Reklama

"Ból i blask": Almodovar najlepszy od lat

Filmu "Ból i blask" nie należy traktować dosłownie, choć wszystko, o czym opowiada, mogłoby wydarzyć się w moim życiu - mówił w sobotę, 18 maja reżyser Pedro Almodovar. Obraz, uznany za najlepsze od lat, najbardziej osobiste dzieło hiszpańskiego twórcy, ubiega się o Złotą Palmę na 72. festiwalu w Cannes.

Filmu "Ból i blask" nie należy traktować dosłownie, choć wszystko, o czym opowiada, mogłoby wydarzyć się w moim życiu - mówił w sobotę, 18 maja reżyser Pedro Almodovar. Obraz, uznany za najlepsze od lat, najbardziej osobiste dzieło hiszpańskiego twórcy, ubiega się o Złotą Palmę na 72. festiwalu w Cannes.
Pedro Almodovar, Penélope Cruz i Antonio Banderas na festiwalu filmowym w Cannes /Samir Hussein /Getty Images

Główny bohater produkcji Salvador Mallo (w tej roli Antonio Banderas) jest starzejącym się reżyserem, cierpiącym na wiele przypadłości, z których najdotkliwsza wydaje się niemoc twórcza. Pewnego dnia mężczyzna spotyka na swojej drodze Alberto (Asier Etxeandia), który wiele lat temu wystąpił w jego filmie. Za sprawą uzależnionego od narkotyków aktora Salvador sięga po heroinę. Zaczyna także wspominać trudne momenty ze swojego życia - przeprowadzkę razem z rodzicami do Paterny w poszukiwaniu lepszego bytu, miłość do Frederico (Leonardo Sbaraglia), rozpad ich związku i odkrycie kina jako remedium na ból. Myśli reżysera wędrują także w kierunku zmarłej kilka lat temu matki (w tej roli we wspomnieniach Salvadora zobaczymy Penelope Cruz, która wcześniej zagrała u Almodovara m.in. w filmach "Wszystko o mojej matce" i "Volver"). 

Reklama

Po uroczystej projekcji filmu, który ubiega się o Złotą Palmę na 72. festiwalu w Cannes, krytycy nie mają wątpliwości, że "Ból i blask" to "najlepszy od lat i najbardziej osobisty" film hiszpańskiego twórcy. Są także zgodni co do tego, że Almodovar jest "mistrzem intertekstualności". "To film w filmie, historia w historii" - zwracają uwagę. "Melancholijna opowieść o nieuchronnym upływie czasu jest filmowym pamiętnikiem Almodovara" - stwierdził Eric Kohn ("IndieWire"). "To cudownie sugestywny obraz z subtelnym występem Antonio Banderasa" - ocenił Geoffrey Macnab ("Independent").

Podczas sobotniej konferencji prasowej Almodovar zaznaczył, że "Bólu i blasku" nie należy "traktować zbyt dosłownie, choć wszystko, o czym opowiada, mogłoby wydarzyć się w jego życiu". Hiszpański twórca zapewnił żartobliwie, że jego jedyne uzależnienia to regularny, ośmiogodzinny sen i kino. "Chciałem pokazać w tym filmie, że ból, cierpienie jest czymś relatywnym. Moją ambicją od zawsze było opowiadanie osobistych historii. A definicją sukcesu - robienie takich filmów, na jakie mam ochotę. W tej branży trzeba być bardzo ostrożnym, by nie stracić głowy. Wczorajszy wieczór był wspaniały dla całej naszej ekipy, ale tak naprawdę każdy z nas ma jakieś problemy, z którymi musi się mierzyć" - przyznał.

Reżyser i scenarzysta zwrócił uwagę, że artyści mają prawo odsłaniać różne fakty ze swojego życia, ale muszą robić to "bardzo ostrożnie". "Liczą się proporcje. W tym filmie jest pewna ważna scena, która była improwizowana. To moment, w którym matka wypowiada kwestię: "Nie jesteś dobrym synem'. Coś takiego nigdy nie miało miejsca w moim życiu, ale w trakcie zdjęć uznałem, że muszę dodać ten fragment. Przystępując do pracy nad filmem, nie możesz przewidzieć, jaki będzie ostateczny kształt scenariusza. Pierwsza wersja jest zawsze tą najbardziej realną, osobistą. Kiedy tworzysz kolejne, pojawia się coraz więcej fikcji. Ale czasami poprzez tę fikcję można dowiedzieć się wiele o samym sobie" - stwierdził.

Obecny na konferencji Antonio Banderas wspominał emocje, jakie towarzyszyły twórcom filmu, gdy publiczność Grand Theatre Lumiere nagrodziła ich owacją na stojąco. "Naprawdę piękny czas. Cannes jest najbardziej znaczącym festiwalem na świecie. Byliśmy nieco zawstydzeni, bo nie spodziewaliśmy się tak pozytywnej reakcji ze strony widzów. Płakaliśmy ze szczęścia" - mówił.

Asier Etxeandia przyznał, że praca z Almodovarem to "spełnienie marzeń". "Ten film ma ogromną moc. Pomógł mi zrozumieć samego siebie, moich przyjaciół. Sądzę, że dzięki filmowi 'Ból i blask' nie tylko Pedro, ale każdy z widzów może na nowo uświadomić sobie, jak ważną osobą w jego życiu jest matka. Dzięki swojej emocjonalnej dojrzałości jest niczym mapa, która prowadzi nas przez życie. Właściwie jedyne, co mogę powiedzieć z tego miejsca, to 'dziękuję'. Jestem niezwykle wdzięczny Pedro, że mogłem zagrać w tym filmie" - zapewnił. 

Wraz z filmem "Ból i blask" Almodovar powrócił do Cannes po dwóch latach, kiedy to jako pierwszy Hiszpan w historii festiwalu objął funkcję przewodniczącego konkursu głównego. W przeszłości walczył o Złotą Palmę już pięciokrotnie: w 1999 r. z filmem "Wszystko o mojej matce", w 2006 r. ("Volver"), w 2009 r. ("Przerwane objęcia"), w 2011 r. ("Skóra, w której żyję") i w 2016 r. ("Julieta"). Podczas festiwalu nagrodzono dwa jego obrazy - "Wszystko o mojej matce" (Nagroda Jury Ekumenicznego) i "Volver" (Złota Palma za najlepszy scenariusz oraz dla najlepszych aktorek).

Almodovar, wielki miłośnik kina znany m.in. z portretów kobiet, ma także na swoim koncie dwa Oscary - za "Wszystko o mojej matce" (2000 r.) i "Porozmawiaj z nią" (2003).


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Pedro Almodovar | Cannes 2019 | Ból i blask
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy