Florence Pugh: Nowa gwiazda Hollywood
Najpierw przykuła uwagę świata występem w horrorze "Midsommar. W biały dzień", później oczarowała widzów i krytyków w ekranizacji "Małych kobietek". Za rolę w tym drugim filmie otrzymała właśnie nominację do Oscara. Jej twarz ozdobiła niedawno okładkę amerykańskiego "Vogue'a", a prezentowane na galach kreacje wzbudzają powszechny zachwyt. Oto Florence Pugh - wschodząca gwiazda kina i czerwonych dywanów.
Od kiedy Florence Pugh pojawiła się na ekranie w głośnym horrorze "Midsommar. W biały dzień", zachwyty nad tą brytyjską aktorką nie milkną. Na przestrzeni lat wybierała ciekawe, niejednoznaczne role, nie podążając w swojej karierze drogą na skróty. Wkrótce do polskich kin trafi długo wyczekiwana ekranizacja "Małych kobietek" w reżyserii Grety Gerwig. W tym filmie Pugh gra rolę drugoplanową, ale na tyle wyrazistą, że 13 stycznia została za nią nominowana do Oscara. Na ową nominację zareagowała z właściwym sobie wdziękiem, publikując w mediach społecznościowych zdjęcia, na których cieszy się z odebrania sensacyjnej wiadomości.
Wschodząca gwiazda kina zwróciła na siebie uwagę świata nie tylko talentem aktorskim i niesamowitą, wręcz hipnotyzującą naturalnością, jaką prezentuje na ekranie. Podziwiana jest też za styl i wyczucie trendów. Magazyny poświęcone modzie od miesięcy zachwycają się jej kolejnymi, dopracowanymi w najmniejszych szczegółach, stylizacjami z czerwonych dywanów. Choć zarówno pod względem urody, jak i sposobu, w jaki portretuje na ekranie grane przez siebie postaci, odbiega od typowych hollywoodzkich gwiazd, jej nazwisko coraz bardziej elektryzuje odbiorców. A może właśnie dlatego? "Ona jest kimś, kto naprawdę powinien polegać na swojej intuicji, bo jej intuicja jest doprawdy godna zaufania" - powiedział o Florence Pugh w jednym z wywiadów Ari Aster, reżyser filmu "Midsommar. W biały dzień".
Kontrowersyjny horror, w którym 23-letnia wówczas aktorka zagrała główną rolę, zapewnił jej uznanie krytyków i sympatię widzów. Co ciekawe, angaż do produkcji zdobyła podczas rozmowy przeprowadzonej na Facetimie. Zarówno Aster, jak i Pugh natychmiast podjęli decyzję o współpracy. Jej naturalna, bezpretensjonalna gra sprawia, że nie sposób oderwać od niej wzroku. Jak oceniają pracujący z nią na planie filmowcy, ma w sobie pewnego rodzaju mieszankę pewności siebie i skromności, zaangażowania bez zuchwałej ambicji.
Przez ostatnie siedem lat unikała przewidywalnych dróg do sławy, wybierając intrygujące, pozbawione ostentacji role. W 2016 roku wystąpiła w głośnym dramacie "Lady M." - za tytułową rolę była nominowana do Europejskiej Nagrody Filmowej. Z kolei w 2018 roku zagrała w niezwykle stylowej telewizyjnej adaptacji powieści Johna Le Carre'a "Mała doboszka". W ubiegłym roku zagrała w komedii "Na ringu z rodziną", we wspomnianym horrorze "Midsommar" oraz w adaptacji "Małych kobietek" Louisy May Alcott w reżyserii Grety Gerwig. W tym roku zobaczymy ją jeszcze w filmie "Czarna Wdowa" - wcieli się w nim w postać Yeleny, wyszkolonej zabójczyni i towarzyszki bohaterki granej przez Scarlett Johansson.
"Nie bardzo wiedziałam, co to znaczy być zaangażowaną do takiego filmu" - wyjawia w rozmowie z amerykańskim magazynem "Vogue", opowiadając o doświadczeniach związanych z udziałem w produkcji Marvela. "Oczywiście musisz być fizycznie sprawna, ponieważ - no cóż - grasz superbohaterkę" - zauważa ze śmiechem. Aktorka podeszła do zadania ambitnie - jak zdradza reżyserka filmu, Cate Shortland, większość kaskaderskich popisów wykonała sama. "Uczenie się ich było moim ulubionym elementem pracy nad filmem" - dodaje Pugh.
Teraz gwiazdę można oglądać także na okładce lutowego numeru amerykańskiego "Vogue'a". Pugh od lat współpracuje ze stylistką Rebeccą Corbin-Murray, której klientkami są także Gemma Chan i Anna Paquin. Duet zdołał wspólnie wypracować charakterystyczną estetykę, której wyznacznikiem jest połączenie dziewczęcego uroku z nowoczesnym, lekko ekstrawaganckim sznytem.
"Florence ma dziką i nieustraszoną wyobraźnię. Uwielbia rzeczy nieco nieprzyzwoite i z poczuciem humoru" - zdradza Corbin-Murray. "Zawsze byłam bardzo głośna, żywiołowa. Kiedy byłam młodsza, nosiłam jaskrawe ubrania, uwielbiałam też się malować" - przyznaje Pugh. Na czerwonym dywanie najczęściej prezentuje się w wytwornych sukniach z zaskakującymi detalami, takimi jak asymetryczny dekolt czy obszerne falbany. Dość wspomnieć fioletową kreację Valentino Haute Couture z efektownymi marszczeniami czy równie zjawiskową niestandardową niebieską suknię projektu Schiaparelli z delikatnymi koralikami, którą miała na sobie w zeszłym roku na festiwalu filmowym w Cannes.
Dotychczasowe dokonania Pugh sprawiły, że z niezbyt znanej brytyjskiej aktorki przeistoczyła się w hollywoodzką gwiazdę, podziwianą jednak w dużej mierze za niekonwencjonalny i "niehollywoodzki" urok. Jeden z pierwszych recenzentów "Małych kobietek" zauważył, że porywająca gra Pugh "dała tej postaci szansę na zdobycie naszej sympatii". Aktorka przyznaje, że gdy czytała książkę, nie przepadała za Amy March. "Uwielbiam wcielać się w postaci zepsutych dziewczyn, ponieważ reprezentują ten głos w naszych głowach, który tłumimy. Amy zawsze mówi to, co chce powiedzieć" - wyznaje.
Polscy widzowie już wkrótce będą mogli podziwiać Florence Pugh na ekranie - "Małe kobietki" trafią do kin 31 stycznia. A czy 24-letnia aktorka otrzyma pierwszego w karierze Oscara, przekonamy się w nocy z 9 na 10 lutego.