Daniel Olbrychski obraził się na polskie kino? Bojkotuje festiwal w Gdyni!
Daniel Olbrychski nie rozumie, dlaczego nie otrzymuje od polskich reżyserów propozycji występów nowych filmach. Z przyjemnością występuje jednak w serialowych produkcjach. "Uważam, że są lepiej zrobione, lepiej grane niż filmy fabularne" - uważa aktor. I zapowiada, że nie pojawi się już na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Wszystko z powodu ubiegłorocznego werdyktu.
Przez wielu uznawany za jednego z najwybitniejszych aktorów filmowych i teatralnych swojego pokolenia w Europie. Daniel Olbrychski zagrał w blisko 180 produkcjach kinowych i telewizyjnych. Występował w filmach najpopularniejszych polskich reżyserów: Andrzeja Wajdy, Janusza Morgensterna, Kazimierza Kutza, Krzysztofa Zanussiego, Jerzego Antczaka, Jerzego Hoffmana, Janusza Kijowskiego, Stanisława Barei, Agnieszki Holland, Anny Jadowskiej i Krzysztofa Kieślowskiego. Ma też na koncie role w hollywoodzkich produkcjach, m.in. u boku Angeliny Jolie w filmie "Salt".
W rozmowie z portalem cozatydzien.tvn.pl aktor wyraził zaskoczenie faktem, że nie otrzymuje ostatnio propozycji występu w polskich filmach. "Czym to pani wytłumaczy, że mam propozycje ze wszystkich kinematografii, łącznie z Hollywood, nagrałem w ostatnich dekadach ponad 20 filmów zagranicznych, a w Polsce nic ważnego?" - zapytał Aleksandrę Czajkowską.
I dodał, że czuje rozgoryczenie ubiegłorocznym werdyktem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
"Na pewno moja noga nie stanie na festiwalu filmowym w Gdyni, za to, chociażby, że nie dali ani jednej nagrody Jerzemu Skolimowskiemu za 'IO'" - podkreślił Olbrychski.
Jedną z ostatnich kinowych ról zagrał w 2018 roku "Kamerdynerze" Filipa Bajona. Był to jednak zaledwie epizod.
"Jestem już na takim etapie życia, że nie lubię zbyt długo przebywać poza domem, męczą mnie podróże, ciągłe pakowanie walizek i noclegi w hotelach. Natomiast niewielkie role dają mi ten komfort, że na planie przebywam krótko, choć jest to dla mnie dość aktywny i pracowity czas. Kiedy gra się epizody, trzeba być maksymalnie skupionym, robić wszystko, by się nie pomylić" - wyjaśniał w rozmowie z magazynem "To i Owo".
W ubiegłym roku Olbrychski pojawił się jeszcze w niewielkiej roli we "Wrobionym" Piotra Śmigasiewicza.
Aktora wciąż możemy oglądać w serialowych produkcjach. Regularnie pojawia się w "Na dobre i na złe" (Cezary Król, dziadek Michała Wilczewskiego), ostatnio wystąpił także w "Moim agencie", w którym zagrał... samego siebie.
"Gościnnie z wielką przyjemnością występuję w polskich serialach, uważam, że są lepiej zrobione, lepiej grane, niż filmy fabularne. Odkrywam nowe aktorki, aktorów. Gdyby nie seriale, można by zamknąć szkoły teatralne, ponieważ nie ma miejsca, żeby zdolni ludzie się pokazali" - skwitował w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.