Reklama

"Całkowicie bzdurny"! Russell Crowe chciał uciec z planu "Gladiatora"

Rola Maximusa Decimusa Meridiusa w filmie "Gladiator" przyniosła Russellowi Crowe statuetkę Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Jak się jednak okazuje, ta cenna nagroda mogła mu przejść koło nosa. W najnowszym wywiadzie aktor zdradził, że po przeczytaniu pierwszej wersji scenariusza filmu Ridleya Scotta był bliski zrezygnowania z występu w tej produkcji. Jego zdaniem scenariusz był "całkowicie bzdurny".

Rola Maximusa Decimusa Meridiusa w filmie "Gladiator" przyniosła Russellowi Crowe statuetkę Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Jak się jednak okazuje, ta cenna nagroda mogła mu przejść koło nosa. W najnowszym wywiadzie aktor zdradził, że po przeczytaniu pierwszej wersji scenariusza filmu Ridleya Scotta był bliski zrezygnowania z występu w tej produkcji. Jego zdaniem scenariusz był "całkowicie bzdurny".
Russell Crowe w scenie z filmu "Gladiator" /DreamWorks/Courtesy Everett Collection /East News

Russell Crowe wrócił pamięcią do "Gladiatora" z 2000 roku w wywiadzie dla magazynu "Vanity Fair". Przyznał w nim, że gdy dostał propozycję od Ridleya Scotta, był pewien, że sprawdzi się jako odtwórca głównej roli, bo miał już doświadczenie zdobyte na planach ponad dwudziestu filmów. Mimo to miał wątpliwości, czy grać w tym filmie. Spokoju nie dawał mu scenariusz.

Reklama

Russell Crowe: Scenariusz "Gladiatora" był bzdurny

"To, czego nie byłem pewny jeśli chodzi o 'Gladiatora', to cały świat, który otaczał bohatera. U źródła tego, co chcieliśmy nakręcić, był świetny pomysł, ale scenariusz filmu był bzdurny, całkowicie bzdurny. Znalazło się w nim bardzo dużo dziwnych scen. Były tam m.in. sceny z rydwanami i tym, jak były używane przez gladiatorów. Albo sceny opowiadające o tym, że gladiatorzy reklamowali konkretne produkty z oliwy. Miały pokrycie w faktach, ale współczesny widz tylko by się zastanawiał, o co w tym, ku..., chodzi. Otaczająca nas energia była w wielu miejscach pęknięta" - wspominał Crowe.

Aktor dodał, że wątpliwości nie opuściły go nawet po tym, jak już ruszyły prace na planie: "Kilka razy przeszło mi przez myśl, że najlepsze co mogę zrobić, to wsiąść w samolot i zwijać się stamtąd w cholerę. Nieustanne rozmowy z Ridleyem sprawiły jednak, że wróciła mi wiara w ten projekt".

"Powiedział do mnie, że nie nakręcimy niczego, w co nie wierzyłbym w 100 procentach. Kiedy więc rozpoczynaliśmy zdjęcia, mieliśmy tylko 21 stron zaakceptowanego scenariusza. A scenariusze mają średnio 103-110 stron. Wykorzystaliśmy więc te zaakceptowane w pierwszej sekcji filmu, a gdy wyruszyliśmy do drugiej lokacji, jaką było Maroko, musieliśmy kombinować" - opowiadał aktor.

Ridley Scott rozpoczął niedawno pracę nad kontynuacją "Gladiatora", nie pojawi się w niej jednak postać grana przez Russella Crowe'a. Główne role w "Gladiatorze 2" zagrają Paul Mescal i Denzel Washington, w obsadzie być może znajdzie się też Barry Keoghan. Premiera filmu została zaplanowana wstępnie na przyszły rok.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Russell Crowe | Gladiator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy