Judi Dench: TikTok uratował mi życie
Ikona brytyjskiego filmu i teatru, Judi Dench w dobie pandemii koronawirusa nie ma szansy w tradycyjny sposób realizować swoich artystycznych pasji. Wybawieniem dla 85-latki okazała się aplikacja TikTok, gdzie wraz z wnukiem wrzuca zabawne filmiki.
W swoim ostatnim wywiadzie aktorka wyznała, że od czasu, gdy przebywa w izolacji wszystkie dni zlewają się w jedno i trudno jest jej znaleźć sobie jakieś zajęcie dla zabicia nudy. Ale z odsieczą przyszedł jej 22-letni wnuk, Sam Williams, który zaproponował, by wspólnymi siłami kręcili filmiki na TikToka. Ta aplikacja mobilna do tworzenia i udostępniania bardzo krótkich materiałów wideo w konwencji teledysków, bije ostatnio rekordy popularności wśród młodych ludzi.
"Nic nie wiem na temat TikToka. To Sam jest osobą biegłą w technice, która ma pomysły. To on mnie przekonał do robienia tego. Jest dla mnie surowy" - przyznała Dench w wideorozmowie z brytyjską stacją telewizyjną Channel 4. "Muszę robić próby do każdego filmiku. Nie myślcie, że wszystko przychodzi mi tak łatwo" - dodała gwiazda. Ale praca ma nią dobroczynny wpływ i jak stwierdziła: "TikTok uratował mi życie".
Do niedawna Dench i jej wnuk spotykali się tylko wirtualnie - każde z nich było w swoim domu. Williams oglądał swoją babcię na ekranie komputera i obiektywem telefonu próbował uchwycić siebie i ją. To nieco karkołomna metoda, ale do przyjęcia w czasie pandemii koronawirusa i dystansowania społecznego. Dopiero niedawno udało im się nakręcić pierwszy filmik, na którym są fizycznie obok siebie.
Głównym motywem ich wesołej twórczości jest to, że Sam zadaje swojej babci różne absurdalne pytania, jak np. "Co powstanie ze skrzyżowania świni z dinozaurem?". Czasami wykonują też taniec synchroniczny. Niektóre z ich klipów zdobyły ponad 100 tys. polubień.
Co ciekawe, niektórzy z fanów Dench mylą jej rudowłosego wnuka z Edem Sheeranem.