Reklama

Anna Seniuk: Serce prawdziwej matki

Po sukcesie serialu „Czterdziestolatek” media uznały ją za… wzorcową matkę Polkę. Sama przyznaje jednak, nie jest typem perfekcyjnej pani domu. Coś jednak jest na rzeczy, bo „mamo” mówią do niej nie tylko jej dzieci.

Po sukcesie serialu „Czterdziestolatek” media uznały ją za… wzorcową matkę Polkę. Sama przyznaje jednak, nie jest typem perfekcyjnej pani domu. Coś jednak jest na rzeczy, bo „mamo” mówią do niej nie tylko jej dzieci.
Anna Seniuk z córką /Tomasz Urbanek / DD TVN /East News

"Jedz pierogi! Jedz pierogi!" - powtarzała Anna Seniuk do córki Magdy w restauracji, która, jak się potem okazało, była planem programu "Mamy Cię!". Żart polegał na tym, że kelner obsługujący aktorkę i jej córkę sugerował, że wie dużo na temat ich rodzinnych relacji. Anna Seniuk próbowała ignorować natręta i przez cały czas koncentrowała się tylko na jednym: żeby Magda zjadła obiad.

Więzy rodzinne od zawsze były dla Anny Seniuk niezwykle ważne. Tak została wychowana. Urodziła się w czasie wojny w Stanisławowie, skąd kilka lat później razem z rodzicami, dziadkami oraz starszą siostrą Bożenką wyruszyła w podróż. Niewiele mogli wziąć ze sobą. Na szczęście zabrali starą maszynę Singera, która przetrwała do dziś. Dla aktorki jest symbolem dziejów jej rodziny, rzeczą, która towarzyszyła poprzednim pokoleniom. Teraz jest w domu córki, Magdy.

Rodzice Anny Seniuk byli nauczycielami. Artystyczną duszę odziedziczyła po mamie, której przepowiadano karierę śpiewaczki. Wojna przekreśliła jednak te marzenia, ale swoje ambicje przekazała córkom: starszej Bożence i o cztery lata młodszej Ani. Nie rozpieszczała córek, wręcz przeciwnie, częściej krytykowała niż chwaliła. Zapewne z tego powodu przyszła aktorka wyrosła na nieśmiałą nastolatkę, co jednak nie stłumiło jej mocnego charakteru.

Reklama

Podczas egzaminu do krakowskiej PWST komisja poprosiła ją, żeby zaimprowizowała scenkę, w której robi awanturę. Tak wczuła się w rolę, że w pewnej chwili podeszła do egzaminatora z wycelowanym w niego palcem, krzycząc: "Jazda mi stąd!". W tym momencie usłyszała: "Dziękuję". Zdała.

Kiedy sama została mamą, postanowiła, że nie będzie narzucać dzieciom swoich pomysłów na życie. O tym, że syn postanowił pójść w jej ślady, dowiedziała się w dość zaskakujących okolicznościach. Zasiadając w komisji egzaminacyjnej, zobaczyła jego imię i nazwisko na liście kandydatów. W pierwszej chwili pomyślała, że to... popularne imię i nazwisko. Postanowiła się jednak upewnić. Sprawdziła więc imiona rodziców. Maciej i Anna. Wtedy nie miała już wątpliwości. Co zrobiła? Wyszła z egzaminu. Okazało się, że syn specjalnie nie zdawał na studia aktorskie od razu po maturze, bo nie chciał trafić na rocznik, którego opiekunem byłaby Anna Seniuk.

Po sukcesie "Czterdziestolatka", w którym zagrała opiekuńczą i emocjonalną Madzię Karwowską, stała się... wzorcową matką Polką. Przylgnęła do niej ta łatka na wiele lat. Do dziś zdarza się, że w wywiadach jest pytana np. o przepis na rodzinny obiad. Żartuje teraz, że dzięki swoim dzieciom szybko zrozumiała, iż nie jest idealną matką. W czasach, kiedy były małe, intensywnie pracowała.

Biegała z próby na spektakl lub na plan filmowy. Do tego radio i telewizja. Mimo licznych zajęć pragnęła być perfekcyjną panią domu. Postanowiła więc wstawać skoro świt, robić zakupy, gotować posiłki, a potem... do pracy. Dodajmy, że był to czas stanu wojennego, gdy w sklepach były tylko puste półki. Wytrzymała tak kilka tygodni. Dzisiaj już nawet nie ukrywa, że nie lubi gotować. Wciąż wspomina, jak dzieci mocno protestowały, gdy mówiła, że upiecze ciasto. "Nie, nie mamo, nie piecz! Nie męcz się"! Tak naprawdę chodziło im o to, że jej wypieki były nieudane.

Zdecydowanie bardziej zależy jej, aby stworzyć z dziećmi relację opartą na miłości, wzajemnym zrozumieniu oraz akceptacji. I na tym polega jej sekret bycia idealną mamą.

Chociaż w prywatnym życiu ma tylko dwoje dzieci, w rzeczywistości posiada zdecydowanie więcej "synów" i "córek". Po pierwsze, to serialowi Mareczek i Jagoda z "Czterdziestolatka". Dzisiaj Piotr Kąkolewski jest architektem, a Mirella Olczyk - wykładowcą uniwersyteckim. Kiedy spotykają się, wciąż mówią do niej "mamo". Ale przybranych dzieci jest dużo więcej.

To jej studenci Akademii Teatralnej w Warszawie, w której prowadzi zajęcia od 1989 roku. "Anna Seniuk jest wspaniałą osobą. Po śmierci mojej mamy okazała mi wiele wsparcia i bliskości" - zdradziła  kiedyś aktorka Ewa Konstancja Bułhak. "Była świetnym opiekunem roku. Do dziś dobrze wie, co się z każdym z nas dzieje, kto co gra, kto ma kłopoty, a kto poszedł w inną stronę... Ale tak zachowuje się tylko ktoś, kto ma serce prawdziwej matki"!

Marzena Juraczko

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Seniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy