"Piotruś Pan i Wendy": Czy ta bajka była zawsze tak mroczna? [recenzja]

Ever Anderson w filmie "Piotruś Pan i Wendy" /Disney+

Z aktorskimi wersjami bajek Disneya mam pewien zgrzyt. Oglądając je, bawię się całkiem nieźle. Przymykam oko na spore niedociągnięcia i niedoskonałości, dlatego, że dostarczają mi wzruszającej nutki sentymentu. Wkrótce po seansie jednak zapominam, że taki film w ogóle powstał i nigdy więcej do niego nie wracam. Jak jest w przypadku nowego "Piotrusia Pana i Wendy"?

"Piotruś Pan i Wendy" w reżyserii Davida Lowery’ego to kolejna próba przeniesienia klasycznej opowieści do filmu live-action. Tym razem skupiamy się na historii Wendy Darling (Ever Anderson).

Dziewczynka nie chce pójść do szkoły z internatem. Jak wskazuje tytuł, w filmie będzie jej towarzyszył Piotruś Pan (Alexander Molony), chłopiec, który nie chce dorosnąć. Wendy razem z Piotrusiem, braćmi i małą wróżką Dzwoneczkiem, leci do magicznej krainy - Nibylandii.

Reklama

"Piotruś Pan i Wendy": Schematyczny skok na kasę?

W zeszłym roku na platformie Disney+ otrzymaliśmy aktorską wersję "Pinokia", w której jedną z głównych ról zagrał Tom Hanks. W "Piotrusiu Panie i Wendy" w postać Kapitana Haka wcielił się Jude Law. Można zauważyć pewien schemat, za którym podąża Disney. Wspomniane filmy mają premierę tylko w streamingu, dlatego twórcy próbują przyciągnąć widzów na platformę wielkimi, hollywoodzkimi nazwiskami. Cierpi na tym warstwa wizualna.

CGI w "Pinokio" kłuło w oczy, lecz było oglądalne. Poza tym, historia była w stanie zaangażować widza. Efekty specjalne w "Piotrusiu Panie i Wendy" wyglądają tragicznie. Da się to szczególnie zauważyć w scenach, w których bohaterowie latają w powietrzu. 

Latanie to jedna z cech charakterystycznych tej bajki. Bardzo dobrze to udawało się przedstawić w animacji, lecz w aktorskim filmie... Czuć ciarki zażenowania, widząc jak fatalnie to wygląda. Potwierdza się teoria, która stoi przeciwko przenoszeniu bajek do filmu live action. To, co dobrze działa w bajce, niekoniecznie będzie działać w filmie. Niektórych aspektów animacji się nie przeskoczy i jeśli nie włoży się w projekt kupy kasy, to nie będzie to wyglądało dobrze.

Z bólem serca oglądałam wielką porażkę Davida Lowery'ego. To nie jest zły reżyser. Pokazał swoimi filmami, że wychodzi poza schematy i realizuje swoje autorskie wizje, na przykład w "Zielonym rycerzu", który był fantastyczny, między innymi, pod względem technicznym. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że był to wizualny majstersztyk. I nagle dostajemy "Piotrusia Pana i Wendy", w którym da się zauważyć unikatowy styl Lowery'ego, lecz w połączeniu ze słabymi efektami specjalnymi, jest to nieoglądalne.

"Piotruś Pan i Wendy": Czy ta bajka zawsze była taka przerażająca?

Podczas seansu "Piotrusia Pana i Wendy" można mieć wątpliwości, czy film jest na pewno skierowany do dzieci. Kapitan Hak oraz jego załoga piratów jest postrachem dla Piotrusia, Wendy i pozostałych bohaterów. Antagoniści w pewnym momencie więżą naszych małych bohaterów i z nimi walczą. Zaczęłam się zastanawiać, czy ta bajka zawsze była tak przerażająca? W końcu to dorośli, walczący z dziećmi. Nie powiedziałabym, że jest to odpowiedni film dla najmłodszej widowni. Określiłabym go mianem mrocznej baśni. 

Jeśli chodzi o scenariusz, nie jest on najgorszym aspektem produkcji, lecz oczywiście, ma wady. Szczególnie słabo rozwinięta jest relacja między Piotrusiem i Wendy. Widzowie nie są w stanie nawiązać z nimi jakiejkolwiek więzi, ponieważ nie sądzę, aby razem mieli wystarczająco dużo interakcji. Z tego powodu, ckliwe zakończenie nie działa tak, jak powinno.

Podejrzewam, że zarówno w przypadku "Pinokia", jak i "Piotrusia Pana i Wendy", studio przeznaczyło budżet na wielkie nazwiska, a nie wystarczyło pieniędzy na dopracowanie aspektów technicznych. 

Uważam, że "Piotruś Pan i Wendy" to strata czasu. Oprócz tego, że jest słabo napisany, to nie wprowadza nic nowego do opowieści, którą większość z nas już zna. Jedynym pozytywnym aspektem jest rola Ever Anderson, która wciela się w Wendy. Od młodej aktorki nie da się oderwać wzroku, głównie ze względu na fascynującą mimikę twarzy i promieniującą wrażliwość. Jeśli miałabym sobie wyobrazić aktorską wersję Wendy, byłaby bardzo zbliżona do kreacji stworzonej przez Anderson.

3/10

"Piotruś Pan i Wendy", reż. David Lowery, 2023, studio Roth/Kirschenbaum Films / Walt Disney Pictures / Whitaker Entertainment, premiera na Disney+: 28 kwietnia 2023 r.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piotruś Pan i Wendy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy