Gwiazdor ma dosyć. To pytanie sprawia, że wychodzi z siebie
W ostatnich dniach starego roku do polskich kin wszedł "Ferrari" Michaela Manna z Adamem Driverem w roli tytułowej. Aktor promował film w podcaście "SmartLess". W jego trakcie został zapytany o zagranie dwóch Włochów w swoich ostatnich filmach. Gwiazdor dał znać, jak bardzo nie lubi o tym mówić.
"SmartLess" jest podcastem prowadzonym przez aktorów Jasona Batemana, Seana Hayesa i Willa Arnetta. Driver w "Ferrarim" wciela się w Enza Ferrari, natomiast w "Domu Gucci" z 2021 roku zagrał Maurizia Gucciego. Wiedział, że udział w filmie Manna wywoła falę pytań o przyjmowanie ról znanych Włochów — i ma już serdecznie dosyć udzielania tej samej odpowiedzi.
"Tyle osoby pyta o tych Włochów. Tak wyszło" - mówił Driver. "Wiecie, to Ridley [Scott], to Michael [Mann], których uważam za najlepszych filmowców. Kogo obchodzi, że znowu gram Włocha?".
Następnie zażartował, że najprawdopodobniej nie planuje najlepiej swojej kariery, skoro prowokuje takie pytania. "Jestem zdziwiony, ile osób o to pyta! Ludzie zachowują się, jakbym nic innego nie robił, a to dwóch, dosłownie dwóch Włochów! Tylko dwóch".
"To nie ma nic wspólnego z Włochami, chociaż lubię ten kraj. Chodziło o możliwość pracy z Ridleyem Scottem i Michaelem Mannem oraz o same filmy. Włochy nie były rzeczą, która mnie do nich przekonała" - kontynuował Driver.
Pytanie o występy w rolach sławnych Włochów nie jest jedynym, które Driver słyszy przez cały czas. Aktor przyznał w rozmowie z Chrisem Wallace'em, że fani nie dają mu zapomnieć o śmierci Hana Solo. "Każdego dnia ktoś mu o tym przypomina" - śmiał się dwukrotnie nominowany do Oscara aktor. "Ok, może nie codziennie, kiedyś było tego więcej, teraz możne raz w miesiącu".
Driver wcielił się w Kylo Rena, upadłego rycerza Jedi oraz syna Hana Solo, granego oczywiście przez Harrisona Forda. Jego bohater zabija swojego ojca w finale "Przebudzenia Mocy".
Aktor gościł w Polsce w listopadzie 2023 roku. W ramach festiwalu Energa Camerimage zaprezentował "Ferrariego". Podczas sesji Q&A z widzami doszło do wydarzenia, które stało się wiralem. Ktoś z publiczności spytał go, dlaczego sceny wypadków w filmie wyglądają "tandetnie". W odpowiedzi aktor wulgarnie poradził tej osobie, by oddaliła się chyżo, a następnie poprosił o następne pytanie.
"Gdy się dowiedziałem [o otrzymaniu roli], byłem szczęśliwy i podekscytowany. Dzięki szansie, którą dostałem od producentów filmu, miałem okazję pracować z Michaelem Mannem, a także z takimi gwiazdami, jak Penelope Cruz, która gra moją żonę, Patrickiem Dempseyem i Jackiem O'Donnellem. To było ogromne przeżycie" - przyznał Driver w jednym z wywiadów.
Zaznaczył też, że główna rola w "Ferrari" to jedno z największych wyzwań aktorskich w jego dotychczasowej karierze. Warto dodać, że 39-latek wciela się w bohatera aż o 20 lat starszego od niego. W czasie, o którym opowiada film Michaela Manna, Enzo Ferrari miał bowiem 59 lat.
"Ferrari" wszedł do polskich kin 29 grudnia 2023 roku.