Reklama

Jennifer Aniston: Nie czuję się, jakbym miała 50 lat

Jako Rachel Green z serialu "Przyjaciele" zdobyła ogromną sławę i uwielbienie fanów. Choć od emisji produkcji minęło wiele lat, Jennifer Aniston wciąż należy do grona najpopularniejszych gwiazd Hollywood. "Ekscytuje mnie to, co przyniesie przyszłość" - wyznaje.

Jako Rachel Green z serialu "Przyjaciele" zdobyła ogromną sławę i uwielbienie fanów. Choć od emisji produkcji minęło wiele lat, Jennifer Aniston wciąż należy do grona najpopularniejszych gwiazd Hollywood. "Ekscytuje mnie to, co przyniesie przyszłość" - wyznaje.
Jennifer Aniston /Jean Baptiste Lacroix /AFP

Jennifer Aniston nie zwalnia tempa. Aktorka, którą świat pokochał przed laty za występ w bijącym rekordy popularności serialu "Przyjaciele", wciąż jest na szczycie popularności. W tym roku mogliśmy ją oglądać w przebojowej komedii Netflixa "Zabójczy rejs", w której na ekranie partneruje jej Adam Sandler, a także w głośnym serialu "The Mornig show", który na początku listopada zadebiutował w serwisie streamingowym Apple TV+ i zdążył już zebrać entuzjastyczne recenzje. Gdy w październiku Aniston założyła konto na Instagramie, stało się to medialnym wydarzeniem, które zelektryzowało fanów - dość wspomnieć, że jej konto obserwuje obecnie, bagatela, 21,5 mln użytkowników.

Reklama

Swoistym ukoronowaniem pracowitych i wypełnionych zawodowymi sukcesami miesięcy było pojawienie się Aniston na okładce "People" - obok Michelle Obamy, Jennifer Lopez i Taylor Swift gwiazda została okrzyknięta kilka dni temu człowiekiem roku według tego magazynu. Nie dziwi zatem wyznanie aktorki, która w ostatnim wywiadzie stwierdziła, że mijający rok pokazał jej, "na co naprawdę ją stać". Kiedy na jej drodze pojawia się przeszkoda, Jennifer nie poddaje się - zamiast tego stara się przekuć ją w szansę. "Każde wyzwanie i każde słowo 'nie', które słyszę, sprawia, że zaczynam myśleć: cóż, zobaczymy" - zdradza.

Prócz mnogości zawodowych wyzwań, przed którymi przyszło jej stanąć, rok ten był dla Aniston szczególny także ze względu na okrągłe 50. urodziny, które obchodziła w lutym. Na hucznej imprezie zorganizowanej w Los Angeles pojawiła się plejada gwiazd, m.in. George i Amal Clooney, Reese Witherspoon, Brad Pitt, Robert Downey Jr., Gwyneth Paltrow, Ellen DeGeneres, Barbra Streisand, Kate Hudson i Laura Dern.

Czy Aniston miewa problemy z upływającym czasem? Aktorka przekonuje, że wiek nie jest dla niej źródłem stresu, a raczej powodem do radości i oznaką dobrego zdrowia. "Uwielbiam świętować, a była to doskonała okazja do świętowania. A poza tym, jaka jest alternatywa? Albo masz 50 lat, albo zwyczajnie nie ma cię na tym świecie. To takie proste. W takich chwilach myślę o wszystkich ludziach, których straciliśmy, zanim osiągnęli ten wiek" - mówi.

Jennifer Aniston, będąc uznawaną za jedną z najbardziej atrakcyjnych gwiazd Hollywood, nie ma problemu ze starzeniem się - nie zwraca bowiem uwagi na społeczne wyobrażenia dotyczące jej wieku i wynikające z nich nakazy i zakazy. "Nie czuję się, jakbym miała 50 lat, bo, prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, jak powinnam się czuć. Wiem, w jaki sposób społeczeństwo namalowało nam obraz pięćdziesięcioletniej kobiety i jaka towarzyszy temu obrazkowi narracja, ale nic z tych rzeczy mnie nie dotyczy, nie definiuje" - przekonuje gwiazda.

Tym, co w szczególny sposób napędza ją do działania, jest perspektywa nowych doświadczeń i wyzwań. "Jestem gotowa na to, co mnie czeka w nadchodzącym roku. Ekscytuje mnie to, co przyniesie przyszłość" - wyjaśnia Aniston.


PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jennifer Aniston
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama