Filmowe wyciskacze łez. Seans tylko z paczką chusteczek
"Titanic", "Pamiętnik", "Cztery wesela i pogrzeb" - te filmy pojawiają się na listach najbardziej wzruszających produkcji w historii. Nie tylko one sprawiły jednak, że widzowie wychodzili z kina zapłakani. Oto lista największych wyciskaczy łez — bez oczywistych propozycji.
Nastoletnia dziewczynka trafia na kilka miesięcy pod opiekę mieszkającego na wsi wujostwa, które jakiś czas temu przeżyło ogromną tragedię. Cicha i zaniedbana Cáit nie potrafi przyjąć ciepła, którym stara się ją otoczyć ciotka Eibhlín. Z kolei Sean, jej wujek, traktuje ją jak obcą w swoim domu. Wkrótce mężczyzna zaczyna się otwierać na dziecko, a nawet je rozpieszczać.
Szczera i wzruszająca relacja Cáit i Seana stanowi emocjonalne serce "Cichej dziewczyny". Pełna jest prostych, trochę niezdarnych gestów. Ona powoli uczy się, że może być kochana, on — jak okazywać ojcowskie uczucie. Oczywiście pobyt na wsi nie może trwać wiecznie, a finał rozdziera serce. Widzowie wychodzili z kin ze łzami w oczach.
Po śmierci matki rodzeństwo odkrywa, że ich rodzicielka przed laty miała romans z fotografem, który odwiedził na chwilę ich miasteczko. "Co się wydarzyło w Madison County" to klasyczny melodramat o miłości niemożliwej, który chwyta za serce dzięki przejmującej kreacji Meryl Streep i subtelnej reżyserii Clinta Eastwooda. Nawet najbardziej nieczuli uronią łzę podczas sceny, w której dwójka kochanków widzi się podczas ulewy i bez słów dochodzi do wniosku, że mimo namiętnego uczucia nie mogą być ze sobą.
Odkrycie ostatniego festiwalu w Berlinie. Mahin, siedemdziesięcioletnia wdowa, od ponad 30 lat mieszka samotnie w Teheranie. Czas zajmują jej spotkania z koleżankami skupionymi na swoich chorobach oraz pieczenie ciast — dla niespodziewanych gości, którzy nigdy nie przychodzą. Gdy na jej drodze staje poczciwy taksówkarz Esmail, Mahin proponuje mu wspólny wieczór — mimo grożącym im konsekwencjom z powodu zakazów obyczajowych.
Ich spotkanie to czas ujmującej niezręczności i niewymuszonego ciepła. Oboje mają ogromną potrzebę nie tylko otrzymania uczuć, ale też podzielenia się z nimi z drugą osobą. "Moje ulubione ciasto" to film o tym, że o swoje szczęście trzeba walczyć. Niestety, także o tym, że czasem jest już na tę walkę za późno.
Filmy Pixara przyzwyczaiły nas do wzruszeń. Kto nie płakał podczas "W głowie się nie mieści", gdy musieliśmy pożegnać Bing Bonga? Albo na "Toy Story 3", gdy w najgorszym momencie zabawki złapały się za ręce, by razem stawić czoła przeznaczeniu?
Nic nie łamało jednak serc tak bardzo, jak pierwsze minuty "Odlotu". Pozbawiona dialogów sekwencja ukazywała kilkadziesiąt lat relacji Carla i Ellie. Towarzyszymy im, gdy się poznają i zakochują, gdy dzielą pasją, gdy dowiadują się, że nigdy nie będą mieć dzieci, w końcu, gdy dochodzi do nich, że ich marzenie o wspólnej wielkiej podróży nigdy nie dojdzie do skutku. Większość filmów największe wzruszenie zostawia na koniec. "Odlot" nie bierze jeńców już w swoich pierwszych pięciu minutach.
"Moonlight" został zapamiętany przede wszystkim z powodu oscarowej pomyłki z 2017 roku. Wpadka organizatorów przyćmiła jedną z odważniejszych i jak najbardziej słusznych decyzji Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
"Moonlight" to rozważanie o bliskości i męskości. Chirona poznajemy jako drobnego dzieciaka dręczonego przez rówieśników. Później śledzimy jego trudy w odkrywaniu własnej tożsamości w latach nastoletnich i dorosłość jako groźnego handlarza narkotykami. W filmie Jenkinsa jest wiele trudnych, ściskających serce scen. Największe wrażenie robi jednak ostatnia rozmowa i wyznanie Chirona przed Kevinem, jego miłością z lat nastoletnich. Widzowie pękają na niej podobnie jak główny bohater.