Idris Elba zdradził, że jego wymarzoną rolą jest... bycie reżyserem
Gdy Daniel Craig ostatecznie pożegnał się z postacią Jamesa Bonda, jednym z pierwszych aktorów, który typowany był, jako jego następca, był Idris Elba. I choć dla wielu byłby to wymarzony angaż, Idris Elba ma inne ambicje. W jednym z niedawnych wywiadów zapewnił, że rolą jego życia jest reżyseria.
O swoich zawodowych ambicjach Elba opowiedział w magazynie "The Guardian", w którym zamiast dziennikarza wywiad przeprowadzili z nim czytelnicy. Wśród pytań nie mogło zabraknąć wzmianki o roli Bonda. Odpowiedź jakiej udzielił aktor jasno wskazuje, że sportretowanie na ekranie agenta 007 nie jest spełnieniem jego zawodowych marzeń. Rolą życia, która spełni jego ambicje, jest praca za kamerą i funkcja reżysera.
"W tej chwili zdecydowanie zwracam się w stronę reżyserii. Ostateczną rolą byłaby właśnie reżyseria, najlepiej filmu, w którym sam zagram. Chciałbym stanąć po obu stronach kamery. Uwielbiam filmy, które mają wyraźny artystyczny sznyt, niezależnie od tego czy są to filmy akcji, czy krótkie filmy niezależne. To jest cel, do którego zmierzam" - wyjaśnił Elba.
Zobacz również:
"Trzy tysiące lat tęsknoty": Idris Elba jako dżin w filmie George'a Millera
Idris Elba jednak zagra Jamesa Bonda? Sytuacja się zmieniła
Idris Elba dorabiał w młodości jako diler marihuany
W swojej karierze 49-letni aktor miał się na kim wzorować. Współpracował z tak cenionymi reżyserami jak Ridley Scott czy Guillermo Del Toro. Jednak tym, który rozpalił w nim tę reżyserską iskrę był 45-letni Cary Fukunaga, z którym gwiazdor współpracował przy filmie "Beasts of No Nation".
Jak zdradził w wywiadzie, obserwując go na planie, jedynie upewnił się, że za kilka lat widzi siebie w tym samym miejscu. Co więcej, jest przekonany, że to właśnie w fotelu reżyserskim poczuje zawodowe spełnienie. Mierzy wysoko, bo Cary Fukunaga uchodzi za jednego z bardziej pracowitych i utalentowanych reżyserów amerykańskich. I to on reżyserował "Nie czas umierać", a za jeden z odcinków serialu "Detektyw" dostał nagrodę Emmy.
"Granie w filmach jest świetne, ale gdy przyjdzie taki dzień, że nie będę mógł wstać z łóżka, aby biegać na planie, reżyseria będzie tym, czemu poświęcę się bez reszty" - deklarował już cztery lata temu w rozmowie ze Sky News. Podkreślił, że to, co urzeka go w tym zawodzie, to możliwość opowiadania wspaniałych historii i dawanie szansy, młodym, wschodzącym talentom. Tak zresztą zrobił podczas pracy nad swoim reżyserskim debiutem, filmem "Jamajczyk" z 2018 roku, do udziału w którym zaprosił przynajmniej pięciu aktorów, którzy wcześniej nie mieli okazji zagrać w filmie.
Na razie jednak gwiazdor nie żegna się z aktorstwem i w najbliższej przyszłości dostarczy fanom jeszcze wielu emocji występując przed kamerą, np. w filmie "Bestia", który niedawno zadebiutował w kinach.