Hugh Grant: "Stałem się potworem"
Hugh Grant nigdy nie słynął z łatwego charakteru, teraz jednak zdał sobie sprawę, że być może posunął się za daleko.
Kilka tygodni temu brytyjski aktor zaskoczył wielbicieli nietypowym wyznaniem: "Stałem się potworem. I nie mam pojęcia, jak do tego doszło".
Cóż skłoniło Hugh Granta do takiej samokrytyki? Gwiazdor przyznał się, że na planie bywa trudny we współpracy. Potrafi stawiać najdziwniejsze warunki - choćby i taki, że podczas zdjęć kanapa w jego przyczepie ma być nakryta kapą, którą wcześniej wyprano siedem razy w ekologicznym proszku.
Hugh uważa, że bezpośrednią przyczyną jego gwiazdorskich fanaberii stała się Fabryka Snów. Tam pozwalano mu na wiele, aż przewróciło mu się w głowie. Pytanie tylko czy wina rzeczywiście leży wyłącznie po stronie Hollywood.
Aktor nigdy nie słynął z łatwego charakteru: wielokrotnie kłócił się z reżyserami, samowolnie zmieniał dialogi w scenariuszu, a nawet zwolnił własnego agenta (po dziesięciu latach współpracy!), twierdząc, że sam wybiera role w filmach, więc niepotrzebna mu pomoc.
Z drugiej strony trudno czasami odmówić mu obiektywizmu, gdy mówi o sobie i swojej profesji. Gdy 14 lat temu przyłapano go w samochodzie z prostytutką Divine Brown, Grant przyznał otwarcie w amerykańskim talk-show Jay'a Leno: "Nie będę udawał, że to się nie wydarzyło. Nie będę też próbował się usprawiedliwiać. Wiem, że postąpiłem źle".
Leno poruszony wyznaniem aktora powiedział później: "Hugh Grant to jeden z niewielu gwiazdorów, którzy naprawdę warci są tego, by z nimi porozmawiać".
Brytyjczyk nie przepada za blaskiem fleszy. Rzadko bywa na imprezach, niechętnie też udziela wywiadów. Uchodzi wręcz za postrach wścibskich dziennikarzy - nie znosi przedstawicieli brytyjskiej prasy. Gdy ktoś zada mu pytanie na temat prywatnych spraw, Hugh potrafi natychmiast zakończyć rozmowę.
Często przyznaje, że aktorstwo stanowi przekleństwo jego życia.
"Uwielbiam kręcenie filmów, nie znoszę natomiast w nich grać" - mówi.
Być może dlatego od dwóch lat nie pojawia się na ekranie (jego ostatni film: "Prosto w serce" powstał w 2007 roku).
Wkrótce jednak Grant znów będzie musiał zmierzyć się z ciężkim losem gwiazdora. Realizuje bowiem z Sarą Jessiką Parker komedię "Słyszeliście o Morganach" (polska premiera w marcu przyszłego roku).
Ciekawe czy przy tej okazji znów każe prać siedem razy okrycie kanapy w swojej przyczepie?