"Ghost in the Shell": Scarlett Johansson z krwi, kości i metalu
W piątek o godz. 22.45 Polsat pokaże ekranizację kultowej mangi "Ghost in the Shell". Produkcja z główną rolą Scarlett Johansson trafiała na ekrany kin w atmosferze kontrowersji.
"Ghost in the Shell" to kinowy przebój, oparty na kultowej mandze pod tym samym tytułem. Najbardziej kasowa gwiazda współczesnego kina, Scarlett Johansson, wcieliła się w agentkę do zadań specjalnych, która stając do walki z groźnym wrogiem, odkrywa ponurą prawdę o swoim pochodzeniu.
Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Major Motoko Kusanagi (Scarlett Johansson) jest jedyną na świecie, hybrydą człowieka i robota. Jako agentka do zadań specjalnych stoi na czele elitarnej jednostki Section 9, specjalizującej się w zwalczaniu najniebezpieczniejszych przestępców - terroryzmu i cyberprzestępczości. Do "życia" powołała ją dr Ouelet (Juliette Binoche), w wypełnianiu niewykonalnych misji wspiera - cyborg Batou (Pilou Asbaek).
Section 9 czeka największe wyzwanie w historii jednostki. Aramaki (w tej roli słynny japoński reżyser, Takeshi Kitano) wydaje rozkaz unicestwienia tajemniczego i bezwzględnego terrorysty - Hideo Kuze (Michael Pitt), który dąży do wymazania postępów technologii wirtualnej Hanka Robotic’s, pozwalającej kontrolować ludzkie umysły. Po wyczerpującym dochodzeniu Major stanie przed obliczem wroga i... odkryje szokujące fakty na temat swojej przeszłości.
"Ghost in the Shell" ten to aktorska wersja japońskiej animacji z 1995 roku, będącej ekranizacją kultowej mangi autorstwa Shirow Masamune. Reżyserii podjął się Rupert Sanders ("Królewna Śnieżka i Łowca") i wykreował futurystyczny świat, imponujący zaawansowaną technologią, w którym toczy się walka o dominację. Jego dzieło olśniewa w warstwie wizualnej - perfekcyjnie zrealizowana scenografia i efekty specjalne, zapierające dech w piersiach, sceny walk i pościgi ulicami metropolii, ale też pobudza do przemyślenia kwestii sztucznej inteligencji i przesuwających się wraz z rozwojem technologii, granic człowieczeństwa we współczesnym świecie.
"Myślę, że najważniejsze w tej postaci jest jej skupienie, efektywność. Wszystko, co robi, robi bardzo świadomie, co sprawia, że wciąż posuwa się naprzód. Nie jest jak my, ludzie, którymi kierują emocje, wątpliwości, ona nie ma tego rodzaju rozterek. Moja postać ma bardzo niejasne wyobrażenie o sobie, nie wie, kim była, nie zna przeszłości. Pamiętajmy też, że jest pozbawiona serca, ludzkiego serca" - mówiła Scarlett Johansson.
"To naprawdę odjechana rzeczywistość. Jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do pewnych wyobrażeń o świecie przyszłości, o tym, jak będzie wyglądał. Znamy go z wielu filmów. Tymczasem 'Ghost in the Shell' to wizja reżysera Ruperta Sandersa, kolaż elementów wielu kultur, melanż różnych struktur, tożsamości, kolorów. Głębia tego filmu poraża, co odnosi się także do bogactwa szczegółów. Widzowie pokochają ten film" - zapowiadała Scarlett Johansson.
Recenzent Interii był pod wrażeniem realizacyjnej maestrii "Ghost in the Shell".
"Efekty specjalne porażają, montaż jest wykorzystany świadomie, a to, co nawyprawiali scenografowie i kostiumolodzy, budzi szacunek dla solidności i niczym nieskrępowanej wyobraźni. Tak pieczołowicie zaprojektowanego miasta, z pomysłowymi rozwiązaniami architektonicznymi, nie było w kinie dawno" - pisał Artur Zaborski.
Film wchodził jednak do kin w atmosferze skandalu.
Twórców produkcji i samą Scarlett Johansson widzowie oskarżyli o "wybielanie" głównej bohaterki, w którą ich zdaniem powinna się wcielić azjatycka aktorka. W komiksie, na podstawie którego nakręcono ów film, grana przez Johansson postać Motoko Kusanagi była Japonką.
Recenzent Interii dowodził, że Scarlett Johansson świetnie poradziła sobie z rolą w "Ghost in the Shell".
"Jej Mira zaskakuje, wodzi nas i innych bohaterów za nos. Tu błyśnie emocją w najmniej oczekiwanym momencie, tu stanie oziębła, gdy spodziewamy się furii. To pełnoprawna bohaterka, z krwi, kości i metalu" - konkludował Artur Zaborski.