Dwayne Johnson zły z powodu anulowania "Black Adama 2". Kogo wini?
Dwayne Johnson poświęcił adaptacji komiksu "Black Adam" kilka lat życia i nie kryje rozczarowania, że film nie doczeka się kontynuacji. W podcaście prowadzonym przez Kevina Harta zdradził, kogo wini za taki stan rzeczy.
"Black Adam" wszedł do kin 21 października 2022 roku. Dwayne Johnson wyraził zainteresowanie rolą antagonisty Shazama już w 2007 roku, a otrzymał ją siedem lat później. Długo wyczekiwany film kosztował około 260 milionów dolarów. Nie zarobił nawet 400 milionów.
Johnson planował, by w sequelu Black Adam zmierzył się z granym przez Henry'ego Cavilla Supermanem. Porażka finansowa filmu oraz zmiana kierownictwa DC Studios sprawiła, że kontynuacja została anulowana. James Gunn i Peter Safran, którzy przejęli stery adaptacji komiksów, ogłosili nowe plany, w których nie ma miejsca dla Black Adma.
"Nasz film został wchłonięty w wir nowego przywództwa. Nastąpiło tak wiele zmian personalnych. Za każdym razem, gdy dochodzi do zmian na kierowniczych stanowiskach w spółkach notowanych na giełdzie, pojawiają się ludzie, z którymi decyzjami kreatywnymi i finansowymi możesz się nie zgadzać" - powiedział aktor Johnson w podcaście Kevina Harta, swojego przyjaciela i częstego kolegi z planu.
Według byłego zapaśnika rezygnacja z przygód Black Adama jest błędna. "Film był największymi finansowym otwarciem w mojej karierze. I to bez rynku chińskiego, gdzie zarobiłby ze 100-200 milionów dolarów" - mówił aktor.
Johnson nie ukrywał także, że bardzo chciał zmierzyć się na dużym ekranie z Supermanem. "Mieliśmy superbohatera, którego historia była gotowa do dalszego rozwoju. Przywróciliśmy Henry’ego Cavilla do roli Supermana, a to sprawiło, że świat oszalał. Stworzyliśmy też różnorodne superbohaterskie portfolio pełne kolorowych mężczyzn i kobiet" - stwierdził odtwórca roli Black Adama. Nie odniósł się jednak do średnich recenzji i wyników finansowych swojego filmu.