"Mała Syrenka": Recenzenci podzieleni. Pierwsze opinie na temat filmu
"Mała Syrenka" już za kilka dni pojawi się na ekranach polskich kin. Zanim to jednak nastąpi, w sieci już teraz można przeczytać pierwsze opinie na temat nowości od Disneya. Nie wszystkie są pochlebne.
O "Małej Syrence" było głośno jeszcze zanim padł pierwszy klaps na planie filmu. Sporo kontrowersji wywołał castingowy wybór aktorki, która wcieliła się w tytułową postać. Nie wszystkim spodobało się, że Arielkę zagra ciemnoskóra Halle Bailey. Widzowie spodziewali się, że klasyczną postać z animacji studia Disneya zagra biała aktorka, więc dla wielu szokiem było to, że casting wygrała Afroamerykanka. Takiej decyzji bronili nie tylko przedstawiciele wytwórni, ale też Jodi Benson, czyli aktorka, która użyczała głosu Arielce w animacji z 1989 roku.
Jakie zatem są pierwsze opinie tych, którzy mieli okazję zobaczyć nowość od Roba Marshalla? Jednym słowem - skrajne. Nie brakuje głosów, że jest to jedna z najlepszych adaptacji klasycznej wersji animacji Disneya.
"To aktorski remake zachowujący serce i duszę historii, którą znamy i kochamy, co jest jeszcze bardziej uwypuklone przez perfekcyjny, gwiazdorski występ Halle Bailey. Ona urodziła się, by występować na dużym ekranie i jest głównym powodem, dlaczego to nowe ujęcie jest warte obejrzenia" - pisze o filmie jeden z fanów.
"To zdecydowanie jedna z lepszych adaptacji aktorskich. Halle Bailey wlewa w Ariel niesamowite emocje, miałem dreszcze, kiedy ją oglądałem. Z kolei Ursula Melissy McCarthy i Sebastian Daveeda Diggsa 'kradną' sceny, w których się pojawiają" - dodaje kolejny.
Film chwalą także recenzenci.
"Błyskotliwa, czarująca nowa wersja, która przewyższa oryginał, z perfekcyjnym występem Halle Bailey" - czytamy na Total Film.
Część z nich ma jednak mieszane odczucia. Inni zaś zupełnie skrytykowali produkcję.
"Podobnie jak inne przeróbki aktorskie, Mała Syrenka to starannie opakowana historia przepełniona świadomą reprezentacją. Jest w niej wystarczająco dużo, aby miło spędzić wieczór, ale nie pozostaje z niczym więcej, niż przemijającym poczuciem déjà vu" - pisze "The Hollywood Reporter".
"Nudna, błędna produkcja całkowicie zawodzi Bailey. Podobnie jak studio zrobiło to z innymi aktorskimi wersjami, Disney zdradza swój własny brak wyobraźni i zasadnicze błędne odczytanie tego, co sprawiło, że jego oryginalna animacja dla dzieci była takim sukcesem" - podkreśla "Vulture".
W filmie oprócz Bailey wystąpili również: Jonah Hauer-King (książę Eryk), Melissa McCarthy (Urszula) oraz Javier Bardem (król Tryton). Głosu innym postaciom użyczyli także Daveed Diggs (Sebastian), Jacob Tremblay (Florek) oraz Awkwafina (Blagier).
Reżyserem jest Rob Marshall ("Chicago"), a scenariusz napisali Jane Goldman i David Magee.
W aktorskiej wersji "Małej syrenki" usłyszymy znane hity autorstwa Alana Menkena i Howarda Ashmana. Ten pierwszy skomponował też do filmu nowe utwory wspólnie z twórcą "Hamiltona" Linem-Manuelem Mirandą.
Film pojawi się w polskich kinach w piątek, 26 maja.
Zobacz również:
Cannes 2023: Festiwal na półmetku, Scorsese przyćmił konkurencję
Robert De Niro dosadnie o Donaldzie Trumpie. "Ten facet jest głupi"