Reklama

"Człowiek, który zabił Don Kichota": Po 25 latach trafi na ekrany kin

"Człowiek, który zabił Don Kichota" to zdecydowanie najbardziej pechowy film w dorobku Terry'ego Gilliama, realizowany z przerwami ponad 25 lat. Historia jego powstawania obrosła już legendą, a lista aktorów, która przewinęła się przez ten czas przez plan, jest imponująca.

"Człowiek, który zabił Don Kichota" to zdecydowanie najbardziej pechowy film w dorobku Terry'ego Gilliama, realizowany z przerwami ponad 25 lat. Historia jego powstawania obrosła już legendą, a lista aktorów, która przewinęła się przez ten czas przez plan, jest imponująca.
Jonathan Pryce i Terry Gilliam na planie "Człowieka, który zabił Don Kichota" /Tornasol Films / Entre Chien et Loup / Ukbar Filmes / Proxim /East News

Początkowo odtwórcą głównej roli miał być Johnny Depp - znany fanom Gilliama z "Las Vegas Parano" (1998), zaś Don Kichotem - Jean Rochefort. Pech prześladował produkcję od samego początku. Pierwszego dnia zdjęć we wrześniu 2000 roku w Hiszpanii, nieustanny ryk myśliwców z pobliskiej bazy NATO uniemożliwiał pracę na planie. Następnego dnia nagłe ulewne deszcze zalały scenografię i zmieniły krajobraz, co dodatkowo zaburzyło całą koncepcję zaplanowanych wcześniej scen.

Terry Gilliam poddał się wtedy po raz pierwszy, ale nie ostatni. Zdjęcia do filmu były wielokrotnie wznawiane, do głównych ról poszukiwano nowych aktorów. Przez plan filmowy przewijali się Ewan McGregor, Jack O’Connell, Robert Duvall, Michael Palin, John Hurt, a nawet Gérard Depardieu. Gilliam rozważał nawet ponownie Rocheforta, jednak uniemożliwiła to choroba aktora.  

Po latach problemów technicznych i finansowych wydawało się, że Gilliamowi nigdy nie uda się skończyć legendarnego już projektu życia. Ostatecznie jednak udało się zgromadzić zarówno pieniądze, jak i obsadę i w 2018 roku "Człowiek, który zabił Don Kichota" trafia na ekrany kin, z Adamem Driverem i Jonathanem Pryce'em w rolach głównych. 

Reklama

Terry Gilliam był zachwycony, gdy Adam Driver zgodził się zagrać rolę Toby’ego.

- Toby jest arogancki, obłudny i niesympatyczny. Bohater idealny. Adam to wyjątkowy aktor - mówi reżyser. - Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy instynktownie wiedziałem, że to właściwa osoba. Jest w nim coś wyjątkowego. Świetnie reaguje na planie, ma doskonałe wyczucie czasu. I jest inny od wielu aktorów - nie czuć w nim "aktorskości". Jak na aktora wygląda nietypowo: wysoki, nieporadny, z dużym nosem i odstającymi uszami. Nie wygląda jak gwiazda filmowa, ale na ekranie staje się prawdziwym amantem. I całkowicie poświęcił się tej roli.

Gilliam nie słyszał wcześniej za wiele o młodym aktorze, który swoją karierę rozpoczynał w kultowym serialu "Dziewczyny". Dziś Driver jest popularny na całym świecie, między innymi dzięki roli Kylo Rena w jednej z ostatnich odsłon sagi "Gwiezdne wojny". To właśnie po tym filmie córka Gilliama (Amy Gilliam - jedna z producentek "Człowieka, który zabił Don Kichota") wprost zaproponowała reżyserowi Drivera. - Adam jest zupełnie inny od tego, jak wyobrażałem sobie postać Toby'ego. To dla mnie ekscytujące: okazało się, że można ukazać tego bohatera z zupełnie innej perspektywy.

Jonathan Pryce wystąpił w roli Javiera, starego szewca, któremu wydaje się, że jest Don Kichotem. Gilliam pracował z aktorem już parokrotnie i od lat są przyjaciółmi.

- Jonathan czekał, by zagrać tę rolę od naszego pierwszego spotkania - mówi reżyser. - Ale jakoś nigdy mi nie pasował. Najpierw był za młody, a potem zbyt zajęty. W końcu miał prawie 70 lat i wolne terminy! Wydaje mi się, że w jego Don Kichocie są wszyscy szekspirowscy bohaterowie, których zagrał - od króla Leara przez Hamleta, po Shylocka. Do tego Jonathan jest świetnym komikiem. Jest niewiarygodnie zabawny. I nigdy nie widziałem, by tak dobrze bawił się na planie. - Wydaje mi się, że Terry od samego początku opóźniał realizację tego filmu, żebym się zestarzał i mógł zagrać Don Kichota - żartuje Pryce. - I tak się w końcu stało.

Po 25 latach walki z filmowymi wiatrakami "Człowiek, który zabił Don Kichota" wreszcie trafia na duży ekran - film w kinach od 10 sierpnia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy