Reklama

Był związany z najpiękniejszymi aktorkami Hollywood. Nazywały go geniuszem

Był mężem Rachel Weisz, miał także romans z Jennnifer Lawrence. Jego prywatne życie pozostaje jednak w cieniu oryginalnej twórczości. Jeden z najoryginalniejszych współczesnych reżyserów czy mistrz pretensjonalizmu? Wrażliwy twórca czy histeryk bez wyczucia? Zależy od preferencji widza, ale jedno jest pewne - obok filmów Darrena Aronofsky'ego nie sposób przejść obojętnie. Twórca "Zapaśnika", "Czarnego łabędzia" i "Wieloryba" kończy w poniedziałek 55 lat.

Był mężem Rachel Weisz, miał także romans z Jennnifer Lawrence. Jego prywatne życie pozostaje jednak w cieniu oryginalnej twórczości. Jeden z najoryginalniejszych współczesnych reżyserów czy mistrz pretensjonalizmu? Wrażliwy twórca czy histeryk bez wyczucia? Zależy od preferencji widza, ale jedno jest pewne - obok filmów Darrena Aronofsky'ego nie sposób przejść obojętnie. Twórca "Zapaśnika", "Czarnego łabędzia" i "Wieloryba" kończy w poniedziałek 55 lat.
Darren Aronofsky w 2004 roku /Jeff Vespa/WireImage /Getty Images


Początkowo Darren Aronofsky nie wiązał swojej przyszłości z kinem. Podczas studiów na Harvardzie zaprzyjaźnił się z Seanem Gullette, który później wystąpi w jego pierwszych produkcjach. Ten wprowadził go w świat filmu. Aronofsky nadrobił historię kina i rozpoczął studia reżyserskie. Jeszcze przed otrzymaniem dyplomu zrealizował pierwsze etiudy.

Darren Aronofsky i matematyka

Aronofsky debiutował filmem "Pi" w 1997 roku. Ponieważ nie mógł dopiąć budżetu, poprosił każdego z rodziny i znajomych o pożyczenie mu stu dolarów. Obiecał, że jeśli film zarobi, zwróci im gotówkę z dodatkowymi pięćdziesięcioma dolarami. Jeśli nie - na pewno umieści ich w napisach końcowych. Kosztujący niecałe 60 tysięcy dolarów obraz zadebiutował na festiwalu w Sundance. Tam otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię. Zaraz znalazł dystrybutora. W kinach udało mu się zarobić ponad 3,2 miliona dolarów.

Reklama

Debiut Aronofsky'ego opowiadał o genialnym matematyku Maksie, który wierzy, że liczby są kluczem do całkowitego poznania świata. Jego badania przykuwają uwagę maklerów giełdowych oraz skrajnego odłamu Chasydów. Maksa nawiedzają potworne bóle głowy i halucynacje, a jego badania tkwią w martwym punkcie. Wszystko zmienia się, gdy przez przypadek dokonuje pewnych obliczeń. Odkrycie potęguje jego poczucie zagrożenia. Max czuje się zaszczuty i wierzy, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo.

Aronofsky bawił się w swoim czarno-białym filmie różnymi poetykami. Nawiązywał do filmów Davida Lyncha, kina noir i niemieckiego ekspresjonizmu. Eksperymentował także z formą, opracowując tak zwany "hiphopowy montaż" - sekwencję kilkunastu szybkich ujęć, mającą przedstawiać przyjmowanie przez bohaterów narkotyków, ich sny lub gwałtowne procesy myślowe. Uwagę recenzentów zwróciła także ścieżka dźwiękowa autorstwa Clinta Mansella, z którym reżyser współpracuje do dziś. "Pi" uczyniło z Aronofsky'ego jednego z najciekawszych przedstawicieli młodego pokolenia twórców.

Jego kolejny film, adaptacja książki "Requiem dla snu" Huberta Selby'ego Juniora, ukazał się w 2000 roku. Aronofsky otrzymał większy budżet, dzięki czemu udało mu się zaangażować profesjonalnych aktorów - Ellen Burstyn, Jennifer Connelly i Jareda Leto. Film ukazywał losy kilkorga Nowojorczyków, którzy zmagają się z uzależnieniem. Krytycy zwrócili szczególną uwagę na Ellen Burstyn, która wcieliła się w samotną wdowę, tracącą powoli zmysły z powodu leków odchudzających. Aktorka otrzymała nominację do Oscara i Złotego Globu. Sama Burstyn uznała po latach rolę w "Requiem dla snu" za największe osiągnięcie w swojej karierze.

Aronofsky chciał jak najlepiej pokazać zachowanie osoby uzależnionej. Aby jak najlepiej przygotować się do swoich ról, Jared Leto i Marlon Wayans zastosowali się do intensywnego reżimu, który miał na celu wprowadzenie ich w stan podobny do doświadczanego przez postacie, które grają. Ten pierwszy nie poprzestał tylko na tym. Wyznający aktorską metodę Leto drastycznie schudł, a podczas przygotowań do roli zaprzyjaźnił się z prawdziwymi narkomanami. W jednym z wywiadów przyznał, że w scenach zażywania narkotyków wstrzykiwał sobie wodę. Nazwał to najokropniejszym doświadczeniem na planie i przysiągł, że nigdy więcej tego nie zrobi.

Na swój kolejny film Aronofsky kazał czekać aż sześć lat. "Źródło" opowiadało trzy historie. W każdej z nich główną rolę zagrał Hugh Jackman. W przeszłości konkwistador poszukuje źródła młodości. W teraźniejszości lekarz stara się uratować śmiertelnie chorą żonę. W przyszłości kosmiczny podróżnik chce spędzić wieczność ze swoją miłością. Wydumany obraz spotkał się ze skrajnym przyjęciem - po pokazie podczas festiwalu w Wenecji część krytyków buczała, inni zgotowali mu 10-minutową owację. Ostatecznie film okazał się jednak porażką. Aronofsky'emu dostało się za problemy z tonacją, rozbuchaną narrację oraz brak jasnego kierunku twórczego.

Oscarowe role

W odpowiedzi reżyser zrealizował najskromniejszy film of czasu "Pi". Podczas festiwalu w Wenecji w 2008 roku premierę miał jego "Zapaśnik". W roli głównej - starego wrestlera, który najlepsza lata kariery ma już za sobą - pojawił się Mickey Rourke. Film spotkał się z jednoznacznie pozytywnymi reakcjami. Z Wenecji wyjechał ze Złotym Lwem. Aronofsky wcześniej stoczył bój z wytwórnią, która w roli głównej widziała Nicolasa Cage'a. Reżyser twierdzi, że wraz z aktorem przeprowadzili miłą rozmowę, po której ten zrezygnował na rzecz Rourke'a. Według Cage'a sytuacja wyglądała nieco inaczej. Musiał zrezygnować z roli, ponieważ nigdy nie nabrałby tyle masy mięśniowej, by przypominać prawdziwego zapaśnika. Jakkolwiek nie przebiegłaby ta historia, wybór reżysera okazał się słuszny. Rourke zachwycił krytyków i widzów. Otrzymał Złoty Glob, nagrodę BAFTA i nominację do Oscara.

W "Czarnym łabędziu" (2010) Aronofsky powrócił do swoich ulubionych motywów - zatarcia granicy rzeczywistości i wyobrażeń. Skupił się także na rozpadzie psychiki bohaterki na wzór "Wstrętu" Romana Polańskiego. Film opowiadał o Ninie (Natalie Portman), balerinie, która walczy o główną rolę w tytułowym balecie. Skryta i niedojrzała dziewczyna do reszty poświęca się morderczym treningom, które doprowadzają jej ciało do granic fizycznej wytrzymałości. Chaos w jej życiu potęguje pojawienie się nowej tancerki, stanowiącej jej przeciwieństwo Lily (Mila Kunis). Rywalka szybko zaczyna fascynować Ninę...

Recenzje były w większości przychylne. Film Aronofsky'ego szybko stał się jednym z faworytów w wyścigu po nagrody. Twórca "Czarnego łabędzia" otrzymał nominację za najlepszą reżyserię do Oscara, Złotego Globu i BAFTA. Ostatecznie triumfowała tylko Portman, która za swoją rolę zdobywała każde możliwe wyróżnienie. Już po zakończeniu wyścigu po Oscary pojawiła się mała kontrowersja. Sarah Lane, tancerka i dublerka Portman, wyjawiła, ze producenci zabronili jej mówić w jak wielu scenach zastępowała ona aktorkę. Według nich mogło to negatywnie wpłynąć na jej oscarowe szanse.

Był w związkach z Rachel Weisz i Jennifer Lawrence

Sukces "Czarnego łabędzia" przyćmiły jednak doniesienia dotyczące życia prywatnego Aronofsky'ego. Z aktorką Rachel Weisz zaczął spotykać się w 2001 roku. W 2005 roku wzięli ślub, a rok później na świat przyszło ich pierwsze dziecko. W listopadzie 2010 roku para ogłosiła, że zamierzają się rozstać. Niemniej oboje chcieli w równym stopniu uczestniczyć w wychowaniu swojego syna. Weisz wkrótce wzięła ślub z Danielem Craigiem, odtwórcą roli Jamesa Bonda.

Następnym projektem reżysera był "Noe: Wybrany przez Boga" (2014). Oparty na Starym Testamencie film przedstawiał budowę arki oraz życie ocalonych po biblijnym potopie. W Noego wcielił się Russell Crowe, natomiast jego najbliższych zagrali Jennifer Connelly, Logan Lerman i Emma Watson. W czasie postprodukcji Aronofsky skonfliktował się z wytwórnią Paramonut, która chciała zaprezentować niedokończony film na pokazach testowych. Tak też zrobiła, mimo protestów reżysera. Opinie po nich były negatywne, jednak Aronofsky'emu udało się wprowadzić film do kin w formie odpowiadającej jego zamysłom. Recenzje były różne, ale przychody wyniosły ponad 362 miliony dolarów.

Kolejny film reżysera stanowi jednocześnie jego największą porażkę. "mother!" (2017) miała swoją premierę podczas festiwalu w Wenecji. Przepełniony religijnymi alegoriami film opowiadał o artyście (Javier Bardem) i jego będącej w zaawansowanej ciąży żonie (Jennifer Lawrence), których odwiedza para nieznajomych (Ed Harris i Michelle Pfeiffer). Film zwrócił uwagę ze względu na mocne sceny, które poruszały trudne tematy. Krytycy byli podzieleni. Jedni chwalili reżysera za eksperymentalną formę, inni zarzucali mu bełkot. Wątpliwości nie mieli jednak widzowie, wychodzący z seansów w trakcie ich trwania. Chociaż film zarobił 44 miliony dolarów przy 30 milionowym budżecie, oceny widowni były skrajnie złe. Aronofsky, Lawrence i Bardem otrzymali nominacje do Złotych Malin.

Zadowolone były jednak serwisy plotkarskie. Podczas pracy nad "mother!" Aronofsky zaczął spotykać się z młodszą od niego o 22 lata Jennifer Lawrence. Aktorka mówiła, że przy nim "nigdy nie czuje się niezręcznie", nazywała go "geniuszem" oraz przyznawała, że podczas pracy nad filmem połączyła ich wspólna energia. Para rozstała się jednak w listopadzie 2017 roku.

Ostatni film Aronosfky'ego "Wieloryb" był wielkim aktorskim powrotem Brendana Frasera. Projekt filmu czekał na realizację przez lata, bo Aronofsky nie mógł znaleźć dobrego kandydata do zagrania głównej roli. W tym czasie reżyser nakręcił dwa inne filmy. Były to "Noe: Wybrany przez Boga" z 2014 roku oraz nakręcony trzy lata później "mother!".

Czekając na Brendana Frasera

Niespodziewany przełom w pracy nad "Wielorybem" przyniósł seans filmu sprzed lat, w którym Brendan Fraser wciela się w postać uzależnionego od hazardu i kokainy mężczyzny prowadzącego wraz z ojcem brazylijski burdel. Po obejrzeniu "Podróży do końca nocy" Aronofsky był oczarowany grą Frasera. "Dawno o nim nie słyszałem, a tu nagle patrzę na niego i myślę, że to jest pomysł. Gwiazdy filmowe nie są gwiazdami filmowymi bez powodu. Nie chodzi o szczęście czy piękną buźkę. Chodzi o palący się w nich ogień. Brendan był pierwszym aktorem, który obudził to we mnie, to była moja eureka!" - opowiada Aronofsky.

Reżyser nie bał się zatrudnić Frasera, choć miał świadomość, że zniknął z branży. "Od dawna nie miał świetnych propozycji. Ale przez ten czas dorósł jako człowiek, dzięki czemu stał się dużo lepszym aktorem. Potrzebował jednak okazji, żeby to pokazać" - powiedział Aronofsky, wspominając karierę gwiazdora "Mumii". Ta załamała się po filmie "George prosto z drzewa". Fraser wskutek ciężkich przeży na jakiś czas zrezygnował z aktorstwa.

W "Wielorybie" Fraser wciela się w rolę cierpiącego na depresję i znaczną otyłość nauczyciela kreatywnego pisania, który próbuje odzyskać kontakt z córką (Sadie Sink). Za swój występ aktor otrzymał pierwszego w karierze Oscara.

Aronofsky szykuje się już do kolejnego filmowego projektu - biograficznego filmu o życiu Elona Muska. Podstawą scenariusza planowanego filmu będzie opublikowana we wrześniu biografia Elona Muska autorstwa Waltera Isaacsona.  

Według portalu Variety o prawa do ekranizacji książki Isaacsona rywalizowało kilka wytwórni. Ostatecznie filmową biografię Elona Muska przedstawi specjalizujące się w niezależnych produkcjach studio A24, mające na koncie takie tytuły, jak: oscarowe "Wszystko wszędzie naraz", "Aftersun" Charlotte Wells, "Strefa interesów" Jonathana Glazera czy "Wieloryb" Darrena Aronofsky'ego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Darren Aronofsky
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama