Reklama

Marcin Dorociński: Były sobie psy

Czworonożni przyjaciele od lat otaczają Marcina Dorocińskiego. Z okresu dzieciństwa w jego pamięci zapisały się dwa kundelki - Przegubowiec i Kapsel. Teraz opiekuje się dwoma psami ze schroniska - Rózią i Chlebkiem.

Czworonożni przyjaciele od lat otaczają Marcina Dorocińskiego. Z okresu dzieciństwa w jego pamięci zapisały się dwa kundelki - Przegubowiec i Kapsel. Teraz opiekuje się dwoma psami ze schroniska - Rózią i Chlebkiem.
Marcin Dorociński na pokazie prasowym filmu "Był sobie pies" /Michał Woźniak /East News

Marcin Dorociński użyczył głosu czworonożnemu bohaterowi filmu "Był sobie pies". Do tej roli pasuje jak mało kto, gdyż jest oddanym przyjacielem zwierząt. Czy miał w dzieciństwie takiego psa jak Bailey, którego niezwykłe losy opowiada film?

"Kiedy byłem mały, mieliśmy dwa psy, jeden po drugim. To było jakieś 35 lat temu! Pamiętam, że jeden był mały i długi, miał krótkie nóżki. Nie był to czysty jamnik, raczej skrzyżowanie basseta z jamnikiem. Natomiast drugi, dla odmiany, miał bardzo długie nogi i krótki tułów. Wyglądał jak gazela, gdy skakał przez pole kapusty. Pierwszy niestety uciekł, a drugiego, ponieważ mieszkaliśmy przy ruchliwej drodze, potrącił samochód" - wspomina aktor w rozmowie z PAP Life.

Reklama

Obecnie Dorociński ma dwa psy ze schroniska w Korabiewicach pod Żyrardowem - Rózie i Chlebka. "To są mieszańce. Rózia jest czarna, a Chlebek rudy. Doświadczam ich miłości każdego dnia, jak wracam do domu. Najlepiej jest im, gdy jedziemy na Podlasie, gdzie mamy kawałek ziemi. Tam mogą szaleć do woli, mają otwartą przestrzeń, niedaleko jest rzeka. Na co dzień jednak mieszkają z nami w kamienicy i muszą im wystarczyć trzy, cztery spacery dziennie" - opowiada.

Aktor bierze też udział w wielu akcjach, których celem jest pomaganie psom. "Wspierałem m.in. akcję Adoptuj Seniora, organizowaną przez Schronisko na Paluchu. Zachęcaliśmy, żeby Polacy adoptowali psich seniorów, czyli psy, które spędzają w schroniskach wiele lat. Większe wrażenie na ludziach, co jest zrozumiałe, robią małe, słodkie szczeniaczki, które dopiero co trafiają do schroniska. Cieszę się, że akcja spotkała się z tak niesamowitym odzewem - w ubiegłym roku na Paluchu adoptowano rekordową ilość zwierząt" - mówi Dorociński.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Dorociński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy