"Klecha": Ministerstwo "żąda wycięć i chce zatrzymać" film? Wicepremier Gliński odpowiada
Kolejne problemy z filmem "Klecha". Film, który został wyprodukowany w 2019 roku, wciąż nie doczekał się premiery. Niedawno "Gazeta Wyborcza" napisała, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego "żąda wycięć i chce zatrzymać" film o ks. Romanie Kotlarzu. Na te zarzuty odpowiada wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
"Insynuacje 'Gazety Wyborczej' o tym, że MKiDN 'żąda wycięć i chce zatrzymać' film "Klecha" o ks. Romanie Kotlarzu, sfinansowany w ponad 90 proc. ze środków publicznych, to wierutne kłamstwo - oświadczył w piątek na Twitterze wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
"Gazeta Wyborcza" w tekście pt. "Klecha w drugim obiegu" podała, że film od dawna czeka na premierę kinową.
"Jacek Gwizdała był gościem niedzielnego pokazu w Pionkach. Widzom (...) mówił, że pod względem artystycznym film jest skończony, przeszedł pomyślnie kolaudację (prezentacja dla producentów, która jest obowiązkowa przed dopuszczeniem do dystrybucji), ale konieczne są jeszcze prace nad warstwą dźwiękową i koloryzowanie, czyli komputerowa poprawa jakości obrazu. Wyjaśnił też, że film nie może być wyświetlany w kinach, bo nie są spłacone długi producenta. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Ministerstwo Kultury mają pieniądze, by te długi pokryć, ale Ministerstwo Kultury żąda poprawek i wycięć w filmie" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Odnosząc się do tego artykułu wicepremier Gliński napisał: "Na ogół nie reaguję już na ciągłe kłamstwa 'GW'. Ale tym razem, w związku z insynuacjami p. Gwizdały i ludzi z 'GW', że jakoby MKiDN 'żąda wycięć w filmie i chce film zatrzymać' film jeszcze raz informuję opinię publiczną (a mówiłem o tym już wielokrotnie, więc obecne publikacje są świadomym fałszerstwem), że jest to wierutne kłamstwo".