Anna Seniuk: By zobaczyć jej odważną rolę w filmie, ustawiały się długie kolejki
Mało kto wie, że jest pierwszą polską aktorką, której ciało widzowie mieli okazję oglądać na wielkim ekranie w całej okazałości! Gdy po ukończeniu PWST dostała etat w krakowskim Starym Teatrze, najwięksi ówcześni reżyserzy byli pod wrażeniem jej nieprzeciętnej urody i wielkiego talentu. Nikt nie miał wątpliwości, że pisany jest jej sukces na scenie i wielkim ekranie. Ale czy Anna Seniuk na pewno zrobiła karierę na miarę swoich ogromnych możliwości?
Przypominamy artykuł, który pierwotnie został opublikowany w maju 2022 r.
Niewiele brakowało, by Anna Seniuk wcale nie została aktorką. W młodości marzyła o studiowaniu historii sztuki i pracy przy konserwacji krakowskich zabytków. "Pamiętam, jak pewnego dnia, jeszcze w liceum, weszłam do pustego kościoła i zobaczyłam konserwatorów pracujących na rusztowaniach. W ciszy i skupieniu odnawiali jakieś malowidła. Pomyślałam sobie, że to idealny zawód dla mnie" - wspominała w rozmowie z dziennikarką "Twojego Stylu".
Przypadek sprawił, że Anna Seniuk zdecydowała się zdawać egzaminy do szkoły teatralnej. Żartuje, że została aktorką dzięki koleżankom z liceum. "W naszym liceum był konkurs recytatorski i zgłosiły się tylko dwie dziewczynki. Koleżanki wypchnęły mnie na scenę. Zdobyłam pierwsze miejsce. I poszło... Mama, jako polonistka, przygotowała mnie do egzaminów. Zdałam za pierwszym podejściem" - opowiadała w wywiadzie.
Na kinowym ekranie zadebiutowała w 1963 roku w "Zacnych grzechach" Mieczysława Waśkowskiego, jednak jej występ był na tyle epizodyczny, że nazwisko aktorki nie zostało nawet wymienione w napisach końcowych.
Prawdziwym debiutem Anny Seniuk pozostaje więc występ w dramacie psychologicznym Jana Budkiewicza "Weekendy". Składały się na niego dwie odrębne opowieści, których bohaterowie reprezentowali rzadko uzewnętrzniane na początku lat 60. XX wieku postawy młodzieży.
Na początku lat 70. XX wieku Seniuk spotkała wielką miłość - Macieja Małeckiego. Uznany kompozytor i muzyk bez reszty zawrócił w głowie młodziutkiej aktorce. Pobrali się w lutym 1971 roku, zaledwie po trzech miesiącach narzeczeństwa. Dla męża bez wahania zrezygnowała wówczas z roli Jagny w serialu "Chłopi", do którego zdjęcia miały rozpocząć się w marcu.
"Wszyscy krzyczeli, że zwariowałam, że drugi raz podobna okazja się nie trafi. Ale małżeństwo też nie zdarza się co dzień" - wspomina Seniuk. Za odrzucenie roli zapłaciła wysoką cenę. Dostała "wilczy bilet" i przez dwa lata nikt nie zaproponował jej żadnego angażu w filmie. Nie dostała też zaproszenia na casting do "Potopu", choć zaproszono wtedy chyba wszystkie młode aktorki w Polsce. Jednak nie rozpamiętywała tego upokorzenia.
Pierwszą główną rolę w kinie zagrała w efekcie w 1978 roku w "Bilecie powrotnym" Ewy i Czesława Petelskich, w którym wcieliła się w wiejską kobietę, decydującą się na wyjazd za chlebem do Kanady.
"Wyśmienita, sugestywna kreacja Anny Seniuk w roli Antośki ma pewną zasadnicza wadę. Aktorka obdarzyła postać bohaterki taką dozą wewnętrznej prawdy, ciepła i ślepego, matczynego uczucia, że nasze sympatie są całkowicie po jej stronie" - pisał na łamach "Kultury" Marek Pawlukiewicz.
W filmie "Kardiogram" Romana Załuskiego (późniejszego twórcy hitu "Och, Karol") Seniuk wcieliła się w postać Teresy, która nawiązuje romans z młodym lekarzem Adamem Rawiczem (Tadeusz Borowski). O czarno-białym filmie pewnie nikt już dziś by nie pamiętał, gdyby nie było w nim bardzo odważnych scen z udziałem 29-letniej wtedy Anny Seniuk w roli głównej... By zobaczyć biust aktorki, widzowie ustawiali się przed kinami w kilometrowych kolejkach. Wkrótce po premierze "Kardiogramu" na słynnym bazarze Różyckiego w Warszawie kupić można było fotosy z filmu, które rozchodziły się jak świeże bułeczki.
W 1974 roku zdobyła rolę w "Czterdziestolatku". Wcześniej znana jako najatrakcyjniejsza kobieta PRL-u, która pokazała się w odważnej odsłonie na ekranie, dzięki serialowi stała się uosobieniem matki Polki. "Jerzy Gruza zapytał mnie, kto mógłby zagrać moją żonę. Odpowiedziałem, że tylko Ania Seniuk. Od razu do niej zadzwonili" - opowiadał Andrzej Kopiczyński w jednym z programów telewizyjnych.
- "Czterdziestolatek" jest jak stare dobre wino, ciągle jest oglądany i ciągle jest złakniony przez widzów. Fenomen tego serialu polega na tym, że są w nim tematy uniwersalne, które pomimo zmiany epoki i zmiany ustroju, ciągle są aktualne - twierdzi Anna Seniuk, a na pytanie, jak sądzi, dlaczego Polacy pokochali Madzię Karwowską, odpowiada bez wahania.
"Bo jest poczciwa, kochająca, oddana. Kontekstem dla Madzi są lata 70. Narodowym zajęciem Polaków było wtedy udawanie kogoś lepszego niż byli w rzeczywistości. I taka była Madzia. Śmiejąc się z niej, nie musieliśmy śmiać się z samych siebie!" - stwierdziła aktorka.
Seniuk pamiętamy również z roli żony Kaziuka w "Konopielce" Witolda Leszczyńskiego. Reżyser przyznał, że aby lepiej wprowadzić aktorów w nastrój danych scen, puszczał im fragmenty odpowiednich utworów muzycznych na planie.
"Do zdjęć sceny, w której muzyka odgrywa ważną rolę, zabieram magnetofon z nagraniem wybranej muzyki. W 'Konopielce' miałem na planie 'Toccatę E-dur' Frescobaldiego i muzykę afrykańskich Pigmenjów znad Lualaba" - ujawnił reżyser. "Sądzę, że ta muzyka pomogła Handzi - Annie Seniuk - rozegrać lirycznie i godnie scenę, w której oznajmia Kaziukowi, że 'znowuś zacienżyła'" - powiedział Leszczyński.
W 2011 roku Anna Seniuk otrzymała dwa państwowe wyróżnienie: Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" oraz Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Jest także laureatką Telekamery 1999 dla najlepszej aktorki, przyznawanej przez miesięcznik "Teatr" Nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza ( za rolę w "Moralności Pani Dulskiej" w Teatrze Telewizji w 1992 roku) oraz Nagrody im. Ireny Solskiej (2016). Ma również na półce Wielki Splendor - nagrodę Teatru Polskiego Radia. W 2007 roku otrzymała Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie teatru.
W ostatnich latach Annę Seniuk mogliśmy oglądać w serialach TVN-u: "Wszyscy kochają Romana" oraz "Nie rób scen". Pojawiła się również w produkcji Canal+ Juliusza Machulskiego zatytułowanej "Mały Zgon". "Moja postać w serialu jest dla mnie wyjątkowa i była dla mnie wyzwaniem, bo jeszcze takiej bohaterki nigdy nie grałam. Jest bardzo interesująca i pełna zagadek. Ma też swoje słabości, lubi żyć wesoło, no i pali jak smok" - mówiła o swojej bohaterce.