Reklama

Cary-Hiroyuki Tagawa nie żyje. Fani "Mortal Kombat" w żałobie

Amerykańska prasa przekazała smutne wieści. Zmarł Cary-Hiroyuki Tagawa, legenda kina akcji i odtwórca niezapomnianej postaci Shanga Tsunga z filmów, serialu i gier wideo "Mortal Kombat". Aktor miał 75 lat.

Cary-Hiroyuki Tagawa urodził się w Tokio, jednak większość życia spędził w Stanach Zjednoczonych. Jego matka była aktorką, co zainspirowało go do podążenia tą ścieżką kariery. Talent rozwijał jeszcze podczas edukacji w szkole średniej, a następnie studiował na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Z czasem stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy kina akcji lat 90. i początku XXI wieku. Mógł w ten sposób łączyć aktorstwo z pasjonującymi go od nastoletnich lat sztukami walki.

Jednym z pierwszych ważnych występów była rola w nagrodzonym dziewięcioma Oscarami "Ostatnim cesarzu" Bernardo Bertolucciego z 1987 roku. Z czasem angażowano go również do innych popularnych tytułów. Mogliśmy oglądać go m.in. w komedii "Bliźniacy" z Arnoldem Schwarzeneggerem i Dannym DeVito, "Licencji na zabijanie", czy serialu "Miami Vice". Gwiazdor przyznawał jednak w wywiadach, że z powodu pochodzenia trudno było mu zdobyć znaczące role.

Reklama

Zmarł Cary-Hiroyuki Tagawa. Aktor miał 75 lat

Największą popularność i uznanie przyniosła mu kreacja złowrogiego czarownika, Shanga Tsunga, w filmie "Mortal Kombat" z 1995 roku. Z czasem powtórzył tę rolę również w serialu ("Mortal Kombat: Legacy") i grach wideo ("Mortal Kombat 11" i "Mortal Kombat: Onslaught"). 

W kolejnych latach mogliśmy oglądać go w takich produkcjach, jak "Planeta małp", "Wspomnienia gejszy", "Tekken", "47 roninów", "Człowiek z Wysokiego Zamku" czy "Zagubieni w kosmosie". Po raz ostatni na ekranie mogliśmy oglądać go w kiepsko przyjętym "Sky Sharks" z 2020 roku. W 2023 roku udzielił jeszcze głosu Miecznikowi w serialu animowanym "Niebieskooki samuraj" Netfliksa.

Tagawa odszedł 4 grudnia 2025 roku w wieku 75 lat. Przyczyną śmierci były powikłania po udarze. Mężczyzna pozostawił żonę, troje dzieci i wnuki. Do ostatnich chwil był otoczony bliskimi.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama