Jan Kociniak: Głos, który znają wszyscy. Nie tylko Gucio
Jan Kociniak, jeden z najbardziej charakterystycznych głosów w polskim dubbingu, gdyby żył, dziś obchodziłby 85. urodziny. Zmarł w 2007 roku po długiej chorobie. Jego kariera to jednak nie tylko kultowa rola Gucia w "Pszczółce Mai".
Jan Kociniak urodził się 8 listopada 1937 roku w Stryju koło Lwowa, po wojnie jego rodzina powróciła do Polski. Ponoć od zawsze chciał zostać aktorem, ale okazało się, że dostanie się na wymarzoną uczelnię nie było dla niego takie proste. Był stosunkowo niski, wciąż miał także dziecinną, pyzatą twarz, nie został przyjęty, jak twierdził "brano przystojnych". Dopiero później, gdy pojawiła się moda na charakterystycznych aktorów, zdobył upragnione miejsce.
Aktorstwo studiował w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, w której dyplom uzyskał w 1961 roku. Szkolił się pod okiem wielkich mistrzów - Stanisławy Perzanowskiej, czy Jana Świderskiego.
Na dużym ekranie zadebiutował jeszcze podczas studiów w "Miejscu na ziemi" (1959) w reżyserii Stanisława Różewicza. W 1963 roku wystąpił u boku Mariana Kociniaka w filmie Jana Łomnickiego "Wiano".
Grał również w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hassa, "Lalce", "Misiu" Stanisława Barei, "Komediantce" Jerzego Sztwiertnii oraz w "Ubu Królu" Piotra Szulkina. Jego ostatnim filmem był "Ryś" Stanisława Tyma.
Był genialny w rolach epizodycznych. Chyba najbardziej zapamiętaną kreacją tego rodzaju była jego rola milicjanta właśnie w filmie "Miś". Wielu widzów z pewnością pamięta kultową już kwestię: "Tu Brzoza, tu Brzoza".
W latach 60. XX wieku Kociniak, wspólnie z Janem Kobuszewskim, byli gospodarzami satyrycznego programu "Wielokropek". W cyklicznych audycjach artyści w dowcipny sposób komentowali i "chłostali bezlitośnie biczem satyry" ówczesne zjawiska życia społecznego.
Jego głosem mówił Gucio w "Pszczółce Mai" i Kubuś Puchatek w serii filmów animowanych. Dubbingował także "Bolka i Lolka" oraz "Rudolfa, czerwononosego renifera". Był także panem Spacely w "Jetsonach".
Ze stołecznym Teatrem Ateneum związany był przez całą karierę. Współpracował również z teatrami Kwadrat i Syrena. Zagrał m.in. w sztukach "Dożywocie" (1968), "Kordian i cham" (1972), "Czarodziejski flet" (1993), "Mały książę" (1994), "Żółta szlafmyca" (1994) oraz "Król Edyp" (2005). W 2005 roku Kociniak otrzymał statuetkę Feliksa Warszawskiego za najlepszą rolę męską w spektaklu "Zatrudnimy starego clowna".
Kociniak występował także w serialach, m.in. w "Mistrzu i Małgorzacie" (Bengalski), "Złotopolskich" (bezdomny Wolny) i "Z pianką czy bez" (Kazimierz Suryn). Od 2002 roku wcielał się w postać Lucjana Michalaka w "Samym życiu".
Jan Kociniak oraz jego żona Hanna Strzelecka-Kociniak spędzili wspólnie 37 lat, aż do śmierci aktora w 2007 roku. Tworzyli szczęśliwe małżeństwo. "Jasiek był okrągły i tłuściutki, a Hania była smukłą, piękną damą" - mówił stryjeczny brat Jana, Marian Kociniak. Podobno wybrankę aktora ująć miał fakt, że był w niej totalnie zakochany przez całe swoje życie.
Aktor poznał żonę pod koniec lat 60., w czasie spotkania imieninowego u znajomego - nieżyjącego już aktora Andrzeja Zaorskiego. Hanna Strzelecka-Kociniak jest inżynierem elektrykiem. Choć zawodowo funkcjonowała w zupełnie innym świecie, zawsze wspierała męża i była obecna na każdej premierze w Teatrze Ateneum. Małżonkowie nie mieli dzieci.
Kociniak zmarł w 2007 roku po długiej chorobie. Miał 69 lat. Został pośmiertnie odznaczony medalem Gloria Artis.
"Ty jako człowiek osiągnąłeś najwyższy szczyt wtajemniczenia w człowieczeństwo. Byłeś zwykły od początku do końca, niczego nie udawałeś" - tak ze łzami w oczach żegnał go na pogrzebie Gustaw Holoubek.
Zobacz również:
Catherine Spaak nie żyje. Gwiazda kina miała 77 lat
Ta choroba była plagą w show-biznesie: Gwiazdy, które zmarły na AIDS
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film