Katarzyna Smutniak: Czeka, co przyniesie los
W tym roku Katarzyna Smutniak skończy 40 lat. Ma świat u stóp, jej kariera się rozwija, walczy o prawa kobiet w show-biznesie, pomaga dzieciom w Nepalu i wiedzie szczęśliwe życie rodzinne.
Czuje się spełniona jako aktorka. Zagrała u boku Johna Travolty w filmie "Pozdrowienia z Paryża" (2010), a także w filmie oscarowego reżysera Paolo Sorrentino "Oni" (2018).
Znajomi z Włoch mówią na nią "Polka". Lubi, gdy tak się do niej zwracają, bo jest dumna ze swojego pochodzenia. Zawsze to podkreśla.
Ojciec Katarzyny Smutniak był pilotem wojskowym, dlatego rodzina często się przeprowadzała. Najdłużej mieszkali w Pile. To tam jako 15-letnia dziewczyna, namówiona przez koleżanki, wzięła udział w konkursie dla modelek. Zajęła drugie miejsce i ruszyła w świat!
Chodziła po wybiegach u najlepszych kreatorów mody: Dolce & Gabbana, Laury Biagotti, Valentino. Woda sodowa nie uderzyła jej do głowy, bo jako córka wojskowego była odporna na zgubne pokusy. Jednej jednak uległa - zaczęła się nadmiernie odchudzać. Przy wzroście 172 cm ważyła zaledwie 46 kilogramów.
Gdy pokonała chorobę, natychmiast rzuciła modeling na rzecz aktorstwa.
W 2001 roku pojawiła się na planie polskiego filmu "Haker" [emisja 23 kwietnia w Kino Polska - red.]. Nie jest z tej roli szczególnie dumna. Dużo lepiej poradziła sobie dwa lata później we włoskim dramacie wojennym "Radio West". Partnerował jej Pietro Taricone, który popularność zyskał dzięki udziale w "Big Brotherze".
Nie była zachwycona tą współpracą. Zanim jednak zakończyły się zdjęcia do filmu, byli w sobie do szaleństwa zakochani!
Zamieszkali na ranczu pod Rzymem. We wrześniu 2004 roku urodziła się ich córka Sophie. Szczęście trwało 8 lat. Pietro zginął w wypadku, skacząc ze spadochronem. Długo dochodziła do siebie.
W 2011 roku związała się z producentem Domenico Procaccim. - Znalazłam osobę, która jest dla mnie zwierciadłem - mówi.
W 2014 roku na świat przyszedł ich syn Leone. Teraz smakuje życie. Gra coraz więcej, a do tego angażuje się społecznie. Wybudowała szkołę dla dzieci w Nepalu. Mówi, że już swoje przeżyła. Czeka, co przyniesie los.
MJ