Reklama

Kontynuacja kultowej serii jednak nie powstanie? To wina reżysera

"Godziny szczytu" miały doczekać się czwartej odsłony, o czym w wywiadach wielokrotnie wspominali odtwórcy głównych ról, Chris Tucker i Jackie Chan. Problemem okazuje się mroczna przeszłość reżysera wcześniejszych części serii, Bretta Ratnera.

Brett Ratner: Hollywood nie chce już z nim pracować

Głównym problemem w powstaniu czwartej części "Godzin szczytu" jest reżyser wcześniejszych filmów, Brett Ratner. W ostatnich latach został on oskarżony przez wiele kobiet o niewłaściwe zachowanie i molestowanie. Z tego powodu studio Warner Bros. zerwało z nim wszelkie kontakty. Seria powstawała pod szyldem należącego do Warnera New Line Cinema.

Producenci filmu starają się ze wszystkich sił, by nawiązać współpracę z innymi studiami. Spotykają się z przedstawicielami wielu hollywoodzkich wytwórni, jednak jak wiemy, Paramount, Sony i Lionsgate już im odmówiły. Powodem niechęci jest strach przed tym, że reżyserem ponownie mógłby zostać Brett Ratner, do czego nikt nie chce się na razie odnieść.

Reklama

"Godziny szczytu": Jackie Chan i Chris Tucker łączyli siły w walce z przestępcami

Bohaterami serii "Godziny szczytu" byli dwaj policjanci - rozgadany i neico stereotypowy James Carter (Chris Tucker) oraz inspektor z Hong Kongu, Lee (Jackie Chan). Mimo kulturowych różnic i odmiennych cech charakteru mężczyźni łączą siły, by rozwiązywać kryminalne zagadki. Pierwszy film trafił na wielkie ekrany w 1998 roku, a następne części pojawiły się kolejno 2001 i 2007 roku.

Pierwsze głosy na temat czwartej odsłony pojawiały się już w 2018 roku. W ostatnich latach zarówno Chan, jak i Tucker wielokrotnie mówili w wywiadach, że z chęcią by znów współpracowali.

Zobacz też: Gwiazdor "Szoguna" w Polsce! Otrzyma prestiżowe wyróżnienie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Godziny szczytu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy