Eddie Murphy nie poprowadzi Oscarów
Nominacje do Oscarów nie zostały jeszcze ogłoszone, ale jeśli zamieszanie wokół ceremonii ich rozdania może na cokolwiek wskazywać, to zapewne będzie to ciekawe show. W środę, 10 listopada, z roli prowadzącego 84. ceremonii rozdania tych nagród zrezygnował Eddie Murphy.
Informacje te potwierdza portal UsMagazine.com. Decyzja gwiazdora "Gliniarza z Beverly Hills" nadeszła dzień po doniesieniach, że reżyser Brett Ratner wycofał się z roli producenta tego przedsięwzięcia.
"Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że w pełni rozumiem i popieram decyzję każdej ze stron w kwestii zmiany producentów najbliższej ceremonii rozdania Oscarów" - napisał 50-letni Murphy w oficjalnym oświadczeniu na ten temat.
"Naprawdę bardzo chciałem brać udział w tym przedsięwzięciu, nad którym już zaczynała pracować ekipa produkcji i scenarzystów. Jestem jednak pewien, że nowi producenci i prowadzący wykonają dobrą robotę" - dodał aktor.
Prezes Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, Tom Sherak, skomentował decyzję Murphy'ego słowami: "Rozumiem jak Eddie czuje się z tym, że stracił przy tym projekcie swojego kreatywnego partnera, Bretta Ratnera. Życzymy mu wszystkiego dobrego".
42-letni Ratner, stał się ostatnio obiektem publicznej krytyki za stwierdzenie "próby są dla pedałów".
Słowa padły podczas promocji nowego filmu "Tower Heist: Zemsta cieciów" z Murphym w roli głównej. Choć reżyser pod wpływem fali oburzenia jego wypowiedzią publicznie za nią przeprosił, we wtorek, 9 listopada, zdecydował się zrezygnować z funkcji producenta gali.