Gwyneth Paltrow pozwana na 3,1 miliona dolarów
Gwyneth Paltrow została oskarżona o spowodowanie wypadku podczas jazdy na nartach. Aktorka miała wjechać w mężczyznę i nie udzielić mu pomocy. Poszkodowany doznał złamania czterech żeber i wstrząsu mózgu.
Do wypadku miało dojść 26 lutego 2016 roku. Poszkodowany, 72-letni emerytowany doktor Terry Sanderson, zeznał, że będąc na zjeździe dla początkujących w resorcie Deer Valley nagle usłyszał histeryczny krzyk, a chwilę później ktoś wjechał mu w plecy. Następnie stracił przytomność.
Świadek zdarzenia wskazał Paltrow jako winną zajścia. Sanderson utrzymuje także, że aktorka nie udzieliła mu pomocy i oddaliła się z miejsca zdarzenia. Mężczyzna oskarżył także ośrodek Deer Valley. Jego przedstawiciele nie skomentowali sprawy.
Prawnicy aktorki nie zaprzeczają, że brała ona udział w zdarzeniu. Według nich nie doszło do niego z jej winy. Sandserson nie pamięta prawie nic z wypadku. Oskarżenia są oparte na zeznaniach naocznego świadka.
Według nich Paltrow miała wjechać w plecy Sandersona. Oboje mieli następnie przewrócić się - mężczyzna wylądował twarzą w śniegu, a aktorka na nim. Świadkiem sytuacji miał być także jej instruktor, który zwracał się do niej po imieniu. Następnie oboje odjechali, nie udzielając Sandersonowi pomocy. Instruktor, Eric Christiansen, zeznał później, że aktorka nie była winna wypadku. Także on znajduje się wśród oskarżonych przez Sandersona.
Paltrow nie przyznała się do zarzucanego jej czynu. W wydanym oświadczeniu określiła oskarżenie jako "zupełnie bezpodstawne".
Sanderson żąda od gwiazdy 3,1 miliona dolarów zadośćuczynienia. Utrzymuje, że z powodu obrażeń nie może normalnie funkcjonować, a pozew trafił do sądu dopiero po prawie trzech latach, ponieważ miał problemy ze swoimi poprzednimi prawnikami. Przyznał, że kontaktował się z przedstawicielami Paltrow, ale ci nie zaoferowali mu ani żadnej rekompensaty, ani nawet przeprosin. Sugerowali natomiast pozwanie go za zniesławienie.