Arcydzieło horroru. Rok od zakończenia zdjęć zmarło 9 osób...
Pierwszy horror nominowany do Oscara za najlepszy film. Jedno z najstraszniejszych dzieł w historii kinematografii. Dla jego przeciwników: następny poziom w kreacji obrzydliwych efektów specjalnych. 26 grudnia 2023 roku minie 50 lat, od kiedy ten film zaczął straszyć widzów.
Film był adaptacją książki Williama Petera Blatty'ego pod tym samym tytułem. Fabuła dotyczyła aktorki, której dwunastoletnia córka zaczyna zachowywać się niepokojąco. Chociaż badania nie wykazują żadnych zmian w jej organizmie, objawy stają się coraz dziwniejsze, a jej ciało przechodzi groteskowe transformacje. Zrozpaczona kobieta prosi o pomoc dwóch księży. Szybko przekonują się oni, że przyjdzie im zmierzyć się z niezwykle potężnym demonem.
Na reżyserów typowano między innymi Arthura Penna i Stanleya Kubricka. Ostatecznie postawiono na Williama Friedkina. Decydujący głos miał Blatty, który był wielkim fanem poprzedniego filmu reżysera, oscarowego "Francuskiego łącznika". Pierwszy klaps na planie padł w kwietniu 1972 roku. Produkcja szybko zyskała status pechowej. Okres zdjęciowy przedłużył się niemal dwukrotnie. Na planie kilka razy dochodziło do wypadków. Do premiery filmu zmarło dziewięć osób pracujących na jego planie, w tym dwójka aktorów.
Film Friedkina skupia się przede wszystkim na psychologii głównych bohaterów: związku bezradnej Chris (Ellen Burstyn), walczącej o odzyskanie swej córki Regan (Linda Blair), starego księdza Lankestera Merrina (zaledwie 44-letni Max von Sydow, postarzony dzięki charakteryzacji), który po raz pierwszy skonfrontował się z demonem kilkadziesiąt lat wcześniej. Najważniejszą postacią okazuje się jednak ojciec Karras (fenomenalny debiut Jasona Millera), duchowny i psychiatra, który paradoksalnie potrzebuje najwięcej czasu, by przekonać się do potrzeby wypędzania duchów.
Friedkin umiejętnie pogrywa z widzem na początku filmu, poddając w wątpliwość przyczyny zachowania Regan. Czasem przerywał spokojną narrację przerażającymi efektami specjalnymi. Okręcająca się o 360 stopni głowa i scena plucia zielonym śluzem przeszły do historii kina. I do dziś potrafią przestraszyć. Niektóre kina dodawały do biletów torebki dla widzów, którzy poczuliby się gorzej i nie zdążyli do toalety.
Efekt zielonej cieczy udało się osiągnąć za pomocą zupy grochowej. Pomogło także małe oszustwo ze strony Friedkina. Powiedział on grającemu w pamiętnej scenie Millerowi, że gęsta ciecz nie wyląduje na jego twarzy. Gdy ta została oblana zimną zupą, jego obrzydzenie i szok były prawdziwe – i także dzięki temu scena wypadła tak dobrze. Niektóre efekty nie znalazły się jednak w filmie. Najsławniejszym z nich jest ta, w której Regan schodzi po schodach niczym pająk. Pomysł został wykorzystany przez Blatty’ego w nieco zmienionej formie w trzeciej części serii.
"Egzorcysta" nieoczekiwanie stał się jednym z najpoważniejszych pretendentów podczas sezonu nagród w 1974 roku. Film Friedkina triumfował podczas rozdania Złotych Globów, otrzymując nagrody za dramat, reżyserię, scenariusz i aktorkę drugoplanową. Zdobył także 10 nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film, reżyserię i dla trójki aktorów: Burstyn, Blair i Millera. Odtwórczyni roli Regan, która miała już na koncie Złoty Glob za tę rolę, początkowo uchodziła za faworytkę. Jej szanse legły jednak w gruzach, gdy okazało się, że głosu Regan użyczyła aktorka Mercedes McCambridge. Niektórzy z członków Akademii domagali się nawet odebrania Blair nominacji. Ostatecznie w większości kategorii zwyciężyło "Żądło" George'a Roy’a Hilla. Film Friedkina zdobył tylko dwie nagrody – za scenariusz i dźwięk.
Film doczekał się trzech sequeli oraz dwóch prequeli. Pierwsza kontynuacja została nakręcona w 1977 roku i skupiała się na dalszych losach Regan. Friedkin i Blatty nie wyrazili chęci pracy przy drugiej części, dlatego producenci powierzyli film Johnowi Boormanowi, twórcy pamiętnego "Uwolnienia" (1972). Swoje role powtórzyli Blair i von Sydow. Z kolei Richard Burton wcielił się w księdza mającego kryzys wiary, który zostaje przydzielony do sprawy teraz nastoletniej Regan. Film okazał się artystyczną i finansową klapą. Dziś jest uważany za jeden z najgorszych w historii. Wystarczy powiedzieć, że dodano w nim wątki science-fiction. Trójka była nieco lepsza. Ale bądźmy szczerzy – żaden film nie wywoła takiego szoku, jak oryginał w pierwszych dniach swojego wyświetlania.