Reklama

Czy Harry Styles napluł na Chrisa Pine'a? W końcu wyznał prawdę

Premierze filmu "Nie martw się, kochanie" Olivii Wilde towarzyszyło wiele afer. Bodaj najgłośniejszą z nich było rzekome naplucie na Chrisa Pine'a przez Harry'ego Stylesa, do czego miało dość na uroczystym pokazie produkcji na festiwalu w Wenecji. Niemal pół roku po tym zdarzeniu Pine postanowił ujawnić prawdę na jego temat.

Premierze filmu "Nie martw się, kochanie" Olivii Wilde towarzyszyło wiele afer. Bodaj najgłośniejszą z nich było rzekome naplucie na Chrisa Pine'a przez Harry'ego Stylesa, do czego miało dość na uroczystym pokazie produkcji na festiwalu w Wenecji. Niemal pół roku po tym zdarzeniu Pine postanowił ujawnić prawdę na jego temat.
Chris Pine /Amy Sussman /Getty Images

Tuż po pokazie "Nie martw się, kochanie" na festiwalu w Wenecji w sieci zaczęło krążyć szokujące wideo, które cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. W ciągu kilku pierwszych godzin obejrzało je blisko półtora miliona osób. Widać na nim Chrisa Pine'a siedzącego na widowni, do którego podchodzi Harry Styles. Ten ostatni siadając, wykonuje ruch, który wygląda jakby pluł na kolegę z planu. Zachowanie Pine'a również mogłoby to sugerować, jednak nagranie w stu procentach nie potwierdza ani nie zaprzecza takiemu przebiegowi wydarzeń.

Reklama

"To absurdalna historia. Kompletny wymysł będący efektem dziwnej internetowej iluzji, która jest wyraźnie zwodnicza i pozwala na głupie spekulacje. Żeby wszystko było jasne: Harry Styles nie napluł na Chrisa Pine'a. Obydwu tych mężczyzn łączy szacunek i każde inne sugestie są topornymi próbami stworzenia dramatu, który zwyczajnie nie miał miejsca" - oświadczył zaraz po zdarzeniu rzecznik Pine'a w oświadczeniu przesłanym redakcji portalu "Variety".

Powyższą interpretację wydarzeń sugeruje też źródło zbliżone do festiwalu filmowego w Wenecji, na które powołuje się "Variety". Według tej relacji, między Pinem i Stylesem nie było w trakcie premiery żadnych napięć, a rzekome oplucie nie było zauważone przez nikogo z obecnych podczas premiery gości.

"Nie martw się, kochanie": Kontrowersje wokół produkcji

Dementowany incydent to jedna z wielu sytuacji podczas promocji filmu "Nie martw się, kochanie", które sugerowałyby, że za kulisami produkcji Olivii Wilde działo się źle. Wszystko zaczęło się od usunięcia z planu Shii LaBeoufa i zastąpienia go Stylesem. Już wokół tej roszady narosło wiele niedopowiedzeń. Teraz w trakcie festiwalu w Wenecji dużo zaczęto mówić o konflikcie Wilde z gwiazdą jej filmu, Florence Pugh. Obie panie nie pozowały razem na czerwonym dywanie, a po skończonym seansie filmu nawet na siebie nie spojrzały.

Tuż przed premierą filmu wyszło też na jaw, że Pugh była zażenowana romansem jej ekranowego partnera Harry'ego Stylesa z reżyserką Olivią Wilde. Ta ostatnia w trakcie zdjęć była bowiem wciąż oficjalnie związana z ojcem swoich dzieci - Jasonem Sudeikisem.

Jednocześnie pojawiły się pogłoski, że Florence Pugh zarobiła jedną trzecią tego, co jej ekranowy partner Harry Styles.

Chris Pine został opluty? Aktor ujawnia prawdę

Choć od sprawy nazwanej szumnie "Spitgate" minęło już pół roku, żądni sensacji internauci wciąż spekulują, co tak naprawdę stało się na premierze filmu w Wenecji. W jednym z ostatnich wywiadów do tej sytuacji odniósł się w końcu sam Chris Pine.

"Siedziałem w samolocie z moją publicystką i ona się śmiała, że wyglądam jak Rachel z 'Przyjaciół', wracaliśmy wtedy z Wenecji. No i spałem, wypoczywając, bo uwielbiam latać samolotami. Tymczasem ona mnie budzi i mówi: 'Musimy wystosować oświadczenie, co się stało w Wenecji'. A ja na to: 'Ale o czym?'. Na co ona: 'No, że Harry cię opluł'. A ja nie miałem pojęcia, o co chodzi. I mi pokazała. I faktycznie, wygląda to tak, jakby Harry na mnie splunął. Ale nie splunął" - wyznał Pine.

Pine ujawnił, że Styles nachylił się w jego stronę, żeby zażartować. Powiedział: "To tylko słowa, prawda?". Miał to być ich wspólny żart odnoszący się do tego, że obaj są przemęczeni, przez co biorąc udział w konferencjach i udzielając wywiadów, niekoniecznie mówią mądre rzeczy. 

"Wszyscy staraliśmy się odpowiadać na pytania, ale czasem, kiedy robisz te wszystkie rzeczy na konferencjach, twój mózg jest tak oszołomiony, że bełkoczesz, więc żartowaliśmy sobie: 'To tylko słowa, człowieku'" - dodał aktor.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Chris Pine | Harry Styles | Nie martw się kochanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy