Reklama

"Heaven in Hell": Nie tylko seks. Pierwsze reakcje po premierze

Czy o prawdziwą miłość zawsze należy walczyć? Licznie przybyli goście, którzy swoją obecnością uświetnili środową premierę "Heaven in Hell", po zakończonym seansie nie mieli trudności, aby odpowiedzieć na to pytanie. Reżyser Tomasz Mandes w swoim najnowszym filmie udowadnia, jak potężną moc ma prawdziwe uczucie - wbrew przeciwnościom losu i mimo braku akceptacji najbliższego otoczenia.

Czy o prawdziwą miłość zawsze należy walczyć? Licznie przybyli goście, którzy swoją obecnością uświetnili środową premierę "Heaven in Hell", po zakończonym seansie nie mieli trudności, aby odpowiedzieć na to pytanie. Reżyser Tomasz Mandes w swoim najnowszym filmie udowadnia, jak potężną moc ma prawdziwe uczucie - wbrew przeciwnościom losu i mimo braku akceptacji najbliższego otoczenia.
Simone Susinna i Magdalena Boczarska w filmie "Heaven in Hell" /Monolith Films /materiały prasowe

Na seansie nie zabrakło gwiazd z głównej obsady: Magdaleny BoczarskiejSimone SusinnaKatarzyny Sawczuk, Janusza Chabiora czy Sebastiana Fabijańskiego. W warszawskim Multikinie Złote Tarasy brylowali na czerwonym dywanie, m. in.: Mateusz Banasiuk, Karolina Szostak, Katarzyna Warnke, Magdalena Lamparska, Magdalena "Maluba" Lubacz czy Rafał Grabias z partnerem. Uroczystość poprowadziła Agata Młynarska.

Reklama

Jakimi wrażeniami "na gorąco" podzielili się chwilę po opuszczeniu sali kinowej? Na co zwrócili szczególną uwagę?

- Nie kryję, że uwielbiam Magdę Boczarską, która w "Heaven in Hell" pokazała się w nowej odsłonie. Film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Był pełen emocji, zwłaszcza końcówka. W tej produkcji, i to jest jej największy atut, można znaleźć wiele problemów w relacjach, które bezpośrednio dotykają każdego z nas. To powoduje, że jest mocno osadzony w realiach (...) To jest też film świetnie zrobiony kolorystycznie i plastycznie. Bardzo przyjemnie się go ogląda - wyznała Katarzyna Zdanowicz, poetka i dziennikarka.

Podobnego zdania była Karolina Szostak: - Na pewno film mi się podobał. Fajny klimat, piękne zdjęcia, świetna gra aktorska. Jestem fanką Magdy Boczarskiej i znam ją prywatnie, więc trudniej jest mi ją oceniać, ale tu zaprezentowała cały wachlarz swoich umiejętności. To był jej film. Dodatkowo wyróżniłabym Kasię Sawczuk. Na nowo ją odkryłam. Nie dość, że jest piękna, to jeszcze ma ogromny talent, a tego wcześniej nie byłam aż tak świadoma - zauważyła prezenterka telewizyjna.

Wtórowała im Magdalena Lubacz: - Jestem zaskoczona tak dobrą polską produkcją. Zwróciłam uwagę przede wszystkim na genialną muzykę, która stworzyła niepowtarzalny klimat i działała na wyobraźnię. Podobały mi się też ujęcia niedopowiedziane, które pozwoliły widzom na własną interpretację. Nie był to banalny film, których mam już przesyt. Wydaje mi się też, że historia, którą opowiedzieli twórcy, jest czymś niezwykle rzadkim, zwłaszcza w naszym rodzimym kinie - stwierdziła z pełnym przekonaniem zwyciężczyni 3. edycji programu "Projekt Lady".

Męski punkt widzenia o "Heaven in Hell"

Nieco inaczej film odebrali zaproszeni na premierę mężczyźni. - To nie jest opowieść tylko dla kobiet. Historia jest ciekawa i porusza kontrowersyjny temat. Aż trudno uwierzyć w to, że w dzisiejszych czasach krzywo się patrzy na starsze kobiety, które zakochują się w młodszych od siebie mężczyznach. Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to jest w tym sporo racji. A to oznacza, że dobrze się stało, że ten film w ogóle powstał (...) Jest dla wszystkich, ale jednak dorosłych widzów. Było w nim kilka takich ostrzejszych scen erotycznych, które dodawały mu pikanterii - podsumował Paweł Michalski, uczestnik reality show "Love Island".

Z kolei Michał Chruściel przyznał, że "Heaven in Hell" to film, który ogląda się z przyjemnością ze względu na zdjęcia i muzykę. - To było ciekawe widowisko i dobrze spędzone dwie godziny. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Są sceny seksu, bójki między przyjaciółmi i świetnie poprowadzona relacja matki i córki. Nie brakuje tu dużej dawki emocji. Zdecydowanie wyróżnia go to, że jest życiowy - dodał aktor i producent filmowy.

"Heaven in Hell": O czym opowiada film?

"Heaven in Hell" trafi do kin 10 lutego 2023 roku. To doskonała wiadomość dla tych, którzy w Dniu Zakochanych właśnie na ten film udadzą się do kina ze swoją drugą połówką. 

Olgę (Magdalena Boczarska) i Maksa (Simone Susinna) dzieli 15 lat różnicy. Ona kobieta sukcesu o ugruntowanej pozycji, matka dorosłej córki, on przystojny, młody mężczyzna czerpiący z życia garściami i żyjący wyłącznie chwilą. Zdawać by się mogło, że te dwa odmienne światy nigdy się nie spotkają, a jednak los postawił ich sobie na drodze. Olga nie potrafi poradzić sobie z mieszanką uczuć, które nią targają - poczuciem odpowiedzialności, wstydu, namiętności i tęsknoty za czymś, czego do tej pory nie doświadczyła. 

Natomiast Maks w "Heaven in Hell" uświadamia sobie, że życie z dnia na dzień już mu nie odpowiada, a kobieta, którą spotkał jest miłością jego życia. Kiedy skrywane tajemnice wyjdą na jaw, jeszcze bardziej skomplikują życie kochanków...

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Heaven in Hell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy