Reklama

Ashley Judd: Aktorka miała poważny wypadek. Mogła tego nie przeżyć

Ashley Judd jest nie tylko wybitną aktorką, ale też zapaloną podróżniczką. Chętnie towarzyszy swojemu mężowi w badaniach, które prowadzone są w Kongu. Podczas jednej z wypraw gwiazda uległa poważnemu wypadkowi, który mógł zakończyć się tragicznie. Niedawno opowiedziała o swoich doświadczeniach.

Kariera Ashley Judd

Ashley Judd zadebiutowała rolą w filmie "Ruby w krainie szczęśliwości", który szybko ustalił jej pozycję w świecie aktorskim. Jako aktorka teatralna także dowiodła swego kunsztu grając w "Kotce na gorącym blaszanym dachu" Tennessee Williamsa. 

Judd jest aktorką bardzo wszechstronną, ma na swoim koncie zarówno role w komediach ("Serce nie sługa"), w filmach obyczajowych ("Gdzie serce twoje", "Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-ya") czy sensacyjnych ("Oko obserwatora", "Kolekcjoner", "Czas zabijania").

Popularność i uznanie krytyki przyniosły jej drugoplanowe kreacje w "Dymie", "Gorączce" i "Czasie zabijania". Po sukcesach tych filmów, producenci wreszcie zdecydowali się powierzyć jej pierwsze skrzypce najpierw w telewizyjnej produkcji "Norma Jean and Marilyn" (zagrała samą Marilyn Monroe!), a potem kasowych thrillerach "Kolekcjoner" i "Oko obserwatora".

Reklama

Ashley Judd miała poważny wypadek

W 2021 roku o aktorce zrobiło się głośno po tym, jak poinformowała media o swoim wypadku. Aktorka przebywała w Kongu, towarzysząc swojemu partnerowi, który prowadził badania nad zachowaniem szympansów karłowatych. Gwiazda odwiedzała Kongo średnio dwa razy w roku, każda wizyta zajmowała jej od czterech do sześciu tygodni. Pewnego ranka o świcie, idąc przez dżunglę, potknęła się o leżące drzewo. 52-latka upadła tak niefortunnie, że złamała nogę w czterech miejscach i uszkodziła w niej nerw.

Nim trafiła na stój operacyjny w RPA, minęło 55 godzin. Najpierw musiała dostać się do stolicy Konga, Kinszasy. Była m.in. niesiona w hamaku przez miejscowych, a także wieziona przez sześć godzin na motorze. Na zmianę mdlała i odzyskiwała przytomność, była na granicy wytrzymałości. Jak przyznała, groziła jej utrata nogi i śmierć z powodu krwotoku wewnętrznego. Pomimo tego, że jej stan był bardzo poważny, lekarze stwierdzili, że w przyszłości aktorka odzyska sprawność w nodze.


Judd niedawno wróciła myślami do tych traumatycznych wydarzeń i opowiedziała o swoich doświadczeniach w podcaście "Sex, Body & Soul". Stwierdziła, że ledwo przeżyła 55-godzinną podróż do Kinszasy. 

Bez względu na ból udało jej się zachować zimną krew. Kiedy czekała na pomoc, potrafiła racjonalnie ocenić sytuację, w której się znalazła. Jak stwierdziła, zawdzięcza to przede wszystkim praktykom medytacyjnym, które pielęgnuje.

Aktorka dodała, że zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogła liczyć, że ktoś poda jej leki przeciwbólowe.

Traumatyczne wydarzenia wcale nie ugasiły miłości, którą aktorka czuje wobec Konga. W wywiadzie, którego udzieliła w zeszłym roku, powiedziała, że zamierza wrócić do Afryki na początku roku 2022.

Zobacz też:

Co obejrzeć w kinie? "Drive My Car", "Red Rocket", "To nie wypanda"... 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ashley Judd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy