Reklama

Katastrofalny wynik filmu z Nicolasem Cage'em. Szykuje się klapa roku

Nie udał się Nicolasowi Cage’owi powrót do mainstreamowego kina. Po tym, jak po latach grania w niskobudżetowych produkcjach niedawno przypomniał o swoim talencie rolą w filmie "Świnia", znów dostał szansę występu w wielkich produkcjach. Tą szansą miał być film "Renfield". Choć obsadzenie go w roli hrabiego Draculi zostało ocenione jako majstersztyk, widzowie nie byli ciekawi efektu i nie ruszyli tłumnie do kin. Dlatego po pierwszym weekendzie w kinach można już powiedzieć, że wyreżyserowany przez Chrisa McKaya film będzie kasową klapą.

Nie udał się Nicolasowi Cage’owi powrót do mainstreamowego kina. Po tym, jak po latach grania w niskobudżetowych produkcjach niedawno przypomniał o swoim talencie rolą w filmie "Świnia", znów dostał szansę występu w wielkich produkcjach. Tą szansą miał być film "Renfield". Choć obsadzenie go w roli hrabiego Draculi zostało ocenione jako majstersztyk, widzowie nie byli ciekawi efektu i nie ruszyli tłumnie do kin. Dlatego po pierwszym weekendzie w kinach można już powiedzieć, że wyreżyserowany przez Chrisa McKaya film będzie kasową klapą.
"Renfield": Widzowie nie chcą oglądać parodii Draculi /UIP /materiały prasowe

65 milionów dolarów, bo na tyle szacowany jest budżet filmu "Renfield", to kwota większa niż łączny budżet kilkunastu filmów, w których w ostatnich latach można było zobaczyć Nicolasa Cage’a. Poza epizodami w głośniejszych produkcjach, popularny aktor pojawiał się w pierwszoplanowych rolach jedynie w filmach klasy B i niższych. Dlatego kiedy gruchnęła informacja, że Cage zagra rolę hrabiego Draculi, reakcje były entuzjastyczne. 

Reklama

"Renfield" na drodze do kasowej katastrofy

Entuzjazm opadł jednak, gdy film trafił już do kin. W Ameryce Północnej w pierwszy weekend wyświetlania zarobił jedynie 7,8 miliona dolarów, co dało mu zaledwie czwarte miejsce w tamtejszym box-office. Nie lepiej jest na pozostałych światowych rynkach. Jak podaje portal "Box Office Mojo", w sumie "Renfield" zarobił do tej pory niewiele ponad 10 milionów dolarów.

Takie zyski w przypadku produkcji, na którą wydano 65 milionów dolarów (plus koszty marketingu), to klęska. Film wyreżyserowany przez Chrisa McKaya jest na dobrej drodze do tego, by być spektakularną finansową klapą. W poprawie sytuacji nie pomogą przeciętne recenzje krytyków i widzów. Pozytywnych opinii tych pierwszych na serwisie "Rotten Tomatoes" jest zaledwie 59 proc. Drudzy w amerykańskiej skali szkolnej ocenili film na B z minusem, co przekreśla szansę "Renfielda" na to, że poprawi swój wynik za sprawą tzw. marketingu szeptanego.

"Renfield": Nieudany powrót Draculi

Dla studia Universal klapa "Renfielda" to kolejny przystanek na wyboistej drodze do powrotu na duży ekran klasycznych potworów z zasobów tej wytwórni. Jeszcze większą klapę w przeszłości zaliczyła "Mumia" z Tomem Cruise’em w roli głównej. Jej powodem również był ogromny budżet włożony w nakręcenie i promocję filmu. Na przeciwległym biegunie jest z kolei thriller "Niewidzialny człowiek". Nakręcony za 7 milionów dolarów film zarobił w kinach na całym świecie ponad 144 miliony.

"Renfield" opowiada historię tytułowego służącego hrabiego Draculi, w którego rolę wciela się Nicholas Hoult. Akcja filmu McKaya rozgrywa się w czasach współczesnych w Nowym Orleanie. Przebywający tam Dracula powoli dochodzi do siebie po ostatnim starciu z łowcami wampirów. Zdeformowany fizycznie jest tak samo podły dla Renfielda jak zawsze. Służący wampira ma w końcu dość tego pomiatania i postanawia się porzucić niewdzięczną służbę u swojego pana.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Renfield (film) | Nicolas Cage
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy