierną żoną Józefiną. Podbił cały świat próbując zdobyć jej miłość, a kiedy to się nie udało, podbił go, by ją zniszczyć. A w efekcie zniszczył też samego siebie" - mówił wcześniej o swoim filmie Scott.
"Napoleon" będzie drugim filmem, przy którym Scott pracuje z Joaquinem Phoeniksem . Wcześniej spotkali się na planie "Gladiatora". Według niepotwierdzonych informacji, reżyser rozpocznie niedługo zdjęcia do kontynuacji tego filmu. Mają się one rozpocząć w maju przyszłego roku. Sam Scott nie odniósł się jednak do tych doniesień.
Joaquin Phoenix: Aktor totalny 12
zobacz zdjęcia
Joaquin Phoenix: Aktor totalny
O niektórych mówi się: syn swojego ojca, o jeszcze innych - mąż swojej żony, tymczasem o Joaquinie Phoeniksie kiedyś można było śmiało powiedzieć: brat swojego brata. To bowiem starszy o cztery lata River zapowiadał się na gwiazdę światowego formatu. "Wybrzeże Moskitów", "Stracone lata", "Mały Nikita" i przede wszystkim "Moje własne Idaho" dowiodły aktorskiego kunsztu starszego z braci Phoeniksów. Kto wie, jak by potoczyła się świetnie zapowiadająca się kariera, gdyby nie tragiczna śmierć Rivera - przedawkował narkotyki niemal równo 26 lat temu. Paradoksalnie, właśnie to otworzyło drzwi do kariery Joaquina, jednego z najlepszych współczesnych aktorów, który 28 października skończył 45 lat.
1 / 12
Jedną z pierwszych istotnych ról Joaquina Phoeniksa była kreacja Jimmy'ego Emmetta w "Za wszelką cenę" (gwiazdą produkcji była niezbyt wówczas znana Nicole Kidman). Role w tym filmie młody aktor zawdzięczał niejako właśnie bratu, ponieważ reżyser "Za wszelką cenę" - Gus Van Sant, powierzył mu ją właśnie ze względu na Rivera, u którego ten zagrał w "Moim własnym Idaho".
Źródło: East News
Autor: Album Online
2 / 12
Po niezłych, ale niespecjalnie zapisujących się w pamięci drugoplanowych kreacjach w "Drodze przez piekło" Olivera Stone'a, "Powrocie do raju" Josepha Rubena i "Martwych gołębiach" Davida Dobkina, Phoenix znalazł się na ustach filmowego świata za sprawą roli w wyreżyserowanym przez Joela Schumachera obrazie "Osiem milimetrów", gdzie zagrał sprzedawcę w sklepie z materiałami pornograficznymi, który pomaga detektywowi granemu przez Nicolasa Cage'a w odkryciu prawdy, kryjącej się za szczególnie drastycznym filmem.
Źródło: East News
Autor: Album Online
3 / 12
Miejsce w hollywoodzkiej pierwszej lidze zapewnił jednak Phoeniksowi kolejny film - dramat historyczny "Gladiator" Ridleya Scotta. W tym zrealizowanym z ogromnym rozmachem, niezwykle widowiskowym przedsięwzięciu, które z entuzjazmem przyjęli zarówno widzowie, jak i krytycy, aktor wcielił się w Kommodusa, głównego rywala granego przez Russela Crowe'a głównego bohatera. Za swoją kreację artysta otrzymał pierwszą w karierze nominację do Oscara.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
4 / 12
Później artysta wystąpił w dwóch filmach M. Night Shyamalana, któremu popularność zapewnił świetny "Szósty zmysł". "Znaki", w których Phoenix partnerował Melowi Gibsonowi, nie były już jednak tak udane. Opowiadały o rodzinie farmerów, która pewnego ranka odkrywa na swym polu tajemnicze, ogromne kręgi, mające zwiastować pozaziemską inwazję.
Jeszcze słabsza okazała się zrealizowana dwa lata później "Osada". To historia ściśle ze sobą związanej społeczności, odizolowanej od świata, która żyje w śmiertelnym strachu przed nieokreślonym złem zamieszkującym otaczające lasy. Grający tym razem główną rolę Phoenix wcielił się w zdeterminowanego mężczyznę, który ośmiela się stawić czoła nieznanemu.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
5 / 12
Początek XXI wieku nie był zbyt udany dla aktora. Oprócz obrazów Shyamalana zagrał wówczas również w przeciętnych "Wszystko dla miłości", "Płonącej pułapce" i "Hotelu Ruanda". Karta się jednak odwróciła i Phoenix wreszcie otrzymał rolę godną jego talentu. W "Spacerze po linie" Jamesa Mangolda wcielił się w legendarnego piosenkarza Johnny'ego Casha. W filmie, w którym na ekranie towarzyszyła mu Reese Witherspoon, zaśpiewał wszystkie piosenki Casha sam i nauczył się dodatkowo grać na gitarze. Za swoją kreację otrzymał drugą nominację do Oscara i pierwszego w karierze Złotego Globa.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
6 / 12
W 2000 roku Phoenix wystąpił w "Ślepym torze" Jamesa Graya u boku Marka Wahlberga. Siedem lat później ta sama trójka spotkała się podczas realizacji "Królów nocy". Film opowiadał o konflikcie dwóch braci, z których jeden (Phoenix) jest menedżerem nocnego klubu, związanym z przestępczym półświatkiem Nowego Jorku, a drugi (Wahlberg) to uczciwy i wierzący w sprawiedliwość policjant. Spór między nimi zaostrza się jeszcze bardziej, gdy na horyzoncie pojawia się piękna Amada (Eva Mendes).
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
7 / 12
Po "Królach nocy" Phoenix zdążył wystąpić jeszcze w kolejnym obrazie Graya - "Kochankowie", po czym... zniknął z ekranów na ponad cztery lata. W międzyczasie zagrał jedynie... siebie samego w stylizowanym na dokument debiucie fabularnym Caseya Afflecka "Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem". Zanim to zrobił, w listopadzie 2008 roku ogłosił przed kamerami, że dość ma udawania kogoś, kim nie jest i zamiast aktorstwu zamierza poświęcić się swojej prawdziwej pasji... rapowaniu. Ta wiadomość obiegła filmowy świat i wywołała dezorientację wśród bliższych i dalszych współpracowników aktora. Film Afflecka przedstawia rok z życia Phoeniksa, jego pierwsze występy sceniczne, problemy z prasą i powszechną niechęcią otoczenia do jego nowego życia.
Źródło: East News
Autor: mat.prasowe
8 / 12
Oczywiście aktor nigdy nie myślał poważnie o porzuceniu kariery filmowej, co potwierdziła jego rola w "Mistrzu" Paula Thomasa Andersona, za którą otrzymał kolejną nominację do Oscara. To fascynująca historia spotkania wizjonera, który głosi, że odkrył zagadkę istnienia (Philip Seymour Hoffman), i człowieka, który mu uwierzył i zaczął ślepo wypełniać jego polecenia (Phoenix). Opowieść o pragnieniu władzy i miłości, o mrokach ludzkiej duszy i odwiecznej tęsknocie za swoim miejscem na ziemi była jedną z najlepszych produkcji 2012 roku.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
9 / 12
W 2013 roku oglądaliśmy Phoeniksa w dwóch nowych kreacjach. Najpierw wystąpił w nagrodzonym Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny filmie Spike'a Jonze zatytułowanym "Ona", gdzie wcielił się w samotnego pisarza, który kupuje nowy system operacyjny, tak zaprojektowany, aby spełnić wszystkie potrzeby użytkownika. Następnie zagrał w kolejnym filmie Jamesa Graya, melodramacie "Imigrantka", w którym na ekranie partnerowali mu Marion Cotillard oraz Jeremy Renner.
Źródło: East News
Autor: Everett Collection
10 / 12
Za kreację w kolejnym filmie - dramacie "Nigdy cię tu nie było" Lynne Ramsay, Phoenix otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes. Do roli przytył i zapuścił długą brodę, co spowodowało, że prasa znów zaczęła rozpisywać się o tym, że wrócił do picia. W wyróżnionej Złotą Palmą także za scenariusz produkcji, artysta zagrał Joe, byłego agenta do zadań specjalnych, który zarabia na życie ratowaniem dzieci z rąk przestępców seksualnych. Jego klientami są najczęściej rodzice zaginionych nastolatków. Pewnego dnia słynący z brutalności Joe dostaje zlecenie od senatora, którego córka Nina (Ekaterina Samsonov) została uprowadzona w tajemniczych okolicznościach. Podczas jej poszukiwań mężczyzna trafia na ślad siatki pedofilów, której członkowie są powiązani z osobami na najwyższych szczeblach władzy.
Źródło: East News
Autor: Wiese/FaceToFace/REPORTER
11 / 12
Po roli w "Nigdy cię tu nie było" nastąpiła spora zmiana w życiu prywatnym aktora. Zaczął spotykać się z koleżanką po fachu, Rooney Marą. Poznali się kilka lat wcześniej na planie komediodramatu "Ona", ale dopiero ponowne spotkanie na planie obrazu "Maria Magdalena" - ona grała rolę tytułową, Phoenix wcielił się w Jezusa - Gartha Davisa zbliżyło ich do siebie. Co ciekawe, nie był to jedyny film w 2018 roku, w którym zagrali razem. Aktorzy wystąpili też w prezentowanym na zeszłorocznym Berlinale nowym filmie Gusa van Santa "Bez obaw, daleko nie zajdzie". W lipcu tego roku media obiegła wiadomość, że Mara i Phoenix zaręczyli się.
Źródło: East News
Autor: Album Online
12 / 12
Chyba żadna z kreacji artysty nie była jednak tak mocno i burzliwie komentowana, jak jego tytułowa rola we wciąż granym na ekranach polskich kin filmie "Joker". To historia cieszącego się złą sławą superprzestępcy z uniwersum DC - największego z rywali Batmana. W produkcji Todda Phillipsa śledzimy narodziny kultowego czarnego charakteru, człowieka zepchniętego na margines. Grany przez Phoeniksa Arthur Fleck mieszka w pogrążającym się w chaosie Gotham ze swoją schorowaną, zgorzkniałą matką. Tam spotyka Sophie Dumond, kobietę samotnie wychowującą dziecko i rozpoczyna podróż do jądra szaleństwa, by przemienić się w Jokera, króla zbrodni...
Film otrzymał Złotego Lwa na zakończonym na początku września festiwalu filmowym w Wenecji. Ogromny sukces kasowy produkcji spowodował, że coraz głośniej mówi się o jej możliwej kontynuacji. "Wymarzona rola? Nie myślałem o tym w ten sposób, ale teraz nie daje mi to spokoju. Dużo rozmawiałem z Toddem o tym, co jeszcze moglibyśmy zrobić z Jokerem" - przyznał aktor. "Wydaje mi się, że nie mają końca możliwości, w jakie moglibyśmy pójść z postacią" - dodał Joaquin Phoenix.
Źródło: materiały dystrybutora