KFF: Jak zwykle Koszałka i Wolski
Po dwa filmy prezentują w tym roku w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego dwaj miejscowi twórcy: Marcin Koszałka i Tomasz Wolski. Powoli zaczyna się to stawać "nową, świecką tradycją".
Bywalcy Krakowskiego Festiwalu Filmowego powoli zaczynają przyzwyczajać się do faktu, że w konkursowym programie imprezy co rok znajdują się filmy każdego z tych reżyserów. Jubileuszowa edycja jest jednak pod tym względem wyjątkowa; zarówno Koszałka, jak i Wolski mają po dwie szanse na zdobycie Złotego Lajkonika.
Ten pierwszy zaprezentuje w Krakowie kolejną odsłonę autobiograficznego cyklu, zapoczątkowanego głośnym filmem "Takiego pięknego syna urodziłam" - wyprodukowany przez HBO "Ucieknijmy od niej". Drugim filmem Koszałki, który powalczy o festiwalowe laury, jest "Deklaracja nieśmiertelności" - opowieść o mistrzu wspinaczki Piotrze "Szalonym" Korczaku. Tomasz Wolski, ubiegłoroczny zdobywca Nagrody Publiczności za film "Szczęściarze", w tym roku także zaprezentuje dwa obrazy: impresyjne "H2O" i medytacyjne "Pomału".
Wyświetlone w drugim dniu festiwalu "Ucieknijmy od niej" to domknięcie prywatnej serii dokumentów Koszałki: "Takiego pięknego syna urodziłam" opowiadał o rodzicach reżysera, "Jakoś to będzie" koncentrował się na żonie Koszałki; bohaterką najnowszego film twórcy jest jego siostra.
W "Ucieknijmy od niej" Koszałka obsesyjnie wraca do podstawowych motywów swojej twórczości: lęku przed śmiercią, pojęcia nieśmiertelności, traumy rodzinnej młodości, poczucia winy w stosunku do nieżyjących już rodziców. Tym razem za medium swojej filmowej opowieści Koszałka wybiera swoją siostrę, kierując na nią kamerę w niemal "webcamerowy" sposób - twarzą w twarz z filmowym obiektywem. Reżyser "Ucieknijmy od niej" nie byłby jednak sobą, gdyby równolegle nie prowadził innej opowieści.
Filmując pacjentów oddziału paliatywnego, konfrontuje nagrany materiał pokazując go swej siostrze w jej pełnym przepychu domu (świetny jest zwłaszcza zabieg włączenia szpitalnych fragmentów w pozłacane ramy ściennego telewizora, znajdującego się salonie mieszkania siostry). W efekcie najważniejszy seans filmu Koszałki to ten, którego doświadcza siostra reżysera. Ona jest najważniejszym widzem tego dokumentu, którym Koszałka domyka autobiograficzny cykl.
- Myślisz, że po zrobieniu tego filmu coś sobie udowodnisz? Że domkniesz tym jakąś prywatną historię? Prawda jest taka, że nie da się tego zakończyć. Nie da się tego zamknąć - tłumaczy bratu siostra. To przecież on tak naprawdę jest najważniejszą postacią wszystkich trzech filmów tej przejmującej "dokumentalnej autobiografii".
We wtorek mogliśmy obejrzeć również nowy film Tomasza Wolskiego "H2O". Cierpliwy obserwator rzeczywistości nadal uważnym okiem przygląda się zwyczajnym ludzkim sytuacjom. Jego najnowszy film różni jednak od wcześniejszych dzieł reżysera atmosferą wyjątkowego wyciszenia. Wolski niemal bezgłośnie obserwuje źródełko w pewnym polskim miasteczku i gromadzących się wokół niego ludzi. Czułe rytuały codzienności - obmycie zmęczonej twarzy, ochlapanie spoconych ramion, wreszcie - posmarowanie bolącego kolana; mamy wrażenie, że wspólnie z reżyserem podglądamy jakieś prowincjonalne Lourdes.
Podoba mi się ten minimalizm Wolskiego, świadczy o rozwoju tego reżysera, który ostatnimi dokumentami zapędził się chyba w ślepą uliczkę. Nawet jeśli "H2O" traktować jako wprawkę, zaledwie impresję filmową, może to być obiecujący kierunek , w którym podąży w przyszłości jego twórczość.
Prawdziwe mistrzostwo, absolutną równowagę między tematyką a stroną formalną filmu zaprezentował w swym najnowszym dokumencie Paweł Łoziński. Króciutka "Inwentaryzacja" to zapis prac inwentaryzacyjnych na miejscu zniszczonego cmentarza żydowskiego w Warszawie. Wyszeptywane jak magiczne zaklęcia przez badaczy nazwy - napisy odczytywane na nagrobnych płytach - układają się po chwili w jedną całość. Poznajemy w pełni jedną z nagrobnych inskrypcji. Po chwili kamera unosi się do góry i nad pozostawionym poniżej drzewostanem rysuje się w oddali horyzont współczesnej Warszawy. Wspaniała lekcja historii i najczystszy przykład potęgi dokumentu filmowego.