Bruce Willis odkrywa... PRL
Hollywoodzki gwiazdor Bruce Willis już dawno dał się poznać jako koneser polskich smaków. Podczas wizyty w Warszawie udowodnił, że oprócz polskiej wódki równie mocno lubi polską kuchnię. Mimo napiętego grafiku znalazł czas na zjedzenie obiadu w jednej z tamtejszych restauracji.
Lokal - urządzony w klimacie PRL-u - wybrał podobno sam aktor. Wśród autentyków z tamtych czasów, orderów dla zasłużonych, portretów Mao, Fidela, Ericha Honeckera oraz innych "sław" tamtej epoki, gwiazdor kina akcji zajadał się kaczką po polsku a'la Premier Cyrankiewicz, w sosie z polskich wiśni, z pieczonym jabłkiem i buraczkami.
Z oryginalnego menu restauracji Bruce Willis wybrał także zupę truflowa a'la Gierek oraz bliny Lenina z wędzonym łososiem, kwaśną śmietaną i czerwonym kawiorem.
Na deser zjadł czekoladowo-migdałową Gwiazdę Fidela - ulubiony deser Fidela Castro!
Niewielu wie, że matka gwiazdora zza oceanu jest Niemką, a on sam urodził się w Niemczech. Dlatego ta kulinarna podróż w czasie była dla niego prawdziwą przyjemnością.
Co ciekawe, szef kuchni restauracji, którą odwiedził artysta, podarował aktorowi obraz z jego podobizną, w stu procentach wykonany z czekolady, który ważył ponad 5 kilo. Gwiazdor nie krył swojego zaskoczenia i zadowolenia z unikatowego prezentu.
Willis i jego świta przybyli pod lokal pięcioma limuzynami, w eskorcie kilku ochroniarzy. Na czas ich pobytu wyłączony został jeden z pasów ruchu. Przed lokalem doszło do przepychanek pomiędzy ochroną gwiazdora, a tłumnie zgromadzonymi paparazzi.
Dawniej w legendarnym warszawskim lokalu, który odwiedził aktor, gościli m.in.: Lenin, Breżniew, a także Fidel Castro. Klimat tamtych lat pozostał, ale teraz, zamiast dygnitarzy zza Żelaznej Kurtyny, tradycyjną kuchnią raczy się John McClane, czyli twardziel ze "Szklanej pułapki".