Dzieci się go bały. Na koniec zdjęć wynajął... furgonetkę z lodami
Trzymać dystans i nie pokazywać sympatycznego oblicza. Takie wytyczne dostał Jude Law od reżysera Davida Lowery’ego, gdy zaczynali pracę nad filmem "Piotruś Pan i Wendy". Zalecenia te dotyczyły kontaktów gwiazdora z dziecięcymi aktorami grającymi w tej produkcji. Chodziło o to, by Law, który wcielał się w postać nikczemnego kapitana Haka, naprawdę budził grozę. Plan reżysera się powiódł, dzieciaki naprawdę bały się aktora. Ten, żeby im to wynagrodzić, na zakończenie zdjęć wyprawił słodką ucztę.
O swoim pomyśle na wynagrodzenie dzieciakom tego, że zachowywał się wobec nich jak gbur, Jude Law opowiedział w programie "The Tonight Show Starring Jimmy Fallon".
"David Lowery nakazał dziecięcym aktorom, żeby nie spotykali się ze mną poza planem. No to byłem dla nich przez cały ten czas Hakiem, czyli człowiekiem naprawdę przerażającym i złośliwym" - wyznał.
Dodał jednak, że choć karnie wypełnił polecenie, to cały czas uwierało mu to, że dzieciaki mogą postrzegać go jako nikczemnika. Dlatego stwierdził, że na zakończenie zdjęć musi zrobić coś, co zjedna mu sympatię nieletnich aktorów, z którymi pracował. "Zrobiłem to, co powinien zrobić każdy dorosły, chcący przekupić dzieci. Wynająłem furgonetkę z lodami, podjechałem nią na plan i rozdałem lody. Nie ma to jak lody czekoladowe, by przekonać dziecko, że wszystko w porządku. "Na koniec spotkali Jude'a, a nie Haka" - powiedział.