"Contagion: Epidemia strachu": Przewidzieli pandemię?
3 września 2011 roku swą premierę miał film "Contagion: Epidemia strachu" w reżyserii Stevena Soderbergha. Przedstawiał on losy walki naukowców i urzędników oraz reakcje społeczne na globalną pandemię. Chociaż w momencie swej premiery film przemknął bez echa, zainteresowanie nim pojawiło się lata później wraz z rozprzestrzenianiem się wirusa COVID-19.
Po premierze komedii "Intrygant" Steven Soderbergh chciał ponownie pracować ze scenarzystą Scottem Z. Burnsem. Początkowo planowali oni biografię Leni Riefenstahl, dokumentalistki czasów nazistowskich Niemiec. Pomysł ten szybko upadł. Zamiast historii życia reżyserki, obaj zaczęli skupiać się na transmisji nowych wirusów.
Pomysł zaczął szybko nabierać kształtów. Ich film miał koncentrować się na fikcyjnej globalnej pandemii i przedstawiałby działania różnych organizacji, wojska i zwykłych ludzi w jak najbardziej realistyczny sposób. W czasie prac nad scenariuszem miała miejsce pandemia zmutowanego wirusa świńskiej grypy. Obserwując reakcje na nią, twórcy zrozumieli, że muszą w dużym stopniu skupić się na społecznej reakcji na niebezpieczeństwo i śmiertelne żniwo choroby.
"Contagion: Epidemia strachu" przedstawia walkę z fikcyjnym wirusem MEV-1 z perspektywy kilku osób. Matt Damon wcielił się w w filmie w męża pacjentki zero, który okazuje się odporny na chorobę i stara się za wszelką cenę zapewnić bezpieczeństwo swojej córce. Marion Cottilard zagrała epidemiolożkę, pracującą dla Światowej Organizacji Zdrowia, która stara się ustalić pochodzenie wirusa. Jude Law otrzymał rolę popularnego blogera szerzącego teorie spiskowe, który postanawia dorobić się na sprzedaży fałszywego leku na MEV-1. Film ukazuje także starania grupy naukowców, by jak najszybciej wynaleźć szczepionkę. Zanim uda im się ją opracować, choroba zabije ponad 26 milionów osób na całym świecie.
Burns pisał scenariusz, konsultując się z przedstawicielami Światowej Organizacji Zdrowia. Z kolei Kate Winslet, wcielająca się w urzędniczkę wywiadu ds. epidemii, przez pewien czas pracowała w Centrum Chorób Zakaźnych i Prewencji, by lepiej zrozumieć styl życia i sposób myślenia swojej postaci. Research prowadził także Soderbergh. "Niepokoiły mnie dwie rzeczy" - mówił reżyser podczas wywiadu dla serwisu Indiewire w okolicach premiery filmu. Zwracał uwagę, że specjaliści ds. wirusów nie mają na świecie żadnej jurysdykcji, więc często nie mogą pomóc potrzebującym, opanować choroby w porę, a ich działania są blokowane z powodu lokalnej polityki. Twórca obrazu "Traffic" przyznał także, że wszyscy specjaliści, z którymi rozmawiał podczas researchu, przestrzegali go, że w najbliższych latach może pojawić się wirus, który doprowadzi do światowej pandemii.
"Contagion: Epidemia strachu" zostało po raz pierwszy zaprezentowane 3 września 2011 roku podczas festiwalu w Wenecji. Film otrzymał przychylne recenzje od krytyków, ale szybko zniknął wśród innych dzieł pokazywanych podczas imprezy. Recenzenci chwalili imponująca obsadę, przede wszystkim Damona i Jennifer Ehle, która zagrała badaczkę pracującą nad szczepionką na MEV-1. Przychylne były także opinie środowiska naukowego. Jego przedstawiciele stwierdzili, że Soderbergh często wybierał realistyczne podejście do problemu zamiast hollywoodzkiego dramatyzowania przedstawionych wydarzeń. Film okazał się umiarkowanym sukcesem finansowym. Przy budżecie 60 milionów dolarów zarobił na całym świecie ponad 136 milionów.
Niecałe dziesięć lat po swojej premierze "Epidemia strachu" otrzymała drugie życie. Wszystko za sprawą koronawirusa COVID-19, który od grudnia 2019 roku zaczął stanowić coraz większe zagrożenie na całym świecie. Gdy pandemia ogarnęła cały świat, film Soderbergha stał się nagle jedną z najpopularniejszych produkcji w katalogu wytwórni Warner Bros. W internecie szybko zaczęły pojawiać się porównania MEV-1 i COVID-19. Chociaż symptomy wyglądały podobnie, filmowy wirus okazał się o wiele bardziej zabójczy. W "Epidemii strachu" umiera na niego od 25 do 30% zarażonych.
Drugie życie "Contagion" zwróciło uwagę jego twórców. Na prośbę przedstawicieli Uniwersytetu Columbia gwiazdy produkcji nagrały serię krótkich filmów, w których prosiły widzów o mycie rąk, pamiętanie o dystansie społecznym oraz słuchanie ekspertów. "W filmie gram gościa, który jest odporny na wirusa. [...] To był film. Tu jest prawdziwe życie. Nie mam powodów, by myśleć, że jestem odporny na COVID-19. Wy też nie. Nieważne, jak młodzi jesteście" - mówił Matt Damon.
Scott Z. Burns krytykował pierwsze reakcje administracji prezydenta Donalda Trumpa na pandemię. Według niego wcześniejsze władze były o wiele lepiej przygotowane na taką ewentualność. "Prezydent stwierdził, że jest biznesmenem, który nie lubi, jak ludzie siedzą na tyłkach. [...] Mieszkam obok remizy strażackiej. Jak nie ma pożaru, to [strażacy] też siedzą na tyłkach, ale nie można zacząć budować remizy, kiedy twój dom się pali" - mówił scenarzysta.
Z kolei Jude Law przyznał, że po doświadczeniach na planie "Contagion", rozwój wypadków na świecie niezbyt go zaskoczył. "Wszyscy [specjaliści] mówili nam, że to się zdarzy - i to nie była kwestia czy, a kiedy" - mówił aktor w wywiadzie dla "GQ". Po nakręceniu filmu był przerażony, ale po kilku miesiącach strach minął. Jednak gdy dotarły do niego informacje o wirusie, który pojawił się w Chinach, a później innych miejscach na świecie, emocje powróciły.