Najbardziej ikoniczne postaci Disneya. Kto wymyślił imię Myszce Miki?
Myszka Miki miała mieć na imię... Mortimer, Królewna Śnieżka pierwotnie była blondynką, natomiast pierwowzorem Cruelli De Mon - bohaterki "101 dalmatyńczyków" była amerykańska gwiazda Tallulah Bankhead. Przedstawiamy najbardziej ikoniczne postaci Disneya.
Najsłynniejszą postacią Disneya jest z pewnością Myszka Miki, stworzona w 1928 roku przez Walta Disneya i Uba Iwerksa. Po pierwszych pokazach testowych w maju 1928 roku, Miki po raz pierwszy pojawił się w klasycznym już filmie animowanym "Parowiec Willie", który był wówczas audiowizualną rewolucją. W kolejnych latach klasyczna postać przechodziła wiele mniejszych lub większych transformacji. Początkowo Miki bardziej przypominał szczura - miał długi, szpiczasty nos, czarne oczy i mniejsze ciało. I to właśnie ten wygląd Myszki Miki trafi do domeny publicznej.
Mysz początkowo miała mieć na imię Mortimer, zmianę zasugerowała żona Walta Disneya, proponując bardziej męskiego jej zdaniem Mickeya (skrót od Michael, czyli... Mysz Michał). Myszka Miki pojawiła się dotychczas w ponad 160 filmach (dziesięć z nich otrzymało nominację do Oscara w kategorii "najlepsza animacja") i jako pierwsza animowana postać doczekała się własnej gwiazdy w hollywoodzkiej Alei Sław. Głosu Myszce Miki początkowo użyczał sam Walt Disney. Jednym z polskich aktorów, którego głosem mówi Myszka Miki, jest Kacper Kuszewski.
Młodszy kolega Myszki Miki - Kaczor Donald (zadebiutował na ekranie w 1934 roku) - jest antropomorficznym kaczorem o niewyparzonym języku i żywiołowym temperamencie. Arogancki charakter jego osobowości świetnie podkreślił użyczający mu głosu Clarence Nash, który zachwycił Walta Disneya swą dźwiękonaśladowczą interpretacją kaczych odgłosów (w polskim dubbingu w Kaczora Donalda wcielali się m.in. Mariusz Czajka i Jarosław Boberek). Jednym z twórców Kaczora Donalda był Carl Barks. "Wiem, że to trochę hałaśliwa postać. Z czasem trochę zmieniałem jego osobowość - stał się bardziej inteligentny i łatwiej formułował swe myśli. Chciałem, żeby był jak większość z nas" - mówił w jednym z wywiadów. Mimo iż przedstawiany był zazwyczaj jako kumpel Myszki Miki, Kaczor Donald od początku rywalizował z nią o miano najulubieńszej postaci Disneya. W zrealizowanym na początku XXI wieku animowanym serialu "Café Myszka" zazdrosny Kaczor Donald nie mógł znieść życia w cieniu słynniejszego kolegi i planował zmienić nazwę tytułowego klubu na "Cafe Kaczor". Palmę pierwszeństwa na pewno dzierży w ilości filmów, w których się pojawił - oglądaliśmy go aż w 197 produkcjach, co stanowi absolutny rekord Disneya.
Gdy Walt Disney wpadł na pomysł opowiedzenia na ekranie historii pięknej księżniczki i siedmiu krasnoludków, wszyscy, włącznie z jego żoną, starali się odwieść go od tego. "Widzowie, zwłaszcza dorośli, nie wysiedzą przy pełnometrażowym filmie animowanym o krasnoludkach" - słyszał niemal od każdego. Jednak on pozostał nieugięty, gotowy zaryzykować wszystko. Gdy okazało się, że budżet w wysokości 250 tys. dolarów, jest niewystarczający, aby choć zbliżyć się do mozolnego, trzyletniego procesu pracy nad filmem, Walt zastawił swój dom i pożyczył od banku większość z 1,5 mln dolarów potrzebnych na realizację. Z około dwóch milionów rysunków, nad którymi pracowało 750 artystów, 250 tys. stworzyło animację, która dała początek kinowej historii. Oczywiście, w trakcie trzech lat pracy nad animacją wiele się zmieniło, od postaci tytułowej Śnieżki, która pierwotnie była blondynką, po złagodzenie dość makabrycznej historii, która miała rozegrać się na oczach widzów.
Gdy 21 grudnia 1937 "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków" zadebiutowała na ekranie, obraz był oklaskiwany na stojąco, a obecny na premierze Charlie Chaplin podkreślił, że produkcja przeszła najśmielsze oczekiwania. Dodał, że za sprawą Gapcia, Disney stworzył jednego z najlepszych komików kina. W 1939 roku, za tę innowacyjną animację, która może się poszczycić pierwszą ścieżką dźwiękową w historii kinematografii, Disney otrzymał Oscara. "Śnieżka" była także jednym z pierwszych 25 filmów, które trafiły do zestawienia National Film Registry - filmów budujących dziedzictwo kulturalne USA.
Ekscentryczna Cruellę de Mon i jej demoniczny śmiech na długo pozostawał w pamięci młodych widzów słynnej bajki Disneya "101 Dalmatyńczyków". Wytwór wyobraźni rysowników Disneya miał jednak swoje ucieleśnienie, którym była amerykańska gwiazda Tallulah Bankhead. Obie upodobały sobie futra i papierosy. Jak głoszą pogłoski, Tallulah spalała ich ponad 100 dziennie. Obie słynęły z ochrypłego głosu, a przemykając ulicami Londynu, budziły postrach. Betty Lou Gerson, która była odpowiedzialna za złowieszczy śmiech animowanej Cruelli, wspomniała, że podczas prób poproszono ją, aby wymyśliła, jak może brzmieć ta złowieszcza postać. "Pierwszy głos, który wypróbowałam, brzmiał trochę jak Tallulah Bankhead; wszyscy mówili: 'To jest to, nie zmieniaj tego" - wyjaśniła, dodając, że chciała, aby Cruella miała w sobie zarówno coś złowieszczego, ale i humorystycznego.
"Cruella de Mon jest prawdopodobnie najbardziej kultową postacią ze złoczyńców Disneya, ponieważ jest tak cudownie zła. Ekstrawagancka, modna, manipulująca, przebiegła i wyraźnie szalona. Wszystkie cechy postaci, które widzowie kochają nienawidzić. To coś w rodzaju disneyowskiego Hannibala Lectera" - mówił producent filmu "Cruella" Andrew Gunn, w którym ikoniczną postać zagrała Emma Stone.
Bohaterką filmu "Vaiana: Skarb oceanu" jest dzielna nastolatka Vaiana, która podejmuje się niebezpiecznej misji, aby ocalić rodzinną wyspę. Po drodze poznaje potężnego niegdyś półboga imieniem Maui i razem wyruszają w pełną niezwykłych przygód żeglugę przez ocean. Z pomocą nowego towarzysza dziewczyna osiągnie mistrzostwo w nawigacji oraz rzuci wyzwanie morskim potworom i przeznaczeniu. Inspiracją dla opowieści o Vaianie stały się ustne przekazy ludów Oceanii, wedle których trzy tysiące lat temu polinezyjscy podróżnicy, najdzielniejsi żeglarze na świecie, przemierzali bezmiar południowego Pacyfiku odkrywając kolejne wyspy potężnego archipelagu.
"Żeglowanie jest niezwykle istotnym elementem kultury rejonu Pacyfiku" - wyjaśniał reżyser John Musker. "Starożytni Polinezyjczycy przemierzali morza i oceany bez nowoczesnych instrumentów nawigacyjnych, korzystając tylko ze swojej znajomości przyrody, gwiazd, fal i prądów morskich". "Wielokrotnie słyszeliśmy, że ocean nie dzieli wysp, ale je łączy. Wyprawy są prawdziwym źródłem dumy mieszkańców wysp rejonu Pacyfiku, to istotny element ich tożsamości. Od wieków, aż po dzień dzisiejszy należą do największych odkrywców świata. Ich dokonania są naprawdę niezwykłe, niekiedy wręcz graniczą z cudem" - dodawał drugi z reżyserów Ron Clements.
Pamiętacie baśń Hansa Christiana Andersena "Królowa śniegu"? Mała Gerda wędrowała na koniec świata, by ratować Kaja. Serce chłopca zamieniło się bowiem w sopel lodu, gdy tylko do jego oka dostał się okruch diabelskiego zwierciadła - co ogromnie przypadło do gustu złej Królowej. W 2013 roku Disney postanowił stworzyć nowy film inspirowany klasykiem Andersena. Tak powstała "Kraina lodu", gdzie rodzeństwo Gerdy i Kaja zastąpiono siostrami Anną i Elsą.
"Nasza opowieść bierze swój początek z prostego pomysłu na historię o sile rodziny, a rozrasta się do znacznie większych rozmiarów. Mówi o walce ze strachem i odkrywaniu prawdziwej istoty miłości" - mówiła reżyserka oraz autorka scenariusza, Jennifer Lee. Produkcja okazała się sukcesem, detronizując "Toy Story 3" jako najbardziej kasowy animowany film wszech czasów. Zdobyła także dwa Oscary i stała się społecznym fenomenem. W 2014 roku imię Elsa znalazło się na 88. miejscu wśród najchętniej nadawanych dzieciom imionom (według raportu BabyCenter).
Animacja "Mała syrenka" z 1989 roku opowiadała o Arielce, córce króla oceanów Trytona, która pragnęła za wszelką cenę poznać świat na powierzchni. Fabuła była luźno oparta na jednej z baśni Hansa Christiana Andersena. W aktorskiej wersji kultowej animacji Disneya, która trafi w tym roku na kinowe ekrany, w tytułową rolę wciela się Halle Bailey. Wybór tej aktorki wzbudził wiele kontrowersji za sprawą koloru jej skóry. Widzowie spodziewali się, że klasyczną postać z animacji studia Disneya zagra biała aktorka, więc dla wielu szokiem było to, że casting wygrała Afroamerykanka. Takiej decyzji bronili nie tylko przedstawiciele wytwórni, ale też Jodi Benson, czyli aktorka, która użyczała głosu Arielce w animacji z 1989 roku.
"Szukaliśmy po prostu najlepszej aktorki do tej roli. Kropka. Przesłuchaliśmy wszystkie kandydatki, o każdym kolorze skóry. Naszym celem było odnalezienie kogoś, kto byłby niewiarygodnie silny, pełen pasji, piękny, mądry, sprytny oraz pełen ognia i radości" - powiedział reżyser Rob Marshall w rozmowie z "Entertainment Weekly" w odpowiedzi na kontrowersje, jakie rozgorzały w sieci po ujawnieniu, że w aktorskiej wersji słynnej historii zobaczymy ciemnoskórą aktorkę.