Reklama

Helen Mirren i "kult penisa"

Helen Mirren oskarżyła Hollywood o seksizm, twierdząc, że współczesny przemysł filmowy skierowany jest do "mężczyzn w wieku 18-25 lat i ich penisów".

Aktorka gościła w Los Angeles z okazji przyznania jej nagrody im Sherry Lansing - inicjatywy magazynu "Hollywood Reporter", który kreuje co rok listę 100 najbardziej wpływowych kobiet w świecie show-biznesu.

"Pomimo faktu, że w tej sali znajduje się tyle wybitnych i uzdolnionych kobiet, nic nie zmieniło się w Hollywood, które ciągle oddaje cześć młodym mężczyznom i ich penisom. Niebyt dużym, tak myślę" - powiedziała Mirren.

Mirren nie sądzi, żeby Oscar dla Kathryn Bigelow - pierwsza w historii statuetka Akademii, która trafiła do rąk reżyserki - zmieniła coś w postrzeganiu wizerunku kobiet przez Hollywood. "Byłam świadkiem wielkich karier kilku bardzo przeciętnych aktorów, jak również profesjonalnego upadku wielu genialnych aktorek" - przyznała Mirren.

Reklama

W wywiadzie dla "Hollywood Reporter" aktorka z pogardą odniosła się też do własnego wizerunku jako symbolu seksu. "Musimy pozbyć się tego szajsu. To wywiera jeszcze większą presję na kobiety, a ja z pewnością nie chcę być tego częścią. Nie jestem pięknością. Potrafię sprzątać... Fakt, że w wieku, w którym jestem, nadal wyglądam nieźle, jest cholernie mało istotny" - zakończyła Mirren.

65-letnia aktorka zdobyła w 2006 roku Oscara za rolę w filmie 'Królowa". W 2010 roku była nominowana za występ w filmie "The Last Station".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Helen Mirren | przemysł filmowy | Hollywood
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama