"Han Solo: Gwiezdne wojny - historie": Największy niewypał w historii?
Dokładnie pięć lat temu na ekranach kin ujrzeliśmy film "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie". Produkcja zyskała jednak mieszane opinie widzów, pozostawiając część z nich rozczarowaną. Na planie filmowym nie obyło się bez komplikacji.
W 2018 roku, po wielu perturbacjach, do kin na całym świecie trafił w końcu film "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie". W trakcie prac nad filmem, szefostwo LucasFilm zastąpiło pracujących nad nim reżyserów - Christophera Millera i Phila Lord. Ich miejsce zajął Ron Howard. Zamiast Harrisona Forda główną rolę zagrał w filmie zagrał Alden Ehrenreich. Wcielił się w odmłodzoną wersję kultowej postaci, stworzonej przez Forda. Główna krytyka wobec filmu spadła jednak nie na odtwórcę tytułowej roli, ale na opowiedzianą historię.
W "Hanie Solo..." nie ma śladu "Gwiezdnych Wojen". Choć ekran mieni się feerią kolorów, jest to właściwie film czarno-biały: dobrzy są dobrzy, a źli są źli, jak w klasycznym kinie Disneya. W ekranowej galaktyce nic się przed widzem nie ukryje. Nie ma miejsca na domysły. Relacje między bohaterami kształtują szybko i mało wiarygodnie.
Film "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" zanotował rozczarowujący wynik otwarcia, zarabiając na całym świecie 148 milionów dolarów. To o połowę mniej niż przewidywali producenci obrazu. Do dziś jest jedną z najmniej dochodowych produkcji z uniwersum “Star Wars".
Dzieło przedstawia historię początków kariery znanego przemytnika. Widzowie mogą zobaczyć w nim początki przyjaźni Solo z Chewbaccą i Lando Calrissianem (Donald Glover). Młody bohater musi mierzyć się ze swoimi problemami i przeszłością. Oglądamy także historię pozyskania słynnego statku - Sokoła Millennium.
Zobacz też:
Najlepsze filmy muzyczne. Dramatyczne historie ikon muzyki
Tom Cruise spotyka się z Shakirą? Piosenkarka imponuje aktorowi