Reklama

Martin Scorsese: Kinofil

Choć "Hugo i jego wynalazek" wydaje się być pozycją wyróżniającą się na tle reżyserskiego emploi Martina Scorsese, w rzeczywistości jest pięknym i szczerym wyznaniem miłości do kina, które artysta wielokrotnie za pomocą kamery kreślił już na dużym ekranie.

Kamera - pióro

Alexander Astruc mawiał, że kamera jest dla filmowca tym, czym dla poety pióro. Scorsese od lat pisze nią zachwycające historie. Przy okazji ostatniej, zainspirował się nagrodzoną prestiżowym orderem Randolpha Caldecotta, bestsellerową powieścią Briana Selznicka "Wynalazek Hugona Cabreta", która stała się punktem wyjścia do opowieści o magii kina.

Jak wspomina reżyser: - Książka ta trafiła w moje ręce około cztery lata temu i dzięki niej doświadczyłem czegoś co zdarza mi się nieczęsto - usiadłem i przeczytałem ją jednym tchem od pierwszej do ostatniej strony. Bardzo przemówiła do mnie historia chłopca, jego samotność, związek z kinem i z mechanizmami kreatywności. Bo to właśnie przedmioty mechaniczne w filmie - kamery, projektory i inne sterowane automatycznie maszyny sprawiają, że Hugo może na nowo nawiązać kontakt z ojcem.

Reklama

Bohaterem najnowszego dzieła Scorsese jest więc Hugo, niezwykle pomysłowy sierota mieszkający w korytarzach ukrytych w murach paryskiego dworca, który za wszelką cenę stara się rozszyfrować pozostawioną przez ojca tajemnicę. Zarówno on sam, jak i jego otoczenie przejdą niesamowitą przemianę i odkryją spokojne, pełne miłości miejsce, które stanie się dla Hugona nowym domem.

W rolach głównych wystąpili w produkcji młodzi i praktycznie nieznani Chloe Martez i Asa Butterfield, którym na drugim planie partnerują gwiazdy kina: Ben Kingsley, Sacha Baron Cohen, Jude Law, Emily Mortimer, Michael Stuhlbarg, Ray Winstone czy Christopher Lee. Wraz z nimi wyruszamy w niezwykłą, pobudzającą zmysły wędrówkę, poznając wzruszającą historię o sile wyobraźni.

Przeczytaj recenzję filmu "Hugo i jego wynalazek" na stronach INTERIA.PL!

Scorsese wiernie odmalował atmosferę Paryża lat 30., co znajduje odzwierciedlenie w kostiumach, scenografii, stylistyce i doskonałej muzyce skomponowanej przez Howarda Shore'a. Ścieżka dźwiękowa stanowi pewnego rodzaju hołd złożony francuskiej kulturze lat trzydziestych, które stanowiły także wczesne lata kina.

Film zdobył aż 11 nominacji do Oscara, w tym w kategoriach: najlepszy film, reżyseria, scenariusz, zdjęcia, kostiumy, montaż, muzyka i dźwięk. Ostatecznie Scorsese musiał uznać wyższość "Artysty" Michela Hazanaviciousa i zadowolić się statuetkami w mniej prestiżowych, technicznych kategoriach.

Co ciekawe, Scorsese nigdy nie miał szczęścia do nagród Akademii. W swojej imponującej karierze był nominowany wielokrotnie, ale wyróżnienie na scenie Teatrze Kodaka odebrał tylko raz - w 2006 roku za "Infiltrację". Według krytyków - m.in. prestiżowego brytyjskiego The Guardian, reżyser powinien triumfować przynajmniej pięć razy, m.in. przy okazji "Taksówkarza" nominowanego 35 lat temu, "Ostatniego kuszenia Chrystusa" (1988), "Chłopców z ferajny" (1990) czy "Aviatora" (2004).

Kinofilia

Scorsese dorastał we włoskiej dzielnicy Nowego Jorku znanej jako "Mała Italia", która stała się później inspiracją dla wielu filmów reżysera. Już jako mały chłopiec zafascynował się kinem. Duży ekran stał się dla niego synonimem wspaniałej podróży; był także sposobem na zbliżenie się do ojca, który zabierając syna do kina, starał się zaszczepić w nim miłość i szacunek do sztuki filmowej.

Z perspektywy czasu możemy zauważyć, że to uczucie przetrwało w reżyserze, a być może jeszcze silniej ujawniło się, gdy stał się w pełni dojrzałym twórcą. Przy okazji ostatniego filmu wyznał: - Hugo mieszka zupełnie sam w czymś co przypomina ogromny mechanizm, znajdujący się w zakamarkach dworca kolejowego. Usilnie stara się nawiązać kontakt z ojcem, którego stracił.

Opowieść o samotnym chłopcu wydała się mu poruszającym materiałem na film, ale sam motyw alienacji głównego protagonisty, powtarzał wcześniej w swoich dziełach wielokrotnie. Niemal od początków kariery stawiał w centrum bohatera uwikłanego w tragiczny konflikt, który później za wszelką cenę pragnie odkupić winy. Przypomnijmy sobie historię brutalnego boksera z "Wściekłego byka" (1980) czy gangstera z "Chłopców z ferajny" (1990).


Pierwszym filmem nakręconym przez Scorsese był krótkometrażowy, czarno-biały obraz z 1963 roku, zatytułowany "Co taka miła dziewczyna jak ty robi w takim miejscu?". Bohaterem tego przedziwnego debiutu był pisarz, przeżywający kryzys twórczy. W jednej ze scen traci on kontakt z rzeczywistością, dosłownie "zatapiając się" w wiszący przed nim portret, od którego nie potrafi oderwać wzroku. Przyglądając się niezwykle bogatej twórczości Scorsese, można mieć wrażenie, że "zatapianie się" w obrazie, tym razem filmowym, stało się jego głównym motywem sięgania po kamerę.

Oczywiście nie oznaczało to odejścia od rzeczywistości. Tę, Scorsese portretował w sposób niezwykle realistyczny. Wystarczy przypomnieć sobie sceny opowiadające o brutalnym i nędznym życiu w gąszczu ulic Nowego Jorku ("Nędzne ulice", " Chłopcy z ferajny" czy przede wszystkim "Wściekły byk"). Trudne historie zwykłych ludzi, dla dorastającego w "Małej Italii" Scorsese były codziennością - później stały się punktem wyjścia do scenariuszy ukazujących dramat jednostki.

W najwybitniejszych filmach reżysera, "Taksówkarzu" i przede wszystkim w "Wściekłym byku" odnaleźć można dwie najważniejsze w jego twórczości tendencje: realistyczną i filmofilską. Ogromną pasję, którą żywi do kina twórca widać w niemal każdym kadrze. Nie bez powodu Adam Garbicz powiedział, że Scorsese to "król-szczur z filmoteki, który pożarł wszystkie wcześniej nakręcony taśmy". Zapożyczenia z filmów samurajskich i filmów pasyjnych, odwołania do dzieł Bressona, Forda czy dramatów Elii Kazana, fascynacja amerykańskim kinem lat 50. - intertekstualna uczta dla wytrawnego kinomana. Trzeba przy tym przyznać, że element filmowy nie przyćmił u Scorsese elementu ludzkiego, co często zdarza się u twórców za bardzo pochłoniętych formą.

DNA Scorsese

Wydaje się, że "Hugo i jego wynalazek" stanowi pozycję zupełnie inną od tych, do których przyzwyczaił nas twórca "Taksówkarza". Czy na pewno? Według Petera Traversa, krytyka z "The Rolling Stone": - Porażająco piękny 'Hugo' jedynie wydaje się być zmianą klimatów dla Scorsese. Historia kina jest częścią DNA tego reżysera, więc jego pasja dla tego medium wręcz wypływa z ekranu i poczynań tytułowego chłopca.... Zupełną nowością jest na pewno użycie techniki 3D, jak również wejście w odległy od jego dotychczasowych zainteresowań gatunek kina familijnego.

Jak mówi o filmie producent Graham King: - Dla niektórych połączenie filmowej historii Hugo i reżysera Scorsese może wydawać się dość zaskakujące. Jednak wszystkie dotychczasowe filmy Martina mają w sobie szczególny rodzaj wrażliwości i pod tym względem 'Hugo' nie jest wyjątkiem. Znajdziemy w tym obrazie również inne 'znaki szczególne' reżysera - przepiękne ujęcia i znakomitą grę aktorską. To, co może różnić ten film od poprzednich projektów Martina to fakt, że film nie jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. Jego odbiorcami mogą być wszyscy bez względu na wiek.

Przede wszystkim jednak "Hugo i jego wynalazek" stanowi kolejny list miłosny, który Scorsese adresuje do wynalazku kinematografu, który odmienił jego życie. Stawia zresztą znak równości między nieco prymitywnymi (w odczuciu widza współczesnego) początkami kina, a obecnymi osiągnięciami.

Blisko 120 lat temu pociąg z filmu braci Lumiere zachwycał i przerażał jednocześnie. Dzisiaj zakładamy okulary i przenosimy się w trójwymiarową krainę marzeń. Magia dużego ekranu przyciąga od lat, i nie wydaje się, żeby coś mogło to zmienić. Nawet wieszczący upadek kina sceptycy muszą uznać jego nieodpartą moc. Szczególnie gdy za kamerą stoi Martin Scorsese.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Martin Scorsese | "Hugo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy