Koniec wojny o spadek po Andrzeju Wajdzie
Karolina Wajda domagała się w sądzie unieważnienia testamentu, który przed śmiercią spisał jej ojciec Andrzej Wajda. Sąd właśnie wydał wyrok w tej sprawie.
Zmarły w 2016 roku reżyser spisał testament kilka lat temu, gdy zaczął podupadać na zdrowiu. Początkowo właścicielką spadku i praw autorskich do jego dzieł - wpływy z tytułu praw autorskich do filmów Wajdy sięgają aż 2 mln zł rocznie! - miała być córka Karolina. Dziesięć miesięcy przed śmiercią ostatnia wola została jednak skorygowana i pieniądze z tantiem, zamiast do córki, miały trafić do kieszeni ostatniej żony Wajdy, Krystyny Zachwatowicz.
"Starał się uporządkować sprawy i spisał testament. Zakładał on, że poza zapisanymi mi prawami autorskimi cały jego majątek przejdzie na rzecz fundacji, której celem miało być przyznawanie stypendiów uzdolnionej młodzieży. (...) Zgodnie z wolą Ojca wszytko, poza prawami autorskimi, miało stać się własnością fundacji. Na jego życzenie zrzekłam się dziedziczenia ustawowego. Dlatego, w przypadku uznania testamentów za nieważne, ja niczego nie otrzymam" - mówiła Karolina Wajda w wywiadzie dla "Gali".
Gdy dowiedziała się o nowej wersji testamentu, oddała sprawę do sądu. 19 grudnia zapadł wyrok - sąd zdecydował, że spadek po Andrzeju Wajdzie otrzyma jego czwarta żona. Sąd uznał bowiem, że Andrzej Wajda, przekazując córce na własność dwie cenne nieruchomości, wystarczająco zadbał o jej dobrobyt.
"Na posiedzeniu sąd uznał za wiążący testament spisany przez reżysera w grudniu 2015 roku, czyli 10 miesięcy przed jego śmiercią. Okazuje się, że była to już dziewiąta wersja ostatniej woli Andrzeja Wajdy" - czytamy w "Fakcie".
"Na mocy testamentu majątek trafi do Krystyny Zachwatowicz. Są w nim jednak także zapisy zobowiązujące artystkę do przekazania określonych środków pieniężnych kilku fundacjom wyznaczonym przez zmarłego".
Karolina Wajda nie planuje odwoływać się od decyzji sądu.