Reklama

"Figurant": Robert Gliński bał się zbliżyć kamerą do Karola Wojtyły

Film „Figurant”, który trafi do kin 20 października, nie jest biografią przyszłego papieża. Karol Wojtyła jest tu tylko katalizatorem działań głównego bohatera - młodego agenta SB, dla którego inwigilacja krakowskiego biskupa stała się obsesją. Co warte uwagi, kapłan pokazywany jest w tym dramacie przeważnie z daleka. "Wojtyła jest taką ikoną polskiego życia, duchowego, moralnego i społecznego, że nie odważyłem się do niego zbliżać kamerą" - powiedział reżyser, Robert Gliński.

Film „Figurant”, który trafi do kin 20 października, nie jest biografią przyszłego papieża. Karol Wojtyła jest tu tylko katalizatorem działań głównego bohatera - młodego agenta SB, dla którego inwigilacja krakowskiego biskupa stała się obsesją. Co warte uwagi, kapłan pokazywany jest w tym dramacie przeważnie z daleka. "Wojtyła jest taką ikoną polskiego życia, duchowego, moralnego i społecznego, że nie odważyłem się do niego zbliżać kamerą" - powiedział reżyser, Robert Gliński.
Karola Wojtyłę zagrał w "Figurancie" Maciej Mikołajczyk, ale głos podłożył Mateusz Grydlik /TVP /materiały prasowe

Scenariusz "Figuranta" został napisany około 20 lat temu przez Andrzeja Gołdę. Wcześniej próbowało sfilmować tę historię kilku reżyserów, ale ich starania kończyły się fiaskiem. W końcu tekst trafił do Roberta Glińskiego.

"Ten scenariusz miał takie powodzenie, dlatego, że opowiadał o PRL-u, a reżyserzy, którzy się wychowali w tamtym okresie, odczuli jakiś sentyment do tego tematu, do tamtych czasów. Do bohatera, który jest esbekiem, który śledzi, notuje, fotografuje, zastawia pułapki. To było coś, co my pamiętamy" - opowiada PAP Life Robert Gliński. Z drugiej strony, opowieść wydawała się kusząca z powodu swojej analogii do współczesności. "Pokazuje chłopaka, który wierzy, że jest kimś, że jest Bogiem, że ma władzę, a okazuje się, że jest nikim. Że jest właśnie figurantem, jakąś papierową marionetką" - mówi reżyser.

Reklama

"Figurant": Wojtyła tylko z dystansu

W "Figurancie" Karol Wojtyła jest katalizatorem działań głównego bohatera, Bronka Budnego (Mateusz Więcławek). Ten dla awansów, pieniędzy i kariery coraz dalej przesuwa granice moralnych kompromisów i coraz bardziej popada w obsesję na punkcie inwigilowania charyzmatycznego biskupa. "Wojtyła jest taką ikoną polskiego życia duchowego, moralnego i społecznego, że nie odważyłem się do niego zbliżać, wchodzić z kamerą bardziej, bo wyszedłby jakiś teatrzyk. Więc Wojtyła jest obserwowany, pokazywany z daleka, a cała akcja jest osadzona na tym młodym chłopaku, który go śledzi i chodzi za nim jak pies" - wyjaśnia Gliński.

Co ciekawe, w Wojtyłę wcielił się Maciej Mikołajczyk, ale głosu tej postaci użyczył Mateusz Grydlik. Reżyserowi zależało bowiem na tym, żeby filmowy kapłan, był jak najbardziej zbliżony do pierwowzoru. A jego zdaniem Grydlik umie doskonale naśladować głos papieża. Ze swojego zadania aktor wywiązał się tak dobrze, że, jak opowiada reżyser, niektórzy są przekonani, że w filmie wykorzystano archiwalne nagrania z głosem Wojtyły.

"Figurant": Archiwalia motywem narracyjnym filmu

"Figurant" nakręcony jest w czerni i bieli. "Zdecydowałem się na taki zabieg, dlatego, że motywem narracyjnym w tym filmie są czarno-białe materiały archiwalne z PRL-u. To znaczy materiały ebseckie, który pozyskaliśmy z IPN-u i fragmenty kronik filmowych. Żeby przejście z tych materiałów archiwalnych w opowieść fabularną było organiczne, subtelne, trzeba było tę część fabularną zrobić w wersji czarno-białej. Była wcześniej wersja kolorowa, ale ten kolor był za dużym kontrastem i powstawało takie odczucie, że materiały dokumentalne zostały doklejone" - wyjaśnia Gliński.

"Figurant" trafi na ekrany kin 20 października.


PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Figurant | Robert Gliński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy